Środa, 13.11.2024, Imieniny: Arkadia, Mikolaj, Stanislaw
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama
Elbląg » artykuły » artykuł z kategorii WYWIADY

Paweł Nieczuja-Ostrowski: Pierwszy rok działalności Rady nie jest rokiem sukcesów widocznych

05.01.2012, 12:00:53 Rozmiar tekstu: A A A
Paweł Nieczuja-Ostrowski: Pierwszy rok działalności Rady nie jest rokiem sukcesów widocznych
Na zdjęciu Paweł Nieczuja-Ostrowski (fot. Kamila Jabłonowska)

Paweł Nieczuja-Ostrowski jest doktorem nauk politycznych, wykładowcą w Gdańskiej Wyższej Szkole Humanistycznej oraz nauczycielem historii i wiedzy o społeczeństwie w Liceum Plastycznym w Gronowie Górnym. Jest rodowity elblążaninem. Ma żonę i dwoje dzieci. Od roku pełni funkcję radnego, a 29 grudnia, podczas XI Sesji RM został jednogłośnie wybrany Wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej, zastępując na tym stanowisku Elżbietę Gelert, która wygrywając wybory parlamentarne musiała zrezygnował z mandatu. Jak bardzo zmieniło się życie Pawła Nieczui-Ostrowskiego odkąd został radnym? Co przez rok udało mu się zdziałać i jakie ma plany na kolejne lata kadencji opowiedział Kamili Jabłonowskiej.

Jak to się stało, że związał się Pan z polityką?


Z polityką jestem związany od kilku ładnych lat. Myślę, że możemy przyjąć, że od 2007 roku. Polityka interesowała mnie odkąd pamiętam. W tym kierunku wybrałem studia. Generalnie interesuje mnie to, co się w moim kraju dzieje. Zaangażowanie w politykę wyszło naturalnie. Doszedłem do wniosku, że jeżeli chce się coś zmienić na lepsze to po prostu trzeba się zaangażować. Wziąć sprawy w swoje ręce. Miałem kontakt z Jurkiem Wcisłą. Jego sposób działania w polityce i czytelność jego działań, mechanizmów, które funkcjonują w jego kole Platformy Obywatelskiej, skłoniło mnie do tego, żeby pomyśleć, że może jednak w polityce znajdzie się dla mnie miejsce. Nie ukrywam, że taką rzeczą, która mnie od polityki odstręcza to jest nieczytelność działań. Czytelność i otwartość, którą zobaczyłem w kole Jurka i w partii Platformy Obywatelskiej przekonała mnie. Na takich zasadach, warunkach, mogę współpracować, bo one nie gryzą się z moimi poglądami.

Wystartował Pan w zeszłorocznych wyborach, ale nie od razu został Pan radnym. 

Z Platformy Obywatelskiej, z mojego okręgu, mogły się dostać tylko dwie osoby. Jeżeli byłyby to wybory większościowe, to bym zdobył mandat radnego, bo byłem  piąty w okręgu pod względem liczby głosów. Ale wybory nie są większościowe, ale proporcjonalne, więc mandaty są dla partii. Dopiero po rezygnacji prezydenta Grzegorza Nowaczyka z mandatu radnego, byłem kolejną osobą, która weszła do Rady.

Jakie to uczucie w Panu wywołało, kiedy dowiedział się Pan, że jednak będzie zasiadał w Radzie Miejskiej?

Zawsze przy zmianie jakiegoś trybu życia pojawiają się pewne zapytania – jak to będzie wyglądało? Świadomie podjąłem decyzję, aby kandydować i liczyłem się z czym to się wiążę, jakie są obowiązki i konsekwencje. Radość na pewno się pojawiła. Zawsze, kiedy człowiek startuje w jakimś konkursie, to cieszy się, gdy mu się udaje. Oczywiście cały czas jest swego rodzaju obawa, czy nie zawiedzie się wyborców. Wydaje mi się, że ona zaczyna się powiększać z czasem, gdyż mechanizmy funkcjonowania w Radzie, w pewnym układzie politycznym, w pewnej rzeczywistości finansowej, budżetowej, powodują, że zamiary a możliwości bywają nie do końca zbieżne. Na początku, kiedy jeszcze startowałem, wydawało mi się, że działając w razie uda mi się szybko zrealizować to czy tamto, a rzeczywistość to zweryfikowała. Okazało się, że może nie wszystko się da, że nie natychmiast, że trzeba stworzyć taką sytuację finansową, która pozwoli pewne rzeczy w przyszłości zrealizować. Tu się pojawia obawa, żeby udało się wywiązać z obietnic.

