Elbląg był od początku istnienia miastem portowym. Z dostępnością na morze bywało tu różnie, ale zawsze były chęci i wielkie ambicje. Już w XV wieku (rok 1495) wybudowano Kanał Jagielloński, istniejący do dziś i do dziś żeglowny. Potem powstawały stocznie w mieście, porty nad Zalewem Wiślanym.
W drugiej połowie XIX wieku, w latach 1859-1969 na obszarze obecnej Zatoki Elbląskiej dokonano wielkich przeobrażeń akwenu wodnego. Wybudowano tor wodny zabezpieczony falochronami oraz siedem basenów portowych. Wszystkie te obiekty istnieją do dziś i w każdej chwili, po udrożnieniu torów wodnych mogą służyć mieszkańcom, wczasowiczom i turystom, biznesmenom. Warto zwrócić uwagę, że z portu w Jagodnej można w ciągu kilkunastu minut dotrzeć na Mierzeję Wiślaną – bez korków i kolizji.
Ale niestety podjęto decyzję utworzenia rezerwatu przyrody Zatoka Elbląska. Osobiście i jako prezes Fundacji „Pogezania” zawsze popieram działania proekologiczne, ale w tym przypadku decyzja utworzenia rezerwatu w tym miejscu nie była najlepsza. Uniemożliwia się w ten sposób rozwój portów, likwiduje miejsca pracy... Warto zastanowić się czy nie można wrócić do XIX-wiecznej koncepcji Nowego Portu Elbląg usytuowanego w obecnej Zatoce Elbląskiej. Tym bardziej, że obszar tego portu przewyższa znacznie obszar portu gdyńskiego... Oczywiście jego głębokość jest już znacznie mniejsza. Po pracach oczyszczających tory wodne mogłyby tu wpływać jednostki o zanurzeniu do 3,5m.
Ale skąd wziąć takie jednostki na Zalewie Wiślanym? Rozważana od kilkuset lat koncepcja przekopu Mierzei Wiślanej jak na razie nie może doczekać się realizacji, częściowo ze względów finansowych, częściowo z innych... Koszty wykonania tej inwestycji ocenia się na około 250 do 300 milionów złotych. W związku z tym warto zastanowić się nad rozwiązaniem trochę tańszym a istniejącym na naszym terenie już od ponad 100 lat. I od ponad 100 lat doskonale spełniającym swoją rolę.
Należy zbudować pochylnię przez Mierzeję Wiślaną.
Korzyści będzie wiele. Po pierwsze koszty budowy takiego urządzenia będą przynajmniej dziesięciokrotnie mniejsze niż budowa przekopu. Po drugie taka inwestycja niczym nie narusza struktury mierzei, nikogo i niczego nie odcina. Umożliwia natomiast przemieszczanie się jachtów i małych statków z Zalewu Wiślanego na Zatokę Gdańską i odwrotnie. A jak ktoś się bardzo uprze to takie pochylnie można zbudować dwie: jedną w Piaskach, a drugą w Skowronkach. I już możemy sobie pływać w kółko. Bo coś z Zalewem, Mierzeją i Zatoką Elbląską zrobić trzeba. I to możliwie szybko.
Popieram, ale mam zastrzeżenia. Jak duża może być taka pochylnia? Tylko dla jachtów i powiedzmy motorówek? Żeby żyć trzeba handlować, nie mówię już o produkcji, czyli muszą wpływać większe jednostki.
Wybudowany w 1495 roku kanał nazwano później "Kraffohl-Kanal" i nazwa ta przetrwała do 1945 r. W latach powojennych nazwano go Kanałem Jagiellońskim, co miało nawiązywać do zwierzchnictwa królów Polski nad Elblagiem w latach 1454-1772.
Zasady pisania w języku polskim najwyraźniej są dla autora niniejszego artykułu zbyt trudne. Choć historycznie to jest i ciekawe, ale poprawnością językową nie grzeszy.
Tak, czy owak nie było przed 1945 r. Kanału Jagiellońskiego. A puryście językowemu już dawno nie wiadomo o co chodzi.
Czyj to tekst i pomysł. Bo jest ciekawy a dokładnie miesiąc temu mówiłem że taniej łódki przewozić niż kopać kanał..
Już w XV wieku (rok 1495) wybudowano Kanał Jagielloński - - - - - ???? Co to za bełkot ? W 1495 roku wybudowano Kraffohlsdorfer Kanal, który po 1945 r. nazywano jakiś czas Kanałem Krafulskim a później nazwano kanałem Jagiellońskim. Biblioteka na Św. Ducha - Dział Zbiorów Regionalnych itd. nisko się kłania. Na naukę nigdy za późno.