Do ośrodka w Jelonkach trafił dziczek z odstrzelonym ryjkiem. Zwierzę nie miało szans na przeżycie. Weterynarz stwierdził, że męczył się z raną już od dłuższego czasu. Wstrząśnięci wydarzeniem są pracownicy ośrodka i internauci. Myśliwi zapewniają, że strzelanie do warchlaków jest zgodne z prawem i taka sytuacja mogła się wydarzyć.
W ubiegłym tygodniu do Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Zwierząt w Jelonkach (gmina Rychliki) trafił dziