To wcale nie taki nierealny scenariusz. Szpitale w Polsce mogą mieć od 1 stycznia 2008 r. problem z czasem pracy lekarzy. Normy unijne są bardzo restrykcyjne i może się okazać, że w wielu szpitalach ... zabraknie lekarzy. Jak z tym problemem zmagają się dyrektorzy szpitali w regionie elbląskim? – z tym pytaniem zwrócił się w swoim raporcie piątkowy Tygodnik Elbląski, lokalny dodatek do Dziennika Bałtyckiego.
Przed 1 stycznia 2008 r. wszystkie szpitale w Polsce muszą zmierzyć się z narzuconym przez Unię Europejską nowym systemem godzinowym pracy lekarzy. Do tej pory lekarze pracowali po 7,3 godziny dziennie, a po tym czasie wchodzili już w dyżury lekarskie. Nie było sztywnych unormowań ile czasu może pracować lekarz na dyżurze. Teraz to się zmieni. Dyrektorzy szpitali w Polsce, stają więc przed dylematem, w jaki sposób szybko uzupełnić braki kadrowe, które mogą wyniknąć ze sztywnego unormowania czasu pracy lekarzy.
Wojewódzki się przygotuje
Po 1 stycznia 2008 r. lekarze będą mogli pracować tylko 48 godzin tygodniowo. Do tej pory pracowali po 300 - 400 godzin w miesiącu. Oczywiście lekarze mogą pracować dłużej. Jednak muszą wyrazić na to pisemną zgodę. Szpitale, gdzie stan osobowy zatrudnionych lekarzy był mocno ograniczony, stanęły przed widmem niemal katastrofy.
W niezbyt komfortowej sytuacji znalazła się również Elżbieta Gelert, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. - To będzie trudny moment, jednak nie można dłużej tego odkładać w czasie - mówi Elżbieta Gelert. - Trzeba znowelizować czas pracy lekarzy, ponieważ często po dyżurze muszą zostawać w pracy. Od 1 stycznia 2008 r. lekarze mają mieć 11 godzinną przerwę w pracy po dyżurze medycznym. Będą mogli pracować 13 godzin dziennie, jednak nie dłużej niż 48 godzin w tygodniu. Jeśli będą chcieli pracować ponad tą normę, to muszą podpisać oświadczenie, że wyrażają na to zgodę.
Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego Elżbieta Gelert przyznaje, że jej placówka prowadziła racjonalną politykę kadrową. Nie było redukcji personelu medycznego, co roku szpital przyjmował do pracy nowych lekarzy. - To nie oznacza, że jesteśmy w dobrej sytuacji przed styczniem 2008 r. - mówi Elżbieta Gelert. - Oczywiście będziemy się starali dostosować do nowej sytuacji, jednak potrzebujemy na to zwiększonych środków finansowych.
Miejski ma komfort?
Szpital Miejski w Elblągu ma w pewnym sensie komfortową sytuację, jeśli chodzi o zmiany w sposobie pracy lekarzy po 1 stycznia 2008 r. Jednak, jak mówi pełniący obowiązki dyrektora ordynator Mariusz Ślusarczyk, to komfort tymczasowy. - Mamy w miarę stabilną sytuację pod tym względem, ponieważ na etatach pracuje tylko dwóch stażystów i ja sam - mówi Mariusz Ślusarczyk. - Reszta lekarzy jest zatrudniona na kontraktach. Jeśli jednak wejdą jakieś nowe przepisy prawne, które będą faworyzowały lekarzy zatrudnionych na umowę o pracę, to możemy mieć problem, bo lekarze kontraktowi będą pewnie chcieli zmienić formę zatrudnienia.
Jak jednak dodaje dyrektor Ślusarczyk, wszyscy lekarze zatrudnieni w Szpitalu Miejskim w Elblągu dali sobie trzy miesięczny okres czasu na dalsze rozmowy o finansach i zmianach w sposobie pracy. - Mamy takie porozumienie z naszymi lekarzami - mówi Ślusarczyk.
W Pasłęku bez optymizmu
Optymizmem nie wieje także w Szpitalu Powiatowym w Pasłęku. Jak mówi dyrektor Jerzy Przybylski, trwają obecnie negocjacje z lekarzami zatrudnionymi w placówce. - Na pewno spodziewamy się trudności w nowym roku - mówi Jerzy Przybylski, dyrektor szpitala w Pasłęku. - Teraz trwają negocjacje w sprawie zmiany formy zatrudnienia lekarzy. Chcemy zaproponować im przejście na kontrakty. To pozwoliłoby zachować płynność świadczenia usług medycznych przez szpital.
Dyrektor Przybylski dodaje, że ze względu na słabą kondycję finansową szpitala, zostali tu lekarze, którzy chcą pracować w Pasłęku. To napawa dyrektora lekkim optymizmem przed 1 stycznia 2008 r. Jak mówi, może to oznaczać, że lekarze "pójdą na rękę" dyrekcji szpitala.
W Braniewie są obawy
Podobny dylemat ma dyrektor szpitala w Braniewie Ryszard Kudła. Także w tym szpitalu jest zbyt mało lekarzy, aby placówka mogła sprostać normom Unii Europejskiej w sprawie czasu pracy. - Nie mamy komfortowej sytuacji - przyznaje dyrektor Ryszard Kudła. - Mam za mało lekarzy w szpitalu. Gdybym chciał dostosować się do norm unijnych, musiałbym zatrudnić dwa razy więcej lekarzy. Na to zaś mnie nie stać. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zatrudnienie lekarzy na kontrakty. Część już tak pracuje. W ten sposób ominiemy wymogi czasowe lekarzy, którzy pracują na umowie o pracę.
Dyrektor Ryszard Kudła dodaje, że po 15 grudnia br. rozpocznie negocjacje z tymi lekarzami, którzy w braniewskim szpitalu pracują na umowie o pracę. Zaproponuje im przejście na kontrakty.
Mogą być kary
Nowy rząd proponuje przełożenie daty wejścia w życie przepisów, które skracają czas pracy lekarzy do średnio 48 godzin tygodniowo o kolejny rok. Może to jednak spowodować nałożenie przez Unię Europejską na Polskę wysokich kar finansowych. Do ich stosowania zobowiązuje nasz kraj Dyrektywa z 2003 roku. Dlatego poprzedni rząd znowelizował ustawę o zakładach opieki zdrowotnej (Dz.U. nr 176, poz. 1240), wprowadzając do niej przepisy o krótszym czasie pracy lekarzy. Wejdą one w życie 1 stycznia 2008 r. Nowy rząd proponuje jednak przesunięcie tej daty o kolejny rok.
Na tę propozycję nie zgadzają się lekarze. Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego, podkreśla, że odpowiedzią lekarzy będzie składanie pozwów do sądów o odszkodowania za prace ponad unijny wymiar. Już teraz lekarze w całej Polsce domagają się od szpitali odszkodowań na ponad 3 mld zł za pracę ponad 48-godzinny tygodniowy limit. Kwota ta może być jeszcze wyższa, jeżeli kolejni lekarze zwrócą się do sądów o uznanie ich roszczeń.
Źródło: Dziennik Bałtycki – Tygodnik Elbląski