Wezwanie do ZUS-u, sądu lub wizyta u lekarza – to tylko niektóre z wielu przykładów, w jakich osobie głuchej niezbędna jest pomoc tłumacza języka migowego. W maju do Sejmu wpłynął Projekt ustawy o języku migowym i innych środkach wspierania, komunikowania się, który w końcu w polskim prawie określiłby, w jakich sytuacjach głuchy ma prawo skorzystać z pomocy tłumacza. O tym, co jeszcze może zmienić ta ustawa dla osób głuchych i czym tak na prawdę jest język migowy opowiedziała nam jedyna w Elblągu tłumaczka języka migowego Anna Garbarska-Werner.
- Podobno nie ma jednego, uniwersalnego języka migowego. Każdy kraj ma inny?
- Tak.
- Każdy region?
- Może nie aż tak, ale są regionalizmy. Tak jak w naszych językach, tak i u głuchych one istnieją. Niestety nie ma jednego, uniwersalnego języka migowego, czego wszyscy żałują. Obszar występowania danego języka migowego pokrywa się zazwyczaj z obszarem występowania danego języka fonicznego. Także w Polsce jest Polski Język Migowy, na Ukrainie jest ukraiński, w Niemczech niemiecki i tak dalej. Opisanych języków migowych jest kilkaset.
- Bardzo się od siebie różnią?
- Jakby się tak zastanowić, to język migowy jest językiem wizualno – przestrzennym, czyli odbierany jest wzrokowo, a nadawany jest przy pomocy rąk w przestrzeni przed ciałem. Języki migowe są do siebie podobne tak, jak na przykład języki słowiańskie są do siebie podobne. Czyli Polak zrozumie Rosjanina, Rosjanin zrozumie Czecha i tak dalej. Tak samo głuchy Niemiec zrozumie głuchego Polaka. Dzieje się tak, ponieważ około 30-40 proc. znaków we wszystkich językach migowych, są to znaki naśladujące kształty lub czynności. Bo na ile sposobów można by pokazać słowo „jeść”? Będzie to jakiś gest dłoni do ust, bo wszędzie czynność jedzenia wygląda podobnie. Albo znaki oznaczające kształty, takie jak kubek, talerz, obraz, stół. W różnych językach migowych te znaki będą do siebie podobne. W językach migowych nawet gramatyka jest podobna, podobne są zasady; szyk znaków, mimika twarzy i obowiązkowy jest kontakt wzrokowy.
- To gdzie zaczynają się schody?
- Dla głuchego schody zaczynają się przy pojęciach abstrakcyjnych albo przy zjawiskach, które występują tylko w danym regionie. Bo na przykład inaczej wygląda życie w Afryce, czy na Syberii, a inaczej w Polsce. Schody mogą pojawić się też w momencie spotkania się z osobą, która mieszka w miejscu, gdzie jest mało głuchych, więc jej zasób słownictwa będzie uboższy. Ale głusi i tak świetnie sobie radzą z komunikowaniem się między sobą. Istotne jest to, że tak jak wszystkie języki na świecie, tak i języki migowe się rozwijają. Zmienia się świat, otoczenie, sytuacje. Pojawiają się nowe zjawiska społeczne, polityczne. Cały postęp technologiczny, branża informatyczno-komputerowa idzie do przodu w niesamowitym tempie. Głusi, żeby móc o tym rozmawiać nadali temu nazwy, nowe znaki.
- Przez co pewnie trudno jest określić ile znaków istnieje w języku migowym.
- W Polsce język migowy nie jest tak dobrze zbadany, jak w innych państwach, przez to wszystkie liczby są tak naprawdę szacunkowe. W naszych językach używamy synonimów. Możemy powiedzieć: przejrzysty, przezroczysty albo transparentny ale ciągle chodzi o to samo. W języku migowym można to pokazać jednym znakiem. Oczywiście zdarza się, że jeden znak migowy może mieć wiele znaczeń np. element, metal, witamina. Wtedy interpretacja zależy od kontekstu zdania. To samo mamy w języku polskim. Na przykład słowo zamek możemy zrozumieć w różnoraki sposób. W zależności od kontekstu dowiemy się czy to chodzi o zamek w spodniach, a może o zamek w drzwiach czy o budowlę. W języku migowym są dokładnie te same zjawiska i zawiłości co w językach mówionych.
- I tak samo trudno jest się go nauczyć?
