Marcin Klimczak po raz kolejny chce udowodnić, że niemożliwe nie istnieje. Pisaliśmy już o tym, jak za własne pieniądze wybudował łódź, którą w ciągu 72 dni przepłynął Ocean Atlantycki. W środę (14.08.) wyruszył w kolejną podróż. Tym razem za cel postawił sobie samotną wyprawę, która ma potrwać 300 dni.
Pan Marcin choć mieszka w Łowiczu jest związany z Elblągiem, gdzie mieszka jego bliska rodzina. O jego poczynaniach pisaliśmy już w 2018 r. Przypomnimy, że pokonanie Atlantyku (z Portugalii na Martynikę) na własnoręcznie wykonanej łodzi zajęło p. Marcinowi 72 dni. Choć w tym czasie żeglarz natrafił na sześć sztormów i burzę piaskową, ani razu nie pomyślał, by przerwać podróż. Tą niezwykłą przygodę przeżył w 2016 r.
W tym roku udało mu się zrealizować kolejne ze swoich marzeń. Przy częściowym udziale kilku sponsorów p. Marcin zebrał środki na zbudowanie łodzi „Libra”. - To oznacza odwagę, dlatego wybrałem tę nazwę – dodał p. Marcin.
Jaki cel tym razem postawił sobie p. Marcin? - Wyruszam na Morze Północne, na Atlantyk. Chcę płynąć górą, nad Wyspami Brytyjskimi. Muszę przepłynąć przez cieśninę między Szwecją a Danią. Potem skręcam na południe i płynę na sam dół – wymieniał p. Marcin . - Mijam Wyspy Kanaryjskie, Zielony Przylądek i przy Dobrej Nadziei skręcam w lewo, żeby złapać kierunek na Nową Zelandię. Kiedy dopłynę do Hornu popłynę na górę, żeby być na Atlantyku i wtedy będę już wracać do domu.
To będzie o wiele dłuższa podróż niż poprzednio. Co istotne p. Marcin po raz kolejny będzie płynąć sam.
Jestem przygotowany na rok. Na tyle mam zapasów. Myślę jednak, że zajmie mi to ok. 300 dni
- zaznaczył p. Marcin.
Przed rozpoczęciem nowej podróży p. Marcina odwiedził m.in. Wiceminister Obrony Narodowej Paweł Bejda wraz ze swoim odpowiednikiem ze Szwecji.
Spotkałem się również z głównodowodzącym flotą szwedzką, admirałem dowodzącym naszą, polską flotą, kilkoma pułkownikami. Przyjechali zobaczyć moją łódkę, bo jednak robię coś niekonwencjonalnego
– wymieniał p. Marcin.
Po raz kolejny pogoda była powodem, przez który kilkakrotnie trzeba było przełożyć termin wypłynięcia. Pan Marcin musiał czekać na odpowiednie okno pogodowe. - Idący znad Bałtyku niż dawał mi nadzieję na wypłynięcie. Niestety już te plany będę musiał zweryfikować – przyznawał p. Marin. - Odpowiednia pogoda jest bardzo istotna. Bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze. Długo czekałem na ten moment, więc kilka kolejnych dni nic nie zmieni.
Wczoraj (19.08.) p. Marcin rozpoczął przygodę wypływająć w asyście żaglówek Marynarki Wojennej. Poczynania p. Marcina można śledzić na stronie https://share.garmin.com/A96GY
O godz. 16.23 p. Marcin znajdował się na szerokości 54.746300 i długości 14.493348. Prędkością 3 km na godzinę kierował się na północ.
Pozdrawiam ze środka Bałtyku. U mnie wszystko ok. Więcej stoję niż płynę, ale to lepsze niż sztorm Pozdrawiam
– napisał w komunikacie opublikowanym na stronie.
Trzymamy kciuki za p. Marcina szczególnie mocno, gdyż jest bliską rodziny Wydawcy info.elblag.pl.
Powodzenia. Odważny człowiek!!!