Głosowanie na radnych gmin, powiatów i województw oraz wójtów, burmistrzów i prezydentów miast może odbyć się nawet 9 stycznia 2011 r. - czytamy w "Dzienniku Polskim".
To wcale nie jest nadzwyczajne przesunięcie terminu wyborów samorządowych, które - jak panuje powszechne przekonanie - powinny odbyć się pod koniec 2010 r. - wskazuje "Dziennik Polski". - Możliwość zarządzenia wyborów radnych i szefów gmin na początek 2011 r. wynika z zapisów ordynacji wyborczej i terminu zakończenia kadencji obecnych radnych i wójtów. Ta kończy się bowiem 12 listopada tego roku. Nowe wybory powinien zarządzić premier nie później niż na miesiąc przed zakończeniem kadencji, czyli do 13 października. Same wybory muszą się odbyć w ciągu 60 dni od zakończenia kadencji. Teoretycznie jest możliwe, że głosowanie zostanie przeprowadzone już dwa dni po zakończeniu kadencji, czyli 14 listopada, ale ostateczny możliwy termin to 9 stycznia 2011 r. To ostatnia niedziela przed upływem 60 dni po zakończeniu kadencji - czytamy w "Dzienniku Polskim".
Bardziej przewidywalny jest termin wyborów prezydenta Polski. Te muszą się odbyć między 19 września a 3 października 2010 r. To oznacza, że marszałek Sejmu zarządzający wybory prezydenta Polski ma do wyboru tylko trzy niedziele na głosowanie.
Za to trudno przewidzieć ostateczne koszty zorganizowania wyborów samorządowych i prezydenckich. A to dlatego, że dwukrotne wybory mogą oznaczać czterokrotne głosowanie.
- Prawdopodobnie prezydenta Polski nie uda wybrać się w pierwszej turze, także część wójtów, burmistrzów i prezydentów miast zostanie wyłonionych dopiero w drugiej turze. Krajowe Biuro Wyborcze szacuje, że koszty wyborów prezydenta Polski sięgną 120 mln zł, a na wybory samorządowe trzeba zarezerwować ponad 150 mln zł. - pisze "Dziennik Polski".