Dzienik Elbląski napisał:
Wczoraj przed Okręgowym Sądem Pracy w Elblągu blisko siedem godzin przesłuchiwano jedną z byłych kierowniczek sklepu Biedronka, świadka w procesie Bożeny Łopackiej o wypłatę pieniędzy za nadgodziny.
W ub. roku Bożena Łopacka jako pierwsza w kraju wygrała z Jeronimo Martins Dystrybucja, właścicielem sieci Biedronka, 35 tys. zł za 2,6 tys. nadgodzin. Po złożeniu apelacji przez JMD sąd nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy i skrupulatne wyliczenie należności za nadgodzin.
- Wcześniej w przybliżeniu oszacowałam wartość przepracowanych przez mnie nadgodzin, ale sąd kazał mi uwzględnić wszelkie dodatki i premie, jakie dostaje się w zakładach pracy - wyjaśnia Łopacka.
To dało kwotę 56,2 tys. zł i o takie odszkodowanie ubiega się Bożena Łopacka. - Odnoszę teraz wrażenie, że JMD robi wszystko, aby przeciągać sprawę w czasie - powiedziała po wczorajszej rozprawie. - Tak, jakby chcieli zmęczyć przeciwnika.
Przyznaje, że jest już zmęczona tą sprawą, ale się nie podda - tym bardziej, że już raz sprawę wygrała. Nie pójdzie również na ugodę.
- Rozczarowałabym siebie i tych, którzy uwierzyli, że można wygrać z wielką siecią - stwierdza.
Obserwatorami procesu są m.in. przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Fundacja zaangażowała się w tę sprawę, ponieważ łamanie praw pracowniczych jest jednocześnie łamaniem praw człowieka.
Ale nie wszyscy byli pracownicy Biedronki zdecydowali się walczyć z JDM do końca.
- Po trwającym półtora roku procesie, poszedłem na ugodę, bo znalazłem pracę i chciałem mieć już spokój - mówi jeden ze świadków, który miał wczoraj zeznawać. - Poza tym słyszałem, że firmy niechętnie zatrudniają byłych pracowników Biedronki, myśląc, że to są pieniacze.
Sąd postanowił, że kolejne posiedzenia w tej sprawie będą odbywały się codziennie, oprócz soboty i niedzieli, do wtorku. Chodzi o jak najszybsze zakończenie procesu i wydanie wyroku w tej sprawie.
Cały artykuł w Dzienniku Elbląskim.