Od czterech lat na polsko-rosyjskim przejściu granicznym w Grzechotkach strażnicy pilnują nie granicy, a samych siebie. Inwestycja za grube miliony jest bowiem bezużyteczna od czterech lat. Rosjanie nie spieszyli się z budową i termin otwarcia przekładali 4 razy. Przejście było gotowe pod koniec 2006 roku, a zostanie otwarte najwcześniej za dwa miesiące - czytamy na RMF24.
Przygraniczne absurdy w Grzechotkach
W Grzechotkach aż roi się od absurdów. Przejście oddziela mieszkańców wsi od reszty świata. Do przejścia prowadzi nowo wybudowana droga szybkiego ruchu. Na razie z Grzechotek można na nią wjechać, ale niebawem ten wjazd zostanie zamknięty. A wówczas - jak mówią dziennikarzowi RMF24 mieszkańcy - do najbliższego miasta będziemy mieć 10 kilometrów dalej.
Budowa przejścia kosztowała ponad 110 mln złotych, z czego większość dostaliśmy z Unii. Ale na razie zamiast podróżnych widać jedynie jadące na przejście kolejne ekipy remontowe.
A to nie koniec przygranicznych absurdów. 16 mln złotych na wyposażenie przejścia było zapisanych w budżecie już w 2006 roku. Ale że przejście się nie otwiera, wojewoda warmińsko-mazurski każdej jesieni zwraca pieniądze do budżetu centralnego, by w nowym roku dostać je ponownie. I tak właśnie od 4 lat wygląda obieg pieniądza na granicy.
Źródło:www.rmf24.pl
a gdzie był i co zrobił w tym temacie nasz członek zarządu województwa?
cała ta Berlinka to jeden wielki syf zniszczyli betonke zrobili jedno gówniane asfaltowe pasmo zamiast dwóch nigdzie niema zjazdów do okolicznych miejscowośc`i jak była stara betonka to wszędzie można było zjechać i wjechac a teraz to syf afera nadużycie ,sabotaż KTO ZA TO BEKNIE SKANDAL