Dziennik Elbląski napisał:
Znów płoną rowy i łąki. Ta istna plaga strażaków powraca każdej wiosny. Niestety, za bezmyślność podpalaczy płacimy my wszyscy.
W ostatnim czasie do płonących traw elbląscy i pasłęccy strażacy wyjeżdżają 7-8 razy dziennie. A przecież każdy taki wyjazd to ogromne koszty i osłabienie gotowości bojowej ratowników. Poza tym wypalanie traw niszczy szlachetne gatunki roślin, zabija owady i zwierzęta. Być może wiosennej pladze zaradzi Unia Europejska, bo za spalone łąki rolnicy nie dostaną dopłat. Tymczasem lekkomyślne wypalanie łąk i rowów często prowadzi nawet do tragedii. Wystarczy wspomnieć, że dwa lata temu przy ul. Freta w Elblągu od płonącej trawy spaliła się altanka oraz ziemianka zagospodarowana przez bezdomną. W miejscowości Sakówko gm. Pasłęk od takiego ognia o mały włos zapaliłyby się budynki gospodarcze, a w Nadbrzeżu gm. Tolkmicko strażacy uratowali przed spaleniem ośrodek wypoczynkowy. - Każdego roku z powodu podpaleń na polach, łąkach, poboczach dróg i nieużytkach nasi strażacy interweniują po około 200 razy - informuje mł. bryg. Ryszard Baran, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Elblągu. - Ciągle apelujemy o to, by nie wypalać traw, ale to nic nie pomaga.
Cały artykuł w Dzienniku Elbląskim.
to niech sie ktos zatroszczy o krzaki które przeszkadzaja żyć!!!! I niec ktos je wkoncu powycina
Krzaki żyć Ci przeszkadzają?? Dobre :)