12 grudnia 1970 roku Władysław Gomułka wygłosił przemówienie, w którym poinformował społeczeństwo o kolejnych podwyżkach cen żywności, podrożały niemal wszystkie artykuły konsumpcyjne.
Politbiuro próbowało jakoś uzasadnić wzrost cen, wzmogło to tylko ogólne niezadowolenie Polaków. 14 grudnia w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk, domagano się cofnięcia podwyżek i zmiany kierownictwa partii. Nikt z władz nie zainteresował się jednak postulatami robotników, w odpowiedzi uformowali pochód i ruszyli do pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Przeciwko strajkującym wysłano oddziały milicji, które przy pomocy pałek i gazu usiłowały rozproszyć demonstrację. Wobec zatrzymanych stosowano „ścieżki zdrowia” (szpaler milicjantów bijących pałkami przepędzanych ludzi).
Strajki obejmowały coraz więcej zakładów, Gomułka podjął więc decyzję, która zezwalała milicji i wojsku na użycie broni, zaznaczając w swoim rozporządzeniu, żeby strzelano tylko wtedy, gdy to konieczne i celowano w nogi. Jeszcze tego samego dnia zginął pierwszy z demonstrantów, zastrzelony przez oficera MO. 16 grudnia, bez uprzedzenia wojsko, otworzyło ogień do idących do pracy stoczniowców. Strajki wybuchły również w Elblągu, tu także strzelano do robotników. Zginęli wówczas Waldemar Rebinin i Marian Sawicz. W trakcie strać z milicją w całym kraju zastrzelono około czterdziestu robotników, a pobitych i represjonowanych trudno zliczyć.
Grudniowe wydarzenia oraz trzydziestopięciolecie powstania „Solidarności” uczczono w ostatnią niedzielę uroczystą mszą świętą i oddaniem honorów pod pomnikiem Ofiar Grudnia 1970 w Elblągu. Apelowano o ukaranie odpowiedzialnych za śmierć zastrzelonych robotników oraz pielęgnowanie pamięci o walce z reżimem PRL i dbanie o prawdę historyczną.
Fot: MM