- Błędne jest pojęcie, że wystarczy pójść na kurs, by nauczyć się migać. Migowego nie da się nauczyć na jednym kursie, tak jak nie da się nauczyć języka polskiego przez jeden semestr w szkole. Tak naprawdę jeśli się chce nauczyć języka, to trzeba do tego podejść, jak do długoletniego zadania i przystąpić do tego, jak do nauki języka obcego. Bardzo ważna jest tu praktyka. Trudno jest mówić o znajomości np. języka angielskiego, jeśli nie mieliśmy możliwości sprawdzenia się w rozmowie z Anglikiem. Tak samo jest z językiem migowym. Z nim trzeba mieć kontakt, czyli trzeba mieć kontakt z głuchymi, aby można było ten język ćwiczyć, rozpoznawać znaki, wyłapywać je i zaczynać rozumieć całe konstrukcje zdaniowe. To jest zadanie na długie lata.
- Ciekawe jest to, że Głusi nie używają imion tylko zwracają się do siebie zawsze poprzez ksywki.
- W języku migowym imię trzeba przeliterować, więc jeżeli ktoś ma długie imię to trochę czasu minie zanim się z nim przywitamy. Tak jak my nadajemy w towarzystwie jakieś ksywki, to u głuchych jest to powszechne. Każda osoba Głucha i każda osoba związana z tym środowiskiem ma taki swój „przydomek migowy” – ksywkę. Co ciekawe tak jest w każdym języku migowym. Głusi dostają tak zwane przydomki migowe i one są przypisane tylko do tej konkretnej osoby. Jeżeli zapytam czy znasz dziewczynę „Grzywkę” to od razu będzie wiadomo, że chodzi o Anię Kowalską.
- Jesteś jedynym tłumaczem języka migowego w naszym mieście…
- Najbliżsi tłumacze języka migowego są w Gdańsku i Olsztynie i to jest straszne. To znaczy dobrze, że trafiłam ze swoimi umiejętnościami w pewną lukę, ale straszne jest to, że co się stanie jeśli zachoruję lub będę chciała wyjechać? To świadczy o tym, że język migowy nie cieszy się zbytnią popularnością i mało osób wybiera go sobie, jako cel zawodowy. Wiele osób jest ciekawych języka migowego i chciałoby go poznać, ale mało osób myśli o nim na poważnie jak o zawodzie na przyszłość.
- Nawet prawo nie traktuje języka migowego zbyt poważnie.
- Jeżeli chodzi o język migowy w Polsce to jest jakaś czarna dziura. Jakby nie było tematu. Nigdzie w dokumentach prawnych nie jest opisane, że coś takiego jak język migowy istnieje. Osoby, które się nim zajmują piszą „Polski Język Migowy” z wielkich liter jako nazwę własną , ale tak naprawdę to jest nasze pobożne życzenie. Nie ma żadnego dokumentu prawnego, który mówi o języku migowym. Od ponad pięciu lat trwają próby wdrożenia ustawy o języku migowym. Ustawy, która określiłaby czym jest język migowy, w jakich sytuacjach głuchy ma prawo do skorzystania z pomocy tłumacza, i która wprowadziłaby w życie mechanizmy finansowania i zapewniania tłumaczy. Taki projekt w końcu do Sejmu trafił i nawet odbyły się już trzykrotne czytania. Odbyło się głosowanie nad tym projektem i został on przyjęty. Ale jeszcze długa droga przed nami. Z tego co słyszałam to ta ustawa miałaby wejść w życie 1 kwietnia 2012 roku. Ustawa w tej formie też jeszcze nie rozwiąże wszystkich problemów, ale to będzie znaczący krok do przodu.
- A jak wygląda sytuacja w Elblągu?
- W Elblągu mieszka około 70 osób posługujących się językiem migowym. O tylu wiem. I niby to nie jest dużo, ale mimo to, są to obywatele naszego miasta i powinni mieć prawo korzystać ze wszystkich dóbr, wolności i spraw konstytucyjnych jak inni. Głusi na szczęście się samoorganizują. Od lat działa Polski Związek Głuchych. W Elblągu, w przyszłym roku, będzie obchodzić 60-lecie.
- A jak wygląda życie osoby głuchej w naszym mieście?
- Życie Głuchego w Elblągu nie jest usłane różami. Pewien profesor zajmujący się językoznawstwem migowym powiedział, że „Polska to jest piekło głuchych”. Brakuje specjalistów znających język migowy: pedagogów, logopedów, lekarzy. Oferta edukacyjna dla dzieci z wadami słuchu jest bardzo uboga. Istnieje jakaś dziwna tendencja, żeby dzieci głuche kształcić w szkołach masowych albo integracyjnych. Bez wspólnego języka trudno o integrację. To dziecko nigdy się nie stanie słyszącym, a nawet jeśli nauczy się mówić, to w środku pozostanie głuche.
