Redakcyjny kolega wpisuje w drugą rubrykę numer swojej narzeczonej. Dzwoni na mój telefon, a mi wyświetla się numer... jego dziewczyny. Powtarzamy testy i okazuje się, że w ten sposób można podszywać się pod dowolną osobę. Na naszej komórce mogą wyświetlać się numery szefa czy numery alarmowe np. 997 lub 112, choć nikt z tych osób tak naprawdę do nas nie dzwonił!
Jak czytamy w „Metro”, w internecie pojawił się serwis, który umożliwia podszywanie się pod dowolny numer telefonu. Urzędnicy przyznają, że to sprawa bez precedensu. Wyjaśnień w tej kwestii już domaga się Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Wykrecnumer.pl działa od kilku tygodni. Adres zarejestrowany jest na osobę prywatną. Na pierwszy rzut oka to zwykły serwis oferujący połączenia telefonii internetowej. Ale już na głównej stronie kusi bardzo niestandardową usługą: "Nowość na rynku!!! Telefonia internetowa z prezentacją dowolnego numeru telefonu". O co chodzi?
Gazeta „Metro” sprawdziła, że po rejestracji w serwisie dostajemy 2 złote gratis (minuta rozmowy na komórkę kosztuje średnio ok. złotówki i ok. 20 gr na stacjonarne). W zamian uzyskujemy dostęp do panelu, gdzie wpisujemy numer telefonu, pod który chcemy zadzwonić, ale też numer telefonu, który ma się wyświetlić na aparacie osoby, do której dzwonimy. Redakcyjny kolega wpisuje więc w drugą rubrykę numer swojej narzeczonej. Dzwoni na mój telefon, a mi wyświetla się numer... jego dziewczyny. Powtarzamy testy i okazuje się, że w ten sposób można podszywać się pod dowolną osobę. Na naszej komórce mogą wyświetlać się numery szefa czy numery alarmowe np. 997 lub 112, choć nikt z tych osób tak naprawdę do nas nie dzwonił! Czy taka działalność jest legalna?
- Generalnie sam numer telefonu, który np. wyświetla się na aparacie - tak samo jak numery IP, które mogą wyświetlać się np. na forach internetowych - nie są danymi osobowymi. Dopiero w połączeniu z innymi danymi, jak np. nazwisko, zaczynają podlegać ochronie - mówi gazecie „Metro” Małgorzata Kałużyńska-Jasak z biura Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Dodaje jednak, że sprawa nie jest prosta: - Gdybyśmy otrzymali oficjalną skargę od jakiegoś poszkodowanego, zastanowilibyśmy się nad tym. Jednak i wtedy przesłalibyśmy tę sprawę do rozstrzygnięcia do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, bo to on nadzoruje rynek telekomunikacyjny - mówi Kałużyńska-Jasak.
UKE po interwencji „Metro” już się sprawą zajęło. Powód? Firma Intercom Telecommunication, z którą nie udało nam się skontaktować, wskazana w regulaminie serwisu jako dostawca usługi, nie figuruje w rejestrze przedsiębiorców telekomunikacyjnych. - Wszystkie usługi są w związku z tym nielegalnie - mówi Anna Lewandowska z UKE, która już rozpoczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
A co z podszywaniem się pod cudze numery? Urząd bezradnie rozkłada ręce: - Usługa nie jest taka jednoznaczna. Przedstawiona sytuacja wskazuje, że działalność ta ma na celu skłanianie do oszustwa. Zajmą się tym nasi prawnicy, bo to sprawa precedensowa i bardzo skomplikowana - mówi gazecie „Metro” Lewandowska.
Legalności usługi chce przyjrzeć się również Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która postanowiła, że wystąpi do obu urzędów z prośbą o wyjaśnienia. Adam Bodnar z Fundacji: - To naturalne, że prawo dotyczące nowych technologii może nie nadążać za pomysłowością przedsiębiorców w tej dziedzinie, ale tego typu sprawy należy rozpatrywać na gruncie praw człowieka i obywatela. Oferowanie takiej usługi może otwierać drogę do wielu nadużyć.