Polowanie w podelbląskim Przezmarku miało fatalny przebieg. Dwóch myśliwych zasadziło się tam na dzika. Kula jednak zamiast w zwierzę trafiła w jednego z nich, przebijając klatkę piersiową, rozrywając płuco i łamiąc żebra. Mężczyzna przeżył. Drugiemu z myśliwych zarzucono jednak spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kolegi. Dziś (7 marca) przed Sądem Rejonowym w Elblągu ruszył jego proces.
Do tragicznego w skutkach nocnego polowania doszło w czerwcu 2018 roku na polu we wsi Przezmark, w okolicy Elbląga. Dwaj znajomi umówili się tam, aby zasadzić się na dzika. Ostatecznie jednak postrzelony został jeden z nich, Andrzej R. Drugi, Maciej M. trafił na ławę oskarżonych. W październiku 2018 roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Zarzuca mu spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kolegi.
W ten sposób, że w trakcie nocnego polowania postrzelił on Andrzeja R. z broni myśliwskiej, w następstwie czego pokrzywdzony doznał rany postrzałowej prawej górnej połowy klatki piersiowej, z rozerwaniem płuca prawego, złamaniem czterech kolejnych żeber, złamaniem wieloodłamowym głowy i trzonu kości ramiennej prawej, krwiakiem i odmą opłucnową prawą [...] które to obrażenia skutkowały rozwinięciem się ostrej niewydolności krążeniowej i oddechowej oraz wstrząsu krwotocznego, a także niedowładu kończyny górnej prawej, stanowiąc chorobę realnie zagrażającą życiu pokrzywdzonego
- przypominała podczas dzisiejszej rozprawy prokurator.
Oskarżony przekonywał, że postrzelenie kolegi to nieszczęśliwy wypadek. Myślał, że strzela do dzika, a kolega znajduje się w innym miejscu.
Zauważyłem ciemną niską plamę przemieszczającą się wzdłuż drogi technologicznej w moją stronę. Byłem przekonany, że jest to dzik, o którym wcześniej mówił Andrzej. Podniosłem się i po krótkim celowaniu oddałem strzał za pomocą sztucera. Byłem pewien, że Andrzej jest pod ścianą lasu, przed zejściem ze stanowiska powinien mnie o tym powiadomić, nie zrobił tego, idąc w moją stronę, nie włączył latarki. Po strzele Andrzej zawołał: Maciej ratuj". Nie wiedziałem wtedy jeszcze, co się stało. Zapytałem, gdzie jest. On zapalił latarkę. Dobiegłem do niego i zobaczyłem, co się stało [...] Jest mi przykro. Oboje z Andrzejem na tym polowaniu popełniliśmy błędy, które doprowadziły do tego, co się stało
- tak oskarżony zeznawał tuż po zdarzeniu.
Początkowo oskarżony przyznał się do winy i chciał dobrowolnie poddać się karze zaproponowanej prokuraturze, czyli 9 miesiącom pozbawienia wolności, w zawieszeniu na rok oraz grzywnie w wysokości 100 stawek po 150 zł. Na to nie zgodził się Sąd Rejonowy w Elblągu, na posiedzeniu w styczniu tego roku. Proces mężczyzny rozpoczął się dziś (7 marca). Jako pierwsi zeznania mieli złożyć poszkodowany i oskarżone, ten ostatni jednak skorzystał z możliwości i odmówił składania wyjaśnień. Dzisiaj nie przyznaje się również do popełnienia przestępstwa.
O zdarzeniach feralnej nocy mówił przed sądem natomiast poszkodowany. Jak przekonywał, Maciej M. w rozmowie telefonicznej, w trakcie polowania, zapewnił go, że nie będzie strzelał i to on ma się zasadzać na dzika. Twierdził, że na zakończenie polowania dał znak latarką.
Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 11 marca. Tego dnia mają zostać przesłuchani kolejni świadkowie.
Maciejowi M. grozi do 3 lat więzienia.
A mi mówią że mam tam jeździć rowerem po tej drodze bo spokojnie jest. Ale jaja
Żałośni wąsaci macho z małymi ptaszkami i w głupich kapelusikach próbujący zaspokoić swoje ego. Szkoda, że nie postrzelili się na wzajem.
No i patrzcie jakie te świnie są sprytne. Myślałem, że tylko w Elblągu, a to nawet na polu w Przezmarku. Świnia jest świńska i ma kumpli . Żeby nabrać takiego sprytu , świnia pracuje nad wychowaniem młodych już od poczęcia. Nie wystarcza już ASF jako system obrony świni ale mają też system odwracania lufy . Dostojne, doświadczone świnie biorą pod opiekę młode warchlaki w pidżamach i szkolą je w dziedzinie rycia i unikania odłowu i odstrzału. To nie jedyny przypadek krzywej lufy spowodowanej przezdzikie ale i dwunożne świnie.
I tak oto kolega kolegę wyd..a... na odszkodowaniu i rencie.
Zachował się jak hodowlana świnia. Chrumkał i dostał na komorę. Teraz czuje to samo co ranne zwierzę umierające w męczarniach.
Dotyczy treści tytułu artykułu. "Chciał zabić dzika...". Fachowo powinno być "Chciał pozyskać dzika". Myśliwy nie zabija, a pozyskuje. Podstawa: Ustawa z dnia 13 października 1995 r. Prawo łowieckie.
Zenon K. nie bądź za mądry, bo Cię na komputer przerobią...
Jeśli myśliwy nie odróżnia człowieka od dzika to kto mu dał pozwolenie na broń ? Też powinien odpowiadać bo stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi !
Tak czytam komentarze nie tylko tutaj i stwierdzam że w naszym kraju nastąpiło odczłowieczenie i brak empatii do drugiego człowieka. Jak możecie robić sobie drwiny i durne komentarze z ludzkiego nieszczęścia , jeżeli nazywacie siebie ludźmi i do tego katolikami to jest to jedynie szczyt hipokryzji. Był nieszczęśliwy wypadek , dobrze że tylko się tak skończył a może czas wprowadzić wymóg w łowiectwie i obowiązek że w czasie nocy należy stosować celownik termo almost noktowizyjny.
szkoda,że zwyrodniały śmieć przeżył! było by dwa chwasty mniej,jeden w piekle drugi w kiciu