- W takim razie co mają zrobić rodzice, którzy mają dziecko w wieku szkolnym, z ubytkiem słuchu?
- Mają dwa wyjścia. Albo posłać je do Szkoły Podsyawowej nr 14, gdzie są prowadzone oddziały integracyjne dla dzieci z wadami słuchu i mowy, ale nie uczy się tam języka migowego. Drugie wyjście to wysłać dziecko do szkoły z internatem, np. do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Głuchych w Olsztynie lub w Wejherowie.
- Dlaczego?
- Bo tam uczeń, nawet jeśli wcześniej nie miał styczności z językiem migowym, trafia między swoich, będzie równy między równymi. Wszyscy uczniowie są tam tacy sami, a wszyscy nauczyciele znają problematykę i integracja następuje poprzez spontaniczne, prawdziwe kontakty z rówieśnikami, których tutaj w Elblągu, w takich sztucznych warunkach nie ma. Tam z rocznika na rocznik, z pokolenia na pokolenie przekazywany jest język migowy. Dziecko dostaje w końcu środek komunikacji, który jest dla niego zrozumiały. Może się porozumiewać, opowiadać, wymieniać informacje, wrażenia, emocje, rozwija się. Rodzice bardzo często wybierają jednak Elbląg, bo boją się rozłąki z dzieckiem, co jako matka doskonale rozumiem. Jednak te matki, które posłały dzieci do Olsztyna odzyskały swoje dziecko na nowo. Po kilku miesiącach w Olsztynie dziecko wraca odmienione, uśmiechnięte, szczęśliwe. Dopiero w takich miejscach dzieci odnajdują swoją tożsamość.
- W idealnym świecie do tego wszystkiego, trzeba by było nauczyć rodziców języka migowego.
- Tak się dzieje w Ameryce, w krajach Skandynawskich. Ważne jest to, żeby sobie uświadomić, że dla głuchego pierwszym, podstawowym językiem powinien być język migowy i tego się nie przeskoczy. W Szwecji taką rodzinę otacza się opieką specjalistów, a środowisko głuchych nawiązuje z nimi kontakt. Po to, by dziecko zobaczyło co to jest język migowy, ale i żeby rodzice zobaczyli, że głusi mogą żyć normalnie, że głusi to szczęśliwi, inteligentni, dowartościowani, samowystarczalni ludzie. Trzeba zmienić stereotyp myślenia, że jak głuchy to głupi i biedny. To nieprawda! Chociażby w Ameryce Głusi mogą iść na studia, rozwijać się, zdobywać certyfikaty i wykonywać pełnowartościową pracę na miarę ich aspiracji. U nas jeszcze tego nie ma, dlatego my się tak boimy tego stygmatu głuchego.
- Co skłoniło Ciebie, aby zainteresować się językiem migowym i zająć się nim zawodowo?
- Języka migowego zaczęłam się uczyć 12 – 13 lat temu, jako normalnego przedmiotu w szkole. Nauczał mnie pan, który słuch stracił w wieku 6 lat i trochę mówił. Z początku nie miałam do tego natchnienia. Ale jak każdy Polak, który zna cztery słowa w innym języku chciałam się tym pochwalić. Któregoś dnia spotkałam Mariannę, która jest głucha. Chciałam się tylko z nią przywitać w języku migowym, i ona tak się ucieszyła, zaczęła do mnie coś migać, a ja nic z tego nie rozumiałam. To ona zaprosiła mnie do Związku Głuchych.
- Od razu tam poszłaś?
- Nie, bałam się, trochę wstydziłam. W końcu jednak się wybrałam. Usiadłam wśród około 20 osób i doszłam do wniosku, że nic nie rozumiem. Poczułam się jakbym to ja była głucha. Oni się ze sobą świetnie komunikowali, opowiadali sobie chyba jakieś żarty, bo często się śmiali. Ciężko mi wytłumaczyć co się stało, to była chemia, coś mnie do nich ciągnęło. Chodziłam tam i się gapiłam. I powoli, z czasem zaczęłam coś tam rozumieć. Po pół roku zaoferowali mi pracę w kole jako instruktor ds. rehabilitacji i tak to się zaczęło.