Czy to nie wzbudza w człowieku niechęci, wręcz rezygnacji i myśli „po co ja się brałem za  politykę?”


Może być taka rezygnacja i taka niechęć. Tylko mi się wydaje, że wiele zależy od umiejętności i woli porozumienia się. Jeżeli założenia są mądre, potrzebne, to przy dzisiejszym stosunku Prezydenta, Przewodniczącego Rady, Dyrektorów do wizji rozwoju Elbląga, współpracy z mieszkańcami,  ich wprowadzenie jest możliwe.

Mówił Pan o zmianie trybu życia. Jak bardzo zmieniło się Pana życie odkąd został Pan radnym?


Nie zmieniło się diametralnie. Od początku z polityką byłem jakoś związany. Odkąd zostałem Radnym dało mi to większe możliwości do działania i polepszania życia w naszym mieście.

A czy czymś się różni życie radnego od życia wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej? Odczuł Pan różnicę?


Myślę, że nie. Odkąd zasiadłem w Radzie, starałem się angażować w pracę i im dłużej w tej Radzie jestem, tym więcej się angażuję, bo pojawiają się nowe możliwości. Na dzisiaj zmieniło się tylko to, że w innym pokoju przyjmuję interesantów. Teraz robię to w pokoju Przewodniczącego, tam gdzie urzęduje prezydium. Będą oczywiście prace w konwencie, ale dopiero się zaczną. Jeśli zajdzie taka potrzeba będę pomagał Przewodniczącemu w przygotowaniu sesji i na ile będzie taka potrzeba, w prowadzeniu jej. Moja nowa funkcja zobowiązuje mnie do reprezentowania Rady, bo Przewodniczący nie może wszędzie być. Myślę, że będę musiał być jeszcze bardziej zaangażowany w pracę radnego, bo będąc wiceprzewodniczącym człowiek przestaje być zwykłym radnym, jednym z wielu, tylko jest osobą, która poniekąd firmuje Radę, więc musi być osobą, która w 100 procent angażuje się w pracę Rady. Oczywiście każdy z nas ma również życie zawodowe. To jest kwestia połączenia tego.

Jest jeszcze życie rodzinne. Trudno jest pogodzić ze sobą te trzy sfery?

Może nie jest trudno, ale na pewno wymaga to dobrej woli ze wszystkich stron. Jeżeli rodzina zgadza się, żebym się w coś zaangażował, to bierze pod uwagę konsekwencje, jakie się z tym wiążą. Oczywiście przed podjęciem ważnych, życiowych decyzji konsultuję się z żoną i pytam się jej czy potem będzie chciała się zmierzyć z obowiązkami, które na mnie przyjdą, bo to będzie wiązało się także ze zwiększeniem jej obowiązków. Między małżonkami musi być porozumienie. Mam duże szczęście. Żona mnie bardzo wspiera i pomaga. To jest dla mnie bardzo ważne.

Rozumiem, że gdyby Pana żona się nie zgodziła, to nie wystartowałby Pan w wyborach?

Oprócz tego, że muszę mieć czas, żeby mieć swoje życie małżeńskie, to też przychodzi życie rodzicielskie. Jeżeli byłaby taka sytuacja, że nie mógłbym być ojcem dla swoich dzieci, to mimo, że działalność publiczna jest dla mnie ważna, to jednak rodzina jest dla mnie priorytetem. Wydaje mi się, że jeżeli człowiek nie jest w stanie dać z siebie jak najwięcej w domu, mieć czas dla swoim najbliższych, to nie wiem czy powinien angażować się w działania na rzecz innych.

Jednogłośnie został Pan zaaprobowany na stanowisko wiceprzewodniczącego Rady. Spodziewał się Pan tego?

Chciałem, żeby to była jednogłośna decyzja. Zawsze staram się mieć dobre relacje z ludźmi, ale zawsze są pewne wątpliwości. Człowiek nie zawsze jest darzony sympatią przez wszystkich. Kwestie polityczne mogły decydować, że ktoś zdecyduje, że nie będzie popierał mojej kandydatury. Myślę, że środowisko dziennikarskie mi trochę pomogło rozwiać ewentualne wątpliwości. Szczęśliwie, dzień wcześniej, otrzymałem wyróżnienie „obiecujący młody radny”. Moja praca została zweryfikowana przez otoczenie.

Minął pierwszy rok pana pracy jako radnego. Mógłby Pan pokrótce przybliżyć elblążanom, co udało się Panu zrealizować?

