Rada Miasta Elbląga to z definicji samorządowy organ stanowiący lokalne prawo i reprezentujący Mieszkańców. Rzeczywistość jest zgoła inna – moim zdaniem bardziej pasuje tutaj określenie „towarzystwo wzajemnej adoracji” wyalienowane z życia wspólnoty miejskiej, by nie powiedzieć, że jest to twór próżniaczy, żyjący na koszt wielkodusznych, aczkolwiek nieco naiwnych podatników. Dla stutysięcznego miasta to obraza i absolutny dyshonor, nad, którym nie można przejść obojętnie jeśli kocha się swoje miasto. Nasze, mieszkańców milczenie, jest cichym przyzwoleniem na złe praktyki wybranej demokratycznie grupy ludzi, będących listkiem figowym dla władzy i źródłem apanaży dla siebie i swoich.
Jak Rada Miasta może przyczyniać się do rozwoju Elbląga?
Ostatnie sekwencje wydarzeń, projekt budżetu miasta trzymany w tajemnicy do dnia pseudo debaty, w której niemal połowa radnych nie bierze udziału, emisja trzynastoletnich obligacji będących w gruncie rzeczy rolowaniem zadłużenia, dramatyczne straty spółek komunalnych za rok 2022, całkowita porażka polityki ciepłowniczej – to wszystko pokazuje absolutną dysfunkcję RM i nygusostwo radnych. Czy radni mieli możliwość przeciwdziałać tym negatywnym zdarzeniom? Absolutnie tak, tylko chęci brak. Zacznijmy od art. 24 ustawy o samorządzie gminy. Otóż w punkcie pierwszym jest zapis - „Radny jest obowiązany brać udział w pracach rady gminy i jej komisji oraz innych instytucji samorządowych, do których został wybrany lub desygnowany”.
W punkcie drugim czytamy - „W wykonywaniu mandatu radnego radny ma prawo, jeżeli nie narusza to dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i materiały, oraz wglądu w działalność urzędu gminy, a także spółek z udziałem gminy, spółek handlowych z udziałem gminnych osób prawnych, gminnych osób prawnych, oraz zakładów, przedsiębiorstw i innych gminnych jednostek organizacyjnych, z zachowaniem przepisów o tajemnicy prawnie chronionej”. Radni zatem są swoistym pierwszym organem nadzorczym w stosunku do Urzędu Miasta jako organu wykonawczego z Prezydentem Miasta na czele. Jestem w pełni przekonany, że elbląscy radni nie znają swoich uprawnień, bo jeśli je znają, a z nich nie korzystają, to budzi niepokój.
Kadencja radnych to dla Elbląga wydatek 3 mln zł, a na mieszkańca przypada 28 zł – czy to zmarnowane pieniądze?
Jak tą funkcję radni wykonują można zobaczyć przeglądając nagrania z sesji Rady Miejskiej w Elblągu. Dla postronnego obserwatora, są to co nieco żenujące spektakle. Pytania radnych w debacie budżetowej, o naprawę jakichś tam schodów czy dziur w chodnikach, są nieporozumieniem, lekceważeniem tych co ich wybrali. Rada Miasta - te słowa coś znaczą i do czegoś zobowiązują.
Drodzy radni, nie zostaliście radnymi za karę, nie zostaliście radnymi dla apanaży, nie zostaliście wybrani po to, by być maszynką do głosowania, by być listkiem figowym rządzących Elblągiem. Macie zobowiązanie wobec tych, którzy powierzyli wam mandat do pracy intelektualnej na rzecz rozwoju Elbląga, kreacji procesów miastotwórczych, prowadzenia debaty na temat kluczowych inwestycji, widzenia perspektywy rozbudowy miasta z podziałem na strefy mieszkalne i przemysłowo-usługowe.
Bardzo ważnym zobowiązaniem radnych jest pilnowanie finansów miasta, czuwaniem nad racjonalnym wydawaniem środków publicznych, by nie były marnotrawione, by zadłużenie Elbląga trzymać na rozsądnym poziomie tak, aby jego obsługa nie drenowała budżetu miasta. Pilnym i żywotnym dla elblążan obszarem debaty publicznej jest rozważenie struktury komunikacji miejskiej, polityki ciepłowniczej, systemu oświaty i szkolnictwa, które są ponad miarę kosztowne dla budżetu miasta. Nie pamiętam – a śledzę to uważnie - aby na przestrzeni ostatnich pięciu lat, Rada Miasta zainicjowała sama z siebie debatę publiczną czy konsultacje społeczne, w którymkolwiek segmencie wymienionym powyżej. Pasywność radnych jest zatrważająca. Trudno oprzeć się wrażeniu, że nie reprezentują oni elblążan, lecz są stróżami interesów partyjnych i w wielu przypadkach własnych. Traktują mandat radnego jako immunitet chroniący przed utratą pracy.
