Dziennik Elbląski napisał:
Nawet duże mrozy nie ustawiają przed noclegowniami kolejek bezdomnych. To niepokoi służby miejskie. W razie tragedii, to do nich będzie kierowane pytanie: dlaczego w środku dużego miasta zamarzł człowiek?
Każdej nocy, na bezdomnych, szukających schronienia przed zimnem czekają wolne miejsca noclegowe. Ale nie każdy chce z nich korzystać. Bezdomni doskonale wiedzą, że dom przy ul. Nowodworskiej może się dla nich stać azylem pod jednym warunkiem: jeżeli na czas pobytu pod jego dachem wyrzekną się alkoholu. Dla wielu jest to bariera nie do pokonania.
Nie boją się zimna
Pan Janek, 53-letni bezdomny przyznał, że pije i pić nie przestanie.
- Denaturatu nie piję - zastrzegł pan Janek. - Tylko ruską wódkę. Do "domu dziada" nie pójdę. Tu jestem u siebie... Żadnej pomocy nie potrzebuję. na obiady też nie chodzę. Mam butlę gazową. Gotuję sobie i dwóm psom.
Od 2 tygodni mieszka z nim 48-letni Ryszard.
- Przygarnął mnie... - powiedział pan Ryszard. - Trochę jeździłem po Polsce. Gdy wróciłem, moje łóżko w noclegowni było zajęte. Na obiady chodzę do Lazarusa, czasami do kościoła. Żyjemy z tego, co uzbieramy. Głównie z puszek.
Mężczyźni nie boją się zimna.
- Mamy piecyk i proszą popatrzeć jak dużo drewna - pan Janek z dumą pokazał równo poukładane stosy pociętych konarów drzew.
Cały artykuł w Dzienniku Elbląskim.