Pierwszy rok działalności Rady, jak Państwo widzą, nie jest rokiem sukcesów widocznych, efektownych. To był czas budowania podłoża do realizacji naszych celów i zamierzeń. Konstruowanie budżetu, Urzędu Miejskiego, zasad współpracy, porozumiewania się ze społeczeństwem. To jest pewna baza, na której można dopiero realizować pewne nowe założenia. To dotyczy także mnie. Pierwszą moją inicjatywą był wniosek o budowanie strategii promocji miasta z wykorzystaniem zasobów historycznych, dziedzictwa historycznego, które ma Elbląg. Odpowiedzią Prezydenta na to było wybranie profesjonalnej firmy, która zrealizuje taką koncepcję, opracuje taką strategię. Moim zdaniem to dobra decyzja. Ktoś musi z zewnątrz przeanalizować nasze możliwości. Takie spojrzenie z zewnątrz jest bardzo istotne, bo my nie jesteśmy obiektywni. Inaczej postrzegamy Elbląg niż potencjalni turyści, których chcielibyśmy ściągnąć. To wszystko wymaga czasu, wygospodarowania środków na te cele. Do realizacji tworzenia nowej polityki jest niezbędne porozumiewanie się z mieszkańcami, a to wymaga spotkań, które też są czasochłonne. Pewne rzeczy udało się zrealizować. W przypadku takiej decyzji, jak wycofanie się z realizacji rewitalizacji Wyspy Spichrzów, gdzie miało być Truso, pierwszym krokiem było spotkanie się ze środowiskami odtwórstwa historycznego, które działają w Elblągu, żeby dowiedzieć się, jakie są ich potrzeby, oczekiwania. Prezydent i nowa władza są otwarte na spotkania z ludźmi i słuchanie ich. To jest bardzo ważne, że dochodzi do tych spotkań, i że ich potrzeby są brane po uwagę, bo urzędnik pewnych rzeczy nie dostrzega. Nie może być wszędzie i wszystkiego widzieć, dlatego niezbędna jest współpraca z mieszkańcami. Ja zawsze wysłucham każdego, kto do mnie przyjdzie. Niejednokrotnie spotykałem się z różnymi środowiskami i starałem się im pomóc realizować rzeczy, z którymi do mnie przyszli, bo mieszkańcy mają naprawdę dużo ciekawych pomysłów.

A co sygnalizują mieszkańcy?

Ze względu na to, że mam dużo wspólnego z historią miasta i edukacją, to w tych sferach na początku mieszkańcy zaczęli się zgłaszać. Pomysły są różne. Są takie, które może nie generują nowych miejsc pracy, ale tworzą pewien wizerunek miasta. Na przykład tablice w miejscach, gdzie kiedyś istniały historyczne budowle, czy to Brama Kowalska, czy Mury Miejskie, Ratusz Nowomiejski, Bastion Szwedzki. Mieszkańcy chodząc z dziećmi, na spacery na Stare Miasto zauważyli, że chcą coś opowiedzieć o tym Starym Mieście, ale nie za bardzo wiedzą, gdzie co było. Nie każdy chodzi z dokładnym planem i bada, gdzie co stało. To też przekłada się na turystów. Innym pomysłem jest zastąpienie tablic na budynkach istniejących, unowocześnionymi kodami. Zamiast umieszczać tablicę w 20 językach to można umieścić kod, który pozwoli odczytywać go wraz z historią danego budynku każdemu w swoim języku za pomocą komórki.  Musimy też mieć inne spojrzenie na turystów. Elblążanie podsuwają również pomysły na to, co zrobić by „wciągnąć” turystę w miasto, skłonić go do tego, by wyruszył w miasto. Miasto powinno angażować takiego turystę do zwiedzania. Jest wiele pomysłów – gry miejskie, system informacyjny, tzn. za pomocą np. szlaku Piekarczyka, który prowadziłby turystę do określonych miejsc. Człowiek idąc będzie wypatrywał Piekarczyka. W innych miastach na chodnikach są namalowane nutki, które przyciągają i prowadzą turystów. Taki pomysł też warto byłoby rozważyć.

Ostatnio pojawił się pomysł stworzenia Piekarni Piekarczyka. Uważa Pan, że to dobry kierunek?

