Lata całe piszę o budżecie miasta Elbląga, w kontekście realności założeń planów finansowych miasta, wskazując na permanentne przeszacowywanie dochodów oraz stałą awersję do racjonalizacji i redukcji wydatków bieżących, prezentowaną przez kolejnych prezydentów i radnych.
Wydawało mi się przez czas jakiś, że jestem swoistym głosem na pustyni, aż tu niespodziewanie z pomocą przyszedł mi skarbnik miasta Elbląga. W artykule „Skarbnik odpowiada na felieton Stefan Rembelskiego”, Pan Zbigniew Pater w jednym zdaniu ujawnił największą aferę finansów miasta Elbląga trwająca nieprzerwanie od kilkunastu lat. Licząc w cenach stałych, budżet miasta corocznie trwonił około 50 milionów złotych. Skąd taka diagnoza? - z zapowiedzianego na 15 listopada przedłożenia budżetowego. Ma z niego wynikać nadwyżka operacyjna w wysokości 50 milionów złotych. Oznacza to, że wydatki budżetu zostaną zredukowane o około 40 milionów a pozostałe 10 milionów pochodzić będzie z planowanego wzrostu dochodów. Czy budżet w takim kształcie zostanie przyjęty przez radnych? Gotów jestem pójść o zakład, że nie – że miasto będzie funkcjonować w oparciu o prowizorium budżetowe.
Lata całe samorząd trwonił bezkarnie pieniądze elblążan – to afera większa niż Amber Gold
Już w 2010 roku, pisałem o konieczności rozłożonej na trzy lata, 20-sto procentowej redukcji wydatków miasta, ponieważ już wtedy było widać wyraźnie, narastające zagrożenie uruchomienia spirali zadłużania miasta. Była to łagodna wersja przywracania równowagi budżetowej – zmniejszanie wydatków o 7% rocznie, co po trzech latach dałoby zmniejszenie corocznych wydatków budżetu miasta o 40 milionów złotych. Nie podjęto tej drogi, a właściwie zaniechano wszelkie działania restrukturyzujące stronę wydatkową budżetu. Dzisiaj nie ma znaczenia, kto personalnie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat rządził Elblągiem, ponieważ wszyscy są jednakowo winni marnotrawstwu publicznych pieniędzy.
Od 2000 roku, na przestrzeni piętnastu lat, różne partyjne koterie – licząc w cenach stałych – roztrwoniły kwotę rzędu 750 milionów złotych, czyli mniej więcej tyle, za ile wykonano inwestycje z udziałem pieniędzy unijnych. To afera większa niż Amber Gold. Jakie były mechanizmy tej aferalnej niegospodarności? - rozliczne. Począwszy od takiego prymitywnego „kto czyim szwagrem jest, kto z kim robi biznes”, po ordynarną korupcje polityczną, polegającą na odgrywaniu roli dobrego wujka, poprzez niewaloryzowanie stawek podatków i usług komunalnych.
Z powodu niestosowania dopuszczalnych przez Ministra Finansów stawek podatku od nieruchomości, budżet miasta tracił corocznie 7,8 miliona złotych, licząc w cenach stałych, przez 15 lat miasto straciło 117 milionów złotych - czyli tak mniej więcej stadion i Aqua Park. Podatek od nieruchomości o 3 zł mniejszy niż w Gdańsku nie spowodował, że firmy z trójmiasta przeniosły się do Elbląga. To tak nie działa – również niższy o 10 groszy podatek od nieruchomości mieszkalnych, nie spowodował wykupu mieszkań w Elblągu przez gdańszczan. Poprzez rozdawnictwo mienia komunalnego za złotówkę – budynek byłej szkoły Nr 5 przy ulicy Robotniczej, pałacyku na ulicy Stoczniowej, czy też oddanie działki na ulicy Lotniczej bez przetargu – jest marnotrawstwem publicznych pieniędzy, by nie powiedzieć mocniej. Bezprzetargowe zlecenia dla OPGK-a, fatalne zarządzanie miejskimi spółkami, i tak można wymieniać bez końca - dziesiątki działań, które rujnują miejskie finanse. W tym samym czasie dochodzi do totalnej dewastacji odkrytego basenu, amfiteatru, linii tramwajowej na ulicy Królewieckiej, czy też rezygnacja z pierwokupu infrastruktury po stoczni rzecznej dla portu morskiego, dla którego tworzy się wizję trzeciego portu rzeczypospolitej.
