Marcin Klimczak przepłynął Ocean Atlantycki w ciągu 72 dni. Co ciekawe własnoręcznie wykonaną łodzią. Kolejnym wyzwaniem, jakie sobie postawił to samotna podróż dookoła świata. Niestety niespodziewanie musiał ją przerwać.
14 sierpnia Marcin Klimczak wyruszył w rejs dookoła świata na własnoręcznie wykonanym jachcie Libra. Miał spędzić na nim 300 dni. - Wyruszam na Morze Północne, na Atlantyk. Chcę płynąć górą, nad Wyspami Brytyjskimi. Muszę przepłynąć przez cieśninę między Szwecją a Danią. Potem skręcam na południe i płynę na sam dół – opowiadał tuż przed wypłynięciem p. Marcin. - Minę Wyspy Kanaryjskie, Zielony Przylądek i przy Dobrej Nadziei skręcę w lewo, żeby złapać kierunek na Nową Zelandię. Kiedy dopłynę do Hornu popłynę na górę, żeby być na Atlantyku i wtedy będę już wracać do domu.
Rejs miał odbyć się bez zawijania do portów. Niestety wypadek wymusił na p. Marcinie przerwanie podróży przy nabrzeżu ujścia rzeki Raan na południe od Helsingborga w Szwecji. - Czekając w porcie na brakujące części i na odpowiednią pogodę miałem sporo czasu na analizę i przemyślenia. Doszedłem do wniosku, że popełniłem błąd, kierując swój tok myślenia ślepo w ekologię nie biorąc pod uwagę mocy moich urządzeń - mówił.
Niestety mój silnik zdaje świetnie egzamin w porcie i na małej fali. Natomiast przy prądach i dużej fali jest niestety jednak zbyt słaby. I co za tym idzie jestem zmuszony wrócić do Gdańska i wymienić silnik na zdecydowanie mocniejszy, bo z obecną jednostką mógłbym mieć w dalszej podróży duże kłopoty. Może źle powiedziane, mój silnik nie zapewniłby odpowiednio dobrych warunków w ekstremalnych sytuacjach
– opowiada p. Marcin.
Poza tym łódka nie sprawiała p. Marcinowi żadnych problemów. - Sprawdziła się, a pozostałe podzespoły spełniają swoją rolę bez zastrzeżeń – zapewniał p. Marcin.
Problemy z silnikiem zmusiły p. Marcina do zmiany planów.
Z bólem serca podjąłem decyzję o przerwaniu rejsu i przełożeniu go na późniejszy okres. Ważne dla mnie jest życie i zdrowie oraz względne bezpieczeństwo podróży. A o tym świadczy podejście firm ubezpieczeniowych i stawki jakie proponują za swoje usługi
- stwierdził Marcin Klimczak.
Mamy nadzieję, że p. Marcin będzie mógł już niebawem ponownie rozpocząć swoją podróż.