Każdy pomysł, jeżeli będzie dobrze zaplanowany, przemyślany, powinien być zrealizowany. Miasto powinno być ciekawe, a na jego ciekawość składa się wiele elementów.  To może być Galeon Smok, którego możemy odtworzyć lub Piekarnia Piekarczyka. Środowiska historyczne cały czas sugerują, żeby starać się odtworzyć część dawnego życia Elbląga. Bo do jakiego miasta w Polsce możemy pojechać i zobaczyć przez cały rok jak funkcjonowały warsztaty tkackie i inne warsztaty rzemieślnicze? Trzeba szukać takich elementów, które będą zaciekawiały turystów. Może warto by pomyśleć o pomnikach dziejów miasta. W Słupsku zostały zlikwidowane tramwaje i teraz atrakcją jest tramwaj, do którego można wejść, obejrzeć. W Iławie jest lokomotywa, przy której można sobie zrobić zdjęcie. Może warto zastanowić się nad wyeksponowaniem naszego czołgu. Jeżeli chcemy, żeby w Polsce funkcjonowała lepiej wiedza o naszych formach przestrzennych to możemy je jakoś uatrakcyjnić. Jeżeli mamy w Elblągu dziedzictwo przemysłowe i form przestrzennych to może warto zaproponować machiny łączące te dwa elementy, gdzie po wrzuceniu złotówki czy dwóch będzie uruchamiała się korba, którą można będzie zakręcić, by z tej konstrukcji płynęły dźwięki, albo bańki mydlane, albo będzie sikał chłopiec jak w Brukseli. Miasto się na to otwiera, ale niestety rzeczywistość finansową mamy jaką mamy.

Pomysłów i planów jest wiele. Którymi w pierwszej kolejności zajmie się Pan w 2012 roku?

Jestem w trakcie realizacji kilku projektów, ale oczywiście jeśli pojawią się bieżące potrzeby również będę starał się je realizować. Obecnie najbliższa jest mi zmiana koncepcji promocji miasta, rozwój turystyczny Elbląga i edukacja mieszkańców, by ich bardziej „związać” z miastem, by się bardziej z nim utożsamiali, by więcej osób angażowało się w życie miasta. W tych obszarach jest wiele różnych działań, których się podjąłem.

Na przykład?


Pomagałem tworzyć klaster artystyczno – kulturalny, który teraz nazywa się „Bizart”. To daje możliwość promocji elbląskich twórców poza miastem. Działania integracyjne i wspierające porozumienie z miastem realizowałem z Elbląską Federacją Odtwórców Historycznych. Taki zespół jest w trakcie tworzenia. Będzie składał się z połączonych sił Odtwórców i Władz Miasta, dzięki czemu będzie łatwiej pracować nad tworzeniem np. osady Truso. Włączyłem się też w pracę zespołu do współpracy z Leer. Już zakończyliśmy rozpoznawanie zainteresowania elbląskich organizacji, instytucji, przedsiębiorców, współpracą i w jakich sferach. Zaangażowałem się również w projekty z Oficerem Rowerowym, bo ja też widzę potrzebę rozwoju ruchu rowerowego w Elblągu i staram się wspierać wszystkie działania związane z poprawą infrastruktury w naszym mieście. Pomagałem środowiskach skatów i bmx’owców. Od początku staram się przekonać Prezydenta do jak najszybszego uwzględnienia potrzeby budowy zaawansowanego skateparku.  Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy na dobrej drodze. Niestety rok minął, a nie ma widocznych efektów. Dopiero jest to w fazie programowania, umieszczenia w budżecie, znalezienia odpowiedniego miejsca. To się rozkłada w czasie. Cieszę się bardzo, że udało się wprowadzić dla mieszkańców winiety na czas Święta Zmarłych. Mieszkańcy zgłaszali się do mnie jeszcze w wielu innych sprawach - naprawy chodnika, lamp, a ja czułem się zobowiązany, żeby zwracać na nie uwagę. Naprawa lamp na Komeńskiego, oświetlenia Bramy Targowej i wpisanie do budżetu na 2012 chodników na Asnyka czy Sochaczewskiej - to też rzeczy, które udało się zrobić.

Wróćmy na chwilę do wyróżnienia, jakie otrzymał Pan podczas „Rozdania Asów”. Czym jest ono dla Pana?

Do „Asa” zabrakło mi jednego punktu. Dostałem wyróżnienie, które było bardzo miłe. Mieszkańcy często nie wiedzą, co my- radni robimy. Staramy się ich na bieżąco o tym informować, ale wiadomo, że nie o wszystkim damy radę. Prowadzę w tym celu bloga. Zewnętrzna weryfikacja naszej działalności jest potrzebna. Czuję satysfakcję z tego powodu, że jednak moja praca jest dostrzegana. Czuję się osobiście bardzo zaangażowany w pracę radnego i w moim przekonaniu intensywnie się  angażuję w pracę na rzecz mieszkańców. Ale to jest ocena subiektywna. Potrzebna jest ocena obiektywna, która kompleksowo spojrzy na pracę radnych, dlatego to wyróżnienie bardzo sobie cenię.

