Urząd Morski jako trwały zarządca rzeki Elbląg powinien płacić podatek za grunty pod rzeką. A, że nie kwapi się do zapłaty, Urząd Miejski w Elblągu wysłał do Urzędu Morskiego zawiadomienie o wszczęciu procedur ściągnięcia podatków. Podobnie postąpiło pięć innych samorządów leżących nad Zalewem Wiślanym - miasto i gmina Elbląg, Sztutowo, Stegna, Braniewo i Frombork. - poinformowała „Gazeta Wyborcza”.
Jak powiedział „Gazecie Wyborczej” Adam Ostrowski, burmistrz Krynicy Morskiej, wszystkie żądania opierają się na ustawie o podatkach i opłatach lokalnych obowiązującej do 2007 r. Pozwalała ona nałożyć podatek na właściciela morskich wód wewnętrznych, którym w naszym wypadku jest właśnie urząd morski, reprezentant skarbu państwa.
- Teraz prawo jest inne, ale okres przedawnienia to pięć lat, więc będziemy walczyć o te pieniądze – powiedział Ostrowski „Gazecie Wyborczej”.
Elblągowi Urząd Morski jest winny 300 tysięcy
-Urząd Morski jako trwały zarządca rzeki Elbląg powinien płacić podatek za grunty pod rzeką. Zostało więc wysłane wezwanie o skorygowanie deklaracji podatkowej – wyjaśnia Joanna Urbaniak, rzecznik Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Urząd Morski winny jest naszemu miastu 300 tysięcy za lata 2004-2006. Po 100 tysięcy za każdy rok.
Krynica Morska domaga się 73 mln złotych
Burmistrz Ostrowski domaga się pieniędzy za trzy lata - od 2004 do 2006 r. Na razie wydał decyzję administracyjną za rok 2006. Pod wodami Zalewu Wiślanego znajduje się spora część Krynicy - 9265 hektarów. Za każdy metr kwadratowy burmistrz chce 26 groszy - tyle, co od prywatnych właścicieli za działki na lądzie. Suma podwodnego podatku za trzy lata to 73 mln zł. Czyli dziesięcioletni budżet tego niewielkiego miasteczka. - pisze „GW”.
- Jeśli Kowalskiego obciążam podatkiem, to i wszystkich innych muszę traktować tak samo. A że chodzi o grunt pod wodami zalewu? Żadna różnica - argumentuje Adam Ostrowski.
Jak Zawiadomienia o wszczęciu procedur ściągnięcia podatków przysłało do urzędu morskiego jeszcze sześć innych samorządów leżących nad Zalewem Wiślanym - miasto i gmina Elbląg, Sztutowo, Stegna, Braniewo i Frombork. Dla mniejszych gmin to jak wygrana w lotto - tak jak Krynica dostałyby wielokrotnie więcej, niż wynosi ich roczny budżet. Po cichu już zastanawiają się nad wydatkami, np. budową kanalizacji w całej gminie, kompleksowymi remontami dróg, budową nadmorskich promenad, przystani jachtowych i ścieżek rowerowych. Będą tak zamożne, że wystarczyłoby nawet na aquaparki z prawdziwego zdarzenia.
Urząd Morski jest winny łącznie ponad 300 mln, ale odmawia zapłaty
Łączna powierzchnia podwodnych gruntów na Pomorzu, za które skarb państwa może zapłacić zaległy podatek, to blisko 40 tys. hektarów. Suma należności - ponad 300 mln zł.
Urząd Morski w Gdyni odmówił na razie wszystkim gminom. - A od decyzji burmistrza Krynicy odwołaliśmy się do samorządowego kolegium odwoławczego – mówi „Gazecie Wyborczej” Jolanta Fiutowska. - Jeśli otrzymamy decyzję negatywną, zwrócimy się wojewódzkiego, a jeżeli trzeba będzie, to i do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Podobnie postąpimy w innych przypadkach.
Jeśli już przyjedzie zapłacić podatek, urząd powoła się na przepis o maksymalnych stawkach za jeziora - 3,6 zł za hektar. Obecnie kwoty wyliczone przez gminy są ponad 700 razy wyższe.
Racja jest po stronie samorządów
Jak pisze „GW”, jednak przykład zachodniopomorskich gmin - gdzie wewnętrzne wody morskie to Zalew Szczeciński z Jeziorem Nowowarpieńskim - pokazuje, że racja jest po stronie samorządów. Urząd Morski w Szczecinie odwoływał się, podając identyczne argumenty jak gdyński. Przegrał - Świnoujście dostało już 55 mln zł, ponad 100 mln zł zasądzono na rzecz Stepnicy, a na 130 mln czeka Nowe Warpno. Łącznie wysokość roszczeń także przekracza 300 mln zł. Pomorskie gminy zażądały pieniędzy ze względu na sukces Pomorza Zachodniego.
Ministerstwo Infrastruktury, któremu podlegają urzędy morskie, nakazało się odwoływać. W Naczelnym Sądzie Administracyjnym czekają dwie skargi kasacyjne dotyczące Świnoujścia i Stepnicy. Ale nie wstrzymały wypłaty. Teraz, gdy z roszczeniami wystąpił Gdańsk i gminy nad zalewem, resort infrastruktury odmawia komentarza. - Sprawa zrobiła się bardzo trudna, w grę wchodzą ogromne kwoty, w najbliższych dniach zajmiemy stanowisko - usłyszeliśmy w ministerstwie.
Od skarbu państwa z zaległych podatków za grunty pod wodą. Świnoujście już dostało pieniądze.
a kto oczyści rzekę ze śmieci miastu to chluby nie przynosi wstyd turysi z zagranicy a tu śmietnisko w rzecewysłać goscia z łodka i podbierakiem i niech czysci a nie tylko pieniądze brac i nic nie robic zreszta jak w całym miescie
Kto by pomyslal. a zwyklego szaraka za kilka zlotych by zgnoili
nawet jesli samorzady maja racje to i tak panstwo nie zaplaci - zaplacimy my wszyscy - PODATNICY