Czy mogło być inaczej – oczywiście, że mogło
To wszystko jest robione bez ładu i składu, bez logiki i dalekowzrocznej wizji rozwoju, działanie bezradne, noszące znamiona celowej niegospodarności. Taki jest efekt piętnastu lat rządów, upartyjnionego elbląskiego samorządu. Czy mogło być inaczej – oczywiście, że mogło. Gdyby elblążanie choć raz wybrali gospodarza z prawdziwego zdarzenia, ale nigdy nam się to nie udało, zawsze dawaliśmy się nabrać na przysłowiowe gruszki na wierzbie. Miasto pozbawione odpowiedzialnej rady miejskiej i kompetentnego prezydenta, musi popaść w ruinę – w formule demokratycznej wszyscy jesteśmy za ten stan współodpowiedzialni.
Nasza obojętność na patologię w życiu publicznym, sprzyja narastaniu wszechobecnej arogancji władzy, która posuwa się już nawet, do zastraszania radnego procesem sądowym, za zadawane trudnych pytań, w żywotnej dla mieszkańców kwestii, niewspółmiernie wysokich cen ciepła w Elblągu. Z utraconych przez te lata gigantycznych dochodów, można było zapewnić miastu realną dywersyfikację dostaw energii cieplnej – to zaniechanie skutkuje tym, że kieszenie elblążan są bez znieczulenia drenowane przez EPEC. Podobnie rzecz się ma z MPO, które w majestacie prawa właściciel doprowadził do ruiny, gdy w tym samym czasie bliźniacza firma kwitnie i przymierza się do przejęcia bankruta za grosze. Konsekwencje finansowe już wkrótce w swoich kieszeniach dotkliwie odczują elblążanie.
Być może nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę, ale te wszystkie hiobowe nieszczęścia jakie Elbląg spotkały, maja niestety nasz mandat. Ten mandat jest dzisiaj dalej ważny i pozwala tym samym zegarmistrzom, którzy sypali piasek w tryby, dalej naprawiać zepsuty zegar elbląskich finansów. Elbląg to bogate miasto z potencjałem, któremu do normalnego rozwoju brakuje odrobiny szczęścia, by wyłonić kompetentnego, dobrego i uczciwego gospodarza.
Stefan Rembelski
„ Dowiedziałem się ostatnio ciekawych rzeczy. Oto Stanisław Michalkiewicz opublikował w tygodniku "Polska Niepodległa" [nr 29/2015] oraz w Internecie artykuł "Nie ma przypadków". Postawił w nim zasadnicze pytanie: "Czy w ogóle można u nas być skutecznym politykiem, nie będąc niczyim agentem?" Stwierdził następnie, że: "na premiera wystrugany został z banana pan Kazimierz Marcinkiewicz. Teraz jednak następczynią pana Kazimierza Marcinkiewicza ma zostać pani Beata Szydło, w związku z czym musimy odnotować pewną ciągłość. Otóż pani Beata Szydło jest absolwentką Szkoły Liderów przy amerykańskim Departamencie Stanu. Elewi tej Szkoły Liderów są wybierani przez dyplomatów z Ambasady USA w każdym kraju.
Szykujmy się na przyśpieszone wybory!
