Ma wiele różnorodnych pasji. Tworzy muzykę elektroniczną, wydał cztery płyty, jest autorem książek i przewodników. Współpracuje z producentami… zdalnych obserwatoriów astronomicznych. Zarządza też firmą, która zajmuje się popularyzacją nauki poprzez m.in. prowadzenie szkoleń, wydawanie książek. Z Przemysławem Rudziem, bohaterem kolejnej części naszego cyklu, rozmawiał Antek Rokicki.
Antek Rokicki: - Jak wspomina Pan Elbląg?
Przemysław Rudź: - Elbląg to całe moje dzieciństwo, okres dojrzewania, czas beztroskiej zabawy, ale też kształtowania się mnie jako dorosłego i świadomego świata człowieka. Urodziłem się 35 lat temu, więc dobrze jeszcze pamiętam czasy PRL-u i to, jak wyglądało wtedy moje miasto rodzinne z wszystkimi jego plusami i minusami, choć tych ostatnich młody człowiek raczej nie dostrzega.
Jako młokos mieszkałem przy ulicy Cichej, pamiętam dobrze kolejki do mięsnego przy ul. Pionierskiej, mecze piłki nożnej w parku Kajki, permanentnie zalane piwnice po większych ulewach. Pamiętam też dobrze czasy szkoły podstawowej (im. Bohaterów Westerplatte) i to, ze byłem chyba jednym z najlepszych uczniów w jej długiej historii. Kto nie wierzy, niech zadzwoni do dyrekcji i zapyta (śmiech). Następnie II LO, pierwsza miłość, młodzieńczy bunt, nauka, zabawa, poznawanie tego, co jeszcze do niedawna było zabronione. Wtedy też zacząłem poważnie myśleć o muzykowaniu (szkolny zespół Labirynt). Elbląg wydawał mi się wtedy taki wielki...
- Wiem, że mieszka Pan w Gdańsku. Kiedy wyjechał Pan z rodzinnego miasta i jak często je Pan odwiedza?
- Matura to przełomowy moment w życiu młodego człowieka. Zawsze chciałem zostać zawodowym astronomem, gdyż nauka o niebie od zawsze była moja największą pasją. Życie napisało jednak dla mnie inny scenariusz. Wybrałem studia geograficzne na UG o specjalności klimatologia. Przyroda z jej tajemnicami i prawami, którymi się rządzi, zawsze mnie pasjonowała, zatem z łatwością ukończyłem ten kierunek z tytułem magistra i nagrodą rektora. Potem były dwa lata studiów doktoranckich, przerwane, niestety, z powodu przedwczesnej i nagłej śmierci mojego wspaniałego prof. Jerzego Trappa. Potem nastąpiło 9 lat pracy zawodowej w największej europejskiej firmie zajmującej się edukacją multimedialną Young Digital Poland (potem Planet). Dziś mam swoją własną firmę, w której sprzedaję swoje umiejętności popularyzacji nauki (szkolenia, książki, wykłady, prelekcje, eseje i artykuły, itp.), a także współpracuję ze słupską firmą ScopeDome.com - producentem wysokiej jakości zdalnych obserwatoriów astronomicznych. W tle tego wszystkiego kwitnie moje muzykowanie i komponowanie. Klasyczna muzyka elektroniczna to forma mojego artystycznego wyrazu. Do dziś wydałem 4 płyty solowe, nad kolejną pracuję z legendarnym Władysławem Gudonisem Komendarkiem. Po wakacjach zapewne ujrzy ona światło dzienne.
W Elblągu mieszka praktycznie cała moja rodzina. Bywam więc tu dosyć często, minimum raz w miesiącu. Lubię tu przyjeżdżać i patrzeć, jak zmienia się to miejsce. A zmienia się na lepsze, co potwierdzają również moi znajomi i grono przyjaciół. To już nie to stare zaniedbane byłe miasteczko wojewódzkie, ale miasto z ambicjami, piękniejące z roku na rok.
- Proszę coś powiedzieć o nowym projekcie „Unexplored Secrets of Rem Sleep”.
