Zagłodzone, chore, brodzące we własnych odchodach. Zwierzętom trzymanym w gospodarstwie w podbraniewskich Cielętnikach zgotowano prawdziwy horror. W 2014 roku właściciel fermy Niemiec Stefan D. został oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem i stanął przed sądem. Po ponad 3 latach sprawa zbliża się do finału.
Wszystko wskazuje na to, że Stefan D. usłyszy wyrok w lutym. Podczas rozprawy, która odbyła się w czwartek (25 stycznia), sędzia przesłuchał ostatniego świadka - pracownika Stefana D., zatrudnionego w Niemczech.
Ze względu na chorobę sędziego ta rozprawa zakończyła się na przesłuchaniu świadka. Termin kolejnej rozprawy, która prawdopodobnie będzie ostatnią, wyznaczono na 25 lutego
- informuje sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
Jak pokazuje doświadczenie - w ubiegłym roku była podobna sytuacja, strony wygłosiły już nawet mowy końcowe, po czym sędzia dopatrzył się jeszcze jednego zarzutu względem oskarżonego - to wcale nie musi być koniec. Mamy jednak nadzieję, że tym razem będzie to już finał tej sprawy. Przez te lata, kiedy toczy się proces, cierpią kolejne zwierzęta, bo oskarżony nadal je "hoduje". Nie ukrywam, że zależy nam na najwyższym, możliwym wyroku za znęcanie się nad zwierzętami. Liczymy również na to, że sędzia zakaże mu również posiadania zwierząt na kolejne 10 lat
- mówi Monika Hyńko z OTOZ Animals w Braniewie, oskarżyciel posiłkowy w procesie Stefana D.
Początkowo Stefanowi D. groziły 2 lata więzienia. Jednak po zmianie kwalifikacji czynu, która nastąpiła w listopadzie ubiegłego roku, za kratki może trafić nawet na 5 lat. Jak podkreślają obrońcy praw zwierząt, to i tak niska kara zważywszy na to ile z rąk Niemca i jego pracowników wycierpiały zwierzęta.
Proces "hodowcy" toczy się od ponad trzech lat. Jednak horror zwierząt trzymanych w Cielętnikach trwa dłużej. Pierwsze sygnały, że coś złego dzieje się na tej farmie, zaczęły docierać do braniewskich animalsów w 2009 roku, czyli w od momentu powstania inspektoratu OTOZ Animals w tym mieście. W 2012 i 2013 przeprowadzili w gospodarstwie dwie poważne interwencje, które w efekcie zaprowadziły Stefana D. i jednego z jego pracowników na ławę oskarżonych. 19 kwietnia 2012, anonimowy mężczyzna zaczepił inspektorów Animals ulicy Braniewa. W telefonie komórkowym pokazał zdjęcia martwych cieląt, jedno z nich leżało w korycie oraz zdjęcie poranionego, wychudzonego konia. Twierdził, że są to zwierzęta Stefana D. Prosił o jak najszybszą interwencję. Obrońcy zwierząt pojawili się na miejscu.
Niestety nie udało nam się uratować tej klaczy. Jednak to był początek. W 2013 r. miała miejsce ta najpoważniejsza interwencja. Wtedy udało się zaangażować i inne organizacje prozwierzęce. Odebraliśmy Stefanowi D. kilkadziesiąt zwierząt
- dodaje Monika Hyńko.
Zwierzęta utrzymywane były w stanie rażącego zaniedbania, niedożywione, wychudzone, chore. Niektóre konie miały wręcz otwarte rany i otarcia na ciele. Krowy natomiast brodziły w grubej warstwie własnych odchodów. W oborze nie widać było żadnego pożywienia oraz dostępu do wody. Dwie krowy były w stanie krytycznym - jedna zapewne na skutek powikłań poporodowych, druga najprawdopodobniej miała złamaną miednicę i bezradnie czołgała się na ziemi w swoich odchodach - tak interwencję z 3 kwietnia 2013 roku opisywali Animalsi.
W listopadzie 2013 r. prokurator zarzucił Stefanowi D. znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. We wrześniu 2014 roku ruszył proces.
Podbraniewski Cielętnik a nie Cielętniki :)
No i co z tego, że w liczbie mnogiej , jakie to ma znaczenie?. Zwierzyna cierpiała, człowiek powinien trafić za kratki na dobre 10 lat.Niemiec nic nie potrafi, Niemiec zawsze miał robotników najemnych z Polski. Skoro doprowadzał do takiego stanu , że zwierzęta padały, to już całkiem poważna sprawa i to chyba z umysłem.Żadnej wrażliwości.
Niemcy maaaja takie zachowanie w naturze. Wszak w czasie wojny która rozpętali bestialsko mordowali Polaków. A także torturowali w sposób okrotny i bezduszny.
Stefan D. jest pospolitym cwaniaczkiem który zasługuje na zesłanie do ładu. Uciekł z Niemiec bo tam narobił syfu, przypomnijcie sobie sprawę wycięcia dużej ilości drzew z przed kilku lat - to też jego robota. Jest bezkarny i śmieje się z nas "polaczków" prosto w twarz
A UE milczy na temat Niemca. Gdyby tak to Polak zrobił to by trabili w Brukseli na cały świat.
Ponad trzy miliony Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie pozwolimy (…) Będą słyszeli o tym od nas tak długo, jak Polska będzie istnieć. Jeżeli Polska nie spełni roszczeń Żydów, będzie „publicznie atakowana i upokarzana” na forum międzynarodowym. https://pl.wikiquote.org/wiki/Israel_Singer