Są tacy radni - i nie chodzi tu o nazwiska - którzy mimo nabycia praw emerytalnych nadal kurczowo trzymają miejsca pracy. Nie są jednak bezradni, gdy chodzi o obsadzanie różnych stanowisk w konsensusie, mimo rzekomych różnic politycznych. Tutaj radni PO, PiS-u, Lewicy i KWWitolda Wróblewskiego działają jak jedna drużyna, co najlepiej widać przy głosowaniach budżetowych. Działacze partyjni jako radni mają destrukcyjny wpływ na ideę samorządności, bo wielokrotnie w sprawach ważnych dla Elbląga kierują się bardziej interesem partii niż dobrem miasta.
W czyim interesie utopiono w mule Zalewu Wiślanego 3,5 mld złotych ?! – bo na pewno nie w interesie Elbląga?
Takim rażącym przykładem niezrozumienia potrzeb i strategicznych warunków brzegowych rozwoju Elbląga jest sprawa przekopu. Od kilkunastu lat lokalni liderzy PO i PiS co wybory opowiadali mieszkańcom bajkę z mchu i paproci, że warunkiem rozwoju miasta jest przekop mierzei i uczynienia z Elbląga czwartego portu Rzeczpospolitej. Według propagandystów PO i PiS, miało powstać tysiące miejsc pracy. Gdy już jednak doszło realizacji tej inwestycji, bezsensowna wojenka PO z PiS skończyła się tym, że port w nie został dokapitalizowany kwotą 100 mln zł i te pieniądze zostały utracone bezpowrotnie. Wrzucono w błoto 3,5 miliarda złotych.
Efektem będzie strata generowana przez przekop wynikająca z kosztów utrzymania i obsługi, a port w Elblągu nadal będzie pełnił funkcję przystani barkowej i parkingu dla tirów. Partyjniacka Rada Miasta nie była wstanie ponad podziałami stanąć po stronie Elbląga, by chociaż w maleńkiej części pozyskać pieniądze na rozwój infrastruktury portu. Co gorsza, większość radnych była przeciw dokapitalizowaniu portu z parlamentarzystami PO na czele. By uzmysłowić mieszkańcom ogrom wydanych pieniędzy, to wyobraźmy sobie że: za te pieniądze można by było uczynić z zalewu, Elbląga i Żuław perełkę turystyczną łącznie z budową promenady przez zalew, remontami żuławskich dróg i obwodnicy zalewu.
Bilans zamknięcia pięcioletniej hańby Rady Miasta Elbląga
Ta lekcja marnotrawstwa publicznych pieniędzy, straconego czasu i zaprzepaszczonych szans nie może zostać zapomniana - musi być publicznie rozliczona i napiętnowana. Taka ocena musi być dokonana zarówno wobec Rady Miasta, jako ustawowego organu samorządowego, ale też każdy z radnych musi podlegać indywidualnej ocenie, bo przecież każdemu z nich my,
elblążanie, zapłaciliśmy po 100 tys. złotych, a funkcyjni (przewodniczący i wiceprzewodniczący) otrzymali dwa razy więcej, czyli po 200 tys złotych.
Elblążanie mają prawo wiedzieć jaką wartość dodaną radni wnieśli do kapitału miasta. Czy byli tylko maszynką do głosowania, a na komisjach bezkrytycznie klepali materiały przedstawione im przez Prezydenta, wnosząc ewentualnie maleńkie, kosmetyczne zmiany za zgodą urzędników?
Jakie ważne debaty publiczne połączone z konsultacjami wnieśli radni? Czego zabrakło ? - wiedzy, pracowitości, dobrej woli? Musimy poznać odpowiedź na te pytania, by za cztery miesiące nie popełnić tych samych błędów, by ponownie nie wyrządzić Naszemu Miastu ogromnej krzywdy.
Wielki Potencjał jest w NAS ELBLĄŻANACH – możemy uczynić ELBLĄG znowu WIELKIM
Jest rzeczą oczywistą, że nie każdy mieszkaniec Elbląga chce skorzystać z biernego prawa wyborczego i kandydować do Rady Miasta. Nikt tego zresztą nie oczekuje, ale jak nawet od nas nie wymagają, to my musimy sami wymagać od siebie dla dobra naszego miasta, dla jego przyszłości.
Musimy od siebie wymagać minimum aktywności i obecności, poprzez poznanie kandydatów na radnych w przyszłych wyborach samorządowych, by głosować świadomie. Strzeżmy się wszelkiego rodzaj koterii partyjnych, bo efektem ich rządów przez trzydzieści lat, jest obecny stan Elbląga. Uwierzmy w elblążan mądrych, odważnych, niezależnych i kompetentnych. Jest nas w Elblągu tysiące - wykształconych, pracowitych, pełniących odpowiedzialne funkcje w firmach, prowadzących własne projekty i działalności gospodarcze. Rozumiem również, że wrodzona skromność wywołuje u wielu wątpliwość czy się nadają. Tak, nadajecie się państwo – jeśli zrezygnujecie z kandydowania, to na wasze miejsce przyjdą całe partyjne hordy tych, co się nie nadają, a oczekują tylko diety, bo to ich jedyna motywacja.