W przyszłym roku elbląski oddział Polskiego Związku Głuchych będzie obchodzić swoje 60-lecie. Oby do tego czasu ustawa zaczęła obowiązywać ułatwiając życie osobom żyjącym w świecie ciszy.
Powinno się raczej mówić osoby niesłyszące a nie głusi, do to określenie może ich obrażać. Tak samo jak na osoby stare, mówimy osoby w podeszłym wieku lub osoby starsze. Trochę szacunku dla osób niepełnosprawnych w tym niesłyszących.
Sympatyczny wywiad. Dobrze że w Elblągu mamy specjalistkę od migania.
Uniwersalny miedzynarodowy jezyk jest .ESPERANTO ,także w wersji migowej.Każde słowo w każdym kraju znaczy to samo ,wypowiedziane lub wymigane w tym jezyku.Wystarczy się go nauczyć .Na naukę tego języka zapraszam do budynku PZN przy Traugutta 36 w Elblagu..Ale fakt,osoby niepełnosprawne wciąż nie mają łatwego zycia w Elblągu .Ci co projektują np.przejścia dla pieszych ,stawiają sygnalizacje świetlną i nne udogodnienia chyba nie maja wyobrażni przestrzennej .Zanim cos zaprojektuja powinni najpierw przejśc sie po mieście ,ze stoperami w uszach ,bądz z całkowicie zasłonietymi oczami ,wtedy zobaczą i usłyszą ,ak coś co zaprojektowali ,nie do końca jest przydatne ludziom niepełnosprawnym .Przykład:szkoła integracyjna przy ul.Kopernika ,pod patronatem PFRON ,ale ...niepełnospawny uczeń nie wejdzie do szkoły bo ...nie ma podjazdu na wuzek inwalicki.Barierą są schody ,jest ich kilkanaście stopni.Drugi "kwiatek " ,przejście dla pieszych przy tej szkole ,próg zwalniajacy ,podwyższenie ,ale ...dla czego pomiedzy przejściem a krawężnikiem chodnika jest pusta przestrzeń szerokości 20cm.Czy niepełnosprawne dziecko ma sie tam przewrócic i być jeszcze bardziej poszkodowane ?Gratuluję pomysłu wykonawcy tego przejścia ,powinien dostańć Nobla za swoją głupotę .Zielone Tarasy,schody .Wychodząc z MULTIKINA czy z Kauflandu w kier.ul.Teatralnej,stopnie zlewają się w jedną szarą masę .Dyrekcja Kauflandu nie reaguje .A wystarzyłoby puszka żółtej farby by zaznaczyć kant schodów i usunąc lampy ,które wieczorem oślepiają nawet zdrowych ludzi .Wielu jż klientów ,przewróciło sie tam A gdzie są barierki?
Zapomniano w tym wywiadzie o jednej takze ważnej sprawie.Często jest także ,że niesłyszenie jest tagże sprzężone z niewidzeniem. Jest dużo osób głucho-niewidomych .Problem w tym,że prawo polskie wciąż nadal nie posiada uwarunkowań prawnych dotejże grupy niepełnosprawnych,u których występuje to sprzężenie .Tródno jest więc zaliczyć takie osoby i ustalć np.przez ZUS grupę niepełnosprawności .Bo głucho-niewidomy nie występuje w kategorii przepisów jako niepełnosprwny.Sejm obecnie debatuje nad ustawą ,by wreszcie ta grupa głucho-niewidomych niepełnosprawnych miała zapis prawny w ustawie ,ale czy do wyborów 9 pażdziernika zdążą /
florek - idz pan , wstydu oszczedz!!
Podobna sytuacja jest z opieką logopedyczną dla najmłodszych:( Przedszkola nie mają pieniędzy na logopedów a jak już zatrudnia to jeden logopeda lata po całym mieście i obskakuje 5 przedszkoli po 3 godzinki. I jak on ma się zając terapią dzieci. Dobrze że moje dziecko nie ma z tym problemu ale jak słysze inne dzieci jakie maja problemy to jest mi ich żal. A pani derektor mówi krótko - nie mam obowiązku zatrudnienia logopedy a jak coś to jest poradnia, a weź się tam dostań:(
Serdecznie pozdrawiam Panią Anię! :) która uczyła mnie migać:)
W urzędzie sa osoby które migają
ogulnie w elblagu jest pieklo
wuzek inwalicki ......................... Florek czy ty myślisz ,że jak podpiszesz sie upierdliwy to nikt nie wie że to twoja wypowiedż?