Skąd dyplomaci wiedzą, że trzeba przeszkolić akurat tę, a nie inną osobę – tajemnica to wielka, ale skadś przecież muszą wiedzieć. Wytypowane osoby – jak czytamy na stronie Ambasady USA w Warszawie - „odbywają podróż do Stanów Zjednoczonych, aby wziąć udział w starannie przygotowanych programach, które odpowiadają ich zainteresowaniom zawodowym, jak również celom polityki zagranicznej USA.” Wygląda na to, że w sytuacji, gdy Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie rośnie w naszym nieszczęśliwym kraju w siłę, również dokonany przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego wybór pani Beaty Szydło na następczynię nie tylko Kazimierza Marcinkiewicza, ale również pani premierzycy Ewy Kopacz nie był przypadkowy, jeśli w ogóle był samodzielny.
Zresztą mniejsza z tym, bo okazuje się, że tę samą akademię ukończył prezydent Bronisław Komorowski, Aleksander Kwaśniewski, Donald Tusk, Hanna Suchocka i Kazimierz Marcinkiewicz.". Silne wrażenie robi zamieszczona w Wikipedii lista ponad 200 nazwisk prezydentów i premierów różnych państw ze wszystkich kontynentów, którzy przeszli takie [najczęściej trzytygodniowe] kursy. Oprócz polskich polityków, wymienionych przez Michalkiewicza, również i Mieczysław Rakowski był kursantem Departamentu Stanu USA w roku 1978.”
Obecny władca Elbląga zasłynie dla pokoleń nieudolnością i zadłużaniem miasta. Jego podkomendni zapamiętają go także, bo każdy kto z nim ma w "gmachu zła" kontakt zaświadczy, że jest skończonym bucem, który własną niekompetencje i kompleksy skrywa pod płaszczem arogancji i chamstwa, nie kryjąc się nawet w obecności postronnych osób. TO największa porażka tego miasta.
A co z obniżeniem pensji Prezydenta i diet radnym.Podpisy były zebrane i nic.
W końcu ktoś głośno mówi o patologii elbląskich władz. Niestety większość z nas ponosi współodpowiedzialnośc za tę patologię dzięki wyborom jakich dokonaliśmy. Nigdy w Elblągu w wyborach nie przebiła się żadna organizacja obywatelska. Dlaczego Szanowni Elblążanie głosowaliście najpierw na SLD, później na PO i PiS? Skąd wiara, że znane partyjne szyldy będą gwarancją poprawy? W partiach gromadzą się przede wszystkim łasi na władzę politykierzy. Czas już odebrać władzę partyjnym klanom i oddać ją obywatelom. W kolejnych wyborach samorządowych dajmy szansę organizacjom skupiającym obywateli miasta i działaczy społecznych, którym zależy na Elblągu, a nie na samej władzy dla władzy.
Elbląg to trochę takie Wilkowyje Warmii i Mazur
Tak to jest prawda, że patologicznymi rządami doprowadzono Elbląg do ruiny. Nareszcie ktoś mądry i bez chowania głowy w piasek odważył się napisać o tym. Proponuję rozliczyć tych nieudaczników, którzy swoją nieudolnością nas okradali. Należy zajrzeć im do portfeli i niech się poczują winni za to wszystko co zrobili i niech zwrócą z własnej kieszeni to co roztrwonili. Niech się przyznają do swoich błędów i trwonienia publicznych pieniędzy.
" maja niestety nasz mandat " i wszystko w tym temacie dopóki będziemy wybierać ludzi od krzaków , monitoringu na cmentarzach lub poruszających inne mało istotne sprawy, jak " hejt " to nic się w zarządzaniu , nadzorowaniu rozwojem miasta nie zmieni . Gdyż wielu " wybrańców " nie ma zielonego pojęcia, po co zostali powołani, przez mieszkańców do organów samorządowych ale ...ale ..dieta płacona jest . Z czyich pieniędzy ?? "W zależności od tego, kto jakie funkcje pełni w Radzie, takie otrzymuje wynagrodzenie. I tak przewodniczący Rady Miejskiej otrzymuje 100 proc. tak zwanej podstawy, czyli 2 649, 69 zł, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej oraz przewodniczący komisji stałych 85 proc. tej kwoty, czyli 2 252, 24 zł, wiceprzewodniczący komisji stałych 60 proc. - 1589, 81 " na rękę !