Głęboko wierzę, że znajdzie się 100-tu , 200-tu sprawiedliwych, niezależnych, uczciwych i pracowitych elblążan, by losy Naszego Miasta wziąć we własne ręce, utworzyć komitet wyborczy, zgłosić pełną listę kandydatów i wygrać wybory. Wygrać wybory dla Elbląga – czas już jest bardzo bliski.
Stefan Rembelski
stefanrem@wp.pl
Na odpowiedź oczekujemy...Wybory tuż tuż warto aby wyborcy wiedzieli, kto jest godzien, a kto nie zajmowania stanowiska prawda? Ciekawe jak tam w Twierdzy Elbląg syndrom oblężenia już jest czy jeszcze nie ma ciśnie w jelitach? Sezon grilowania rozpocznie się zaraz po świętach.....Tak przy okazji jak tam ten co szarpał za nogawki zanim Michałek nie dostał posadki wicka oraz magik od obniżania sobie i innym diety?
Piękna podsumowująca na koniec roku bolesna i porazajaca prawda ! Niech juz znikają i niech wejdą fajni, młodzi, ładni ludzie ! Bo na te juz patrzeć się nie da bez brzydkich odczuć
Mdli juz
Cóż można dodać do tej jakże wyważonej opinii - chyba tylko to, że autor z dużą kulturą języka opisał proces chorobowy toczący RM od zarania. To wstyd, że wybieramy tego typu ludzi którzy nie poradziliby sobie w Radzie Sołeckiej nic nie ujmując sołectwom. Tam ludzie są szlachetniejsi, bardziej wrażliwi i wstyd im nachalnie grabić pod siebie. Tutaj w Elblągu wszystko się kisi we własnym sosie. Normalni ludzie nie zbliżają się do tego tworu bo maja odruch wymiotny.
Te lata to byla jedna wielka kpina !!!
Stefan ciekawe czy znowu będą straszyć sądami teraz to już chyba pozew zbiorowy? Ha ha ha ale ubaw.....będzie na sali rozpraw co? No chyba, że wezwą na pomoc Lewatywe.
Pan Stefan drażni i drażni i zaczepia i cisza! Gdzie obiecane procesy o stanie finansów miasta? Cały czas czekamy bo to bardzo interesujący temat na pożegnanie bez tęsknoty-:) starej nomenklatury!
Będzie się działo - Teraz albo nigdy! Jeśli pan się podejmie organizacji takiego obywatelskiego komitetu to jestem - na podany adres wysyłam swoje zgłoszenie . Nie mogę stać z boku - proszę o kontakt na podany numer telefonu. Mam swoją opinie na temat miasta i wiele pomysłów którymi się podzielę i włączę się do pracy w komitecie i wesprę finansowo na miarę swoich możliwości. Pozdrawiam panie Stefanie .
Świetny tekst, panie Stefanie, doskonale podsumowujący 5-letni okres zapaści, nieróbstwa, nieudolności i zwykłego bumelanctwa tych tzw. "radnych" miejskich, często kompletnie z przypadku, a czasem po prostu z tzw. słupa. Piszę w cudzysłowie, bowiem radny z definicji nadaje się oraz przyczynia do rady (doradza, interesuje się, motywuje, proponuje, konstruktywnie krytykuje etc.), zaś o tym towarzystwie wzajemnego przeżerania publicznej diety w żadnym wypadku tego powiedzieć nie można. Smutne niestety jest to, że dopóki nie poleci na zbitą fizys ratuszowa kamaryla tzw. Bandy Czworga (głównie Wróblewskiego i Wcisły), to nadziei na pozytywne zmiany w RM nie ma, bowiem partyjniacki układ pozostaje zabetonowany i mimo może jakichś kosmetycznych zmian on w dalszym ciągu będzie rżnął... słupa; 🖤🚩
Stefanie - od dawna, a od 9 lat szczególnie, tylko naiwni wierzą w poprawną rolę RM w tym grodzie. RM to stanowiący organ władzy samorządowej. Widziałeś, wiesz, czytałeś Stefanie dokument z inicjatywy naszej RM? Jeżeli tak, to ile takich było? Zawsze głównym zadaniem radnych było głosowanie pod dyktando i nad projektami Witolda Wróblewskiego. To świadczy o pozycji RM i to z partykularnego interesu kww i koalicjanta PO. Pamiętam burczenie prezydenta na posłów mających inne niż on zdanie. Widziałem dziecinadę Missana. Zapamiętałem wybitną rolę Czyżyka polegającą na obsłudze mikrofonów radnych i czytaniu numerów uchwał. Wyjątkowo merytoryczna i narcystyczna jest też regułka wygłaszana przez Konerta gdy ma opisać stanowisko kww. Nie pamiętam takiej rady od 1975. Żenujące.