- Rok temu pojawiłem się na koncercie wspomnianego Gudonisa. Po występie zamieniliśmy kilka słów, przedstawiłem się i, o dziwo, wiedział, kim jestem, gdyż jakiś czas wcześniej moja muzyka była prezentowana na antenie Trójki przez, równie legendarnego, Jerzego Kordowicza, który bardzo ciepło wyrażał się o moim debiucie Summa Technologiae. Podczas rozmowy zeszliśmy na temat rocka progresywnego i tego, że Władek wciąż czuje się bardziej rockmanem niż twórcą elektroniki i chętnie by wrócił do jakiegoś projektu, który penetrowałby zakamarki el-muzyki i jej związków z rockiem progresywnym. Planowałem od dawna nagranie płyty solowej, w której ja sam dałbym upust moim dawnych i aktualnym fascynacjom tym rodzajem rocka, toteż zapytałem, czy może kiedyś udałoby się nam stworzyć coś razem. Po kilku miesiącach, kiedy mój projekt zaczął nabierać wyraźnych kształtów, napisałem do Władka z pytaniem, czy nie zechciałby dograć się do jednego z utworów. Zgodził się chętnie i powstał utwór „Unexplored Secrets of Rem Sleep”, który najprawdopodobniej da nazwę całej płycie pod roboczą egidą: Komendarek & Rudź. Pozostały materiał, bardzo progresywny, również spodobał się Władkowi i ostatecznie zdecydowaliśmy się, że dogra on swoje ścieżki do wszystkich utworów. Sama myśl nagrania płyty z legendą polskiego rocka, a przy tym człowiekiem niezwykle ciepłym, szalonym w swoich pomysłach i wciąż niezwykle twórczym, jest dla mnie niebywałą nobilitacją i potwierdzeniem, że idę w dobrym kierunku! Zapraszam więc do śledzenia moich artystycznych poczynań i zapoznania się w swoim czasie z tą nową płytą, a teraz wysłuchania mojego dotychczasowego dorobku kompozytorskiego.
- Które z Pana osiągnięć zawodowych jest dla Pana najważniejsze?
- Powiem ogólnie: napisanie bardzo poczytnych książek popularyzujących astronomię oraz oczywiście nagranie płyt. Ponad ćwierć wieku czynnego parania się tajemnicami rozgwieżdżonego nieba sprawiły, ze czuję się w tej dziedzinie dość niezłym specjalistą - nie profesjonalnym astronomem, ale człowiekiem, który potrafi opowiadać o niebie godzinami bez zbytniego przygotowania. Może dzięki lekturze moich książek, pojawi się jakiś kolejny młody Wolszczan, Paczyński, którzy wniosą do światowej astronomii coś nowego i interesującego? Ależ by mi to sprawiło radość! A co do muzyki, to cóż - jednym się podoba, innym nie. Ale jeśli mój przekaz będzie odczytywany jako mój własny, oryginalny, szczery i trafiający w coś, co można ogólnie określić mianem piękna, to wystarczy mi to za wszystkie setki godzin spędzonych przy klawiaturach i komputerze...
- Czym jeszcze, poza muzyką, się Pan zajmuje?
- A zatem - popularyzacja nauki, komponowanie, działalność literacka, obserwatoria astronomiczne, publicystyka, edukacja... Mieszkam sobie razem z moją kochaną Asią w małym mieszkaniu na gdańskim Ujeścisku. A żeby nie było, że taki poważny jestem, to cała moja działalność skąpana jest w oceanie dobrej zabawy. To tak dla równowagi, żeby nie zwariować (uśmiech).
Serdecznie pozdrawiam Elbląg i jego mieszkańców!
***
„Ciekawi elblążanie” to cykl artykułów na info.elblag.pl. Elblążanie, którzy osiągnęli warte uwagi sukcesy, to nie tylko Ryszard Rynkowski czy Dominika Figurska. To szereg innych, równie ciekawych osobowości, które będziemy Wam prezentować.
Panie Przemku! Dzięki temu artykułowi zajrzałem na "jutubę" i znalazłem Pańskie nagrania! Śmiało mogę tu napisać, że jest Pan WIELKI! ŚWIETNA MUZYKA. Kiedy koncert w Elblągu? Elbląg ma swojego J.M. Jarre'a!! SUPER! GRATULUJĘ TALENTU!
Czy autor artykułu to syn p. Tadeusza? Jeśli tak to pozdrowienia dla tTaty!
http://www.youtube.com/watch?v=_LWXsORgKVc&feature=related Super
co to za jeden? nie znam go.
Tacy mi to Elblążanie , że w żadnym wywiadzie się żaden nie przyzna że jest z Elbląga. To tak samo jakby Polak mówił , że jest Niemcem...
heheh Elbląg ma swojego Jeana Michela Jarrea:))) dobre:) zgadzam sie
mmm... przystojniak.... :D
Grał w Radiu EL w 2011 r. )
i gratuluje szczescia i pasji,i milo jest,ze ktos pamieta swe wyjscie to chyba wszedzie byly re zalane piwnice Browarna-dawna Dzierzynskiego notorycznie byla zalewana,,,zycze sukcesow wciaz,wciaz pozdrawiam
Nie pamiętam tego pana z Elbląskiej Sceny Techno, sam w tym uczestniczyłem. Grupę nieformalną zebrał Krzysztof Jaworski. Powstało sporo ciekawych utworów. Było to w latach 1996 - 1999. Mogłem się o rok w tył pomylić. Osobą promującą muzykę inną, niespotykaną lub po prostu niegraną w Polsce jest i zawsze był Krzysztof. Polecam zrobić kolejny wywiad z nim. Do dnia dzisiejszego środowe wieczory w Radio EL należą do niego