Udaje się panu pogodzić sferę zawodową z prywatną, został Pan Wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej, zdobył tytuł „obiecujący młody radny”. To czego można Panu życzyć na 2012 rok?

Sukcesów w realizacji oczekiwań mieszkańców. Chciałbym, żeby te kolejne lata to była owocna praca. Żeby oczekiwania i potrzeby mieszkańców udało się zrealizować.

Kamila Jabłonowska
Wyślij wiadomość do autora tekstu

Oceń tekst:

Ocen: 14

%57.1 %42.9


Komentarze do artykułu (20)

Dodaj nowy komentarz

  1. 1
    +1
    ~ karol
    Czwartek, 05.01

    PO prostu picer.

  2. 2
    +3
    ~ zadowolony
    Czwartek, 05.01

    Znam Pana Pawła i brata i ich, śp. ojca - bardzo sympatyczni i oddani ziemi elbląskiej, a także ich ojciec, (dziadek Pana Pawła) śp. Pan Generał. Oby takich ludzi było więcej. Powodzenia Panie Pawle.

  3. 3
    0
    ~ picer
    Czwartek, 05.01

    Się Karolek wypowiedziałeś :-))

  4. 4
    +8
    ~ karolg
    Czwartek, 05.01

    w młodości i świeżości siła.

  5. 5
    +6
    ~ Alojzy
    Czwartek, 05.01

    Panie bez-radny .Problem w tym ,że i sukcesów nie widocznych też nie ma .Za to są same porażki,buble prawne .Wszystko czego się chwycicie ,Wam wydaje się ,że robicie coś dobrze a końcowy efekt ,każdy widzi,przykład Porto 55 .Zawsze co roicie ,po Elblsku ,spieprzycie i winnych nie ma .Tylko zwalanka ,typu :"to nie ja to on"Pytanie do pana radnego ,czy wy bez-radni żyjecie w nieralnym świecie ,w jakimś MATRIXie ?A skoro tak ,może udajcie się w "delegację ' do szpitala we fromborku,wszyscy radni,łącznie z prezydentem,na dłuuuugie leczenie ,oczywiście na koszt wasz nie podatników.

  6. 6
    0
    ~ zombi
    Czwartek, 05.01

    Brawo Alojzy, obserwuje ta grupę od kilku lat. Niestety są nie do przekonania w niczym, a dlaczego ? Bo większość nie wie, że nie wie i robiąc bzdury ma dobre samopoczucie. Jak z ustawą refundacyjną - ta cecha tej partii

  7. 7
    +8
    ~ konkretnie
    Czwartek, 05.01

    Jak odejdzie PO i PSL i Radni obiecywacze i Prezydent to skończy się obiecywanie i nic nie robienie.Gdyby nie zaczęte budowy przez byłego Prezydenta Elbląga to nic by nie było w Elblągu.Minął rok i co zrobiliście WAŁA.

  8. 8
    +1
    ~ tom
    Czwartek, 05.01

    to rok fikci i klamst to tyle o waszej niby pracy przestancie ciemnote wciskac tylko kase bierzecie

  9. 9
    +2
    ~ Alojzy
    Czwartek, 05.01

    Nie musicie chodzić do cyrku czy do kina i wydawać nie wiem ile kasy na bilety ,cyrk i kino science fiction macie tu ,Elblążanie , na miejscu ,w Elblągu .Chcecie zobaczyć film pt."MATRIX" ,wystarczy wyjżeć przez okno swego domu,mieszkania.Na chodnikach,w parkach ...nie ma ludzi .gdzie niegdzie pies przebiegnie ,nawet nie n awali na chodnik.Ptaki to sie już z Elblaga dawno 'wyprowadziły " A Grześ i NowaczykoPOdobni wciąż oPOwiadają nam bajki .

  10. 10
    --5
    ~ Elg.
    Czwartek, 05.01

    Panie bez radny(oczywiście jako wielki społecznik nie pobiera pan wynagrodzenie za piastowane stanowisko) pamiętam świętej pamięci jenerała(oj pogadać to on lubił) wielkiego patriote oficera WP chlubę narodu ale czy to prawda że się ożenił u schyłku życia i czy aby nie przypadkiem po to żeby nie przepadła wielotysięczna generalska emerytura?

Redakcja serwisu info.elblag.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.


Regulamin komentowania artykułów w serwisie info.elblag.pl

W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie info.elblag.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.

  1. Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
  2. Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
  3. Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
  4. Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
  5. Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
  6. Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości bądź w części.
  7. Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.


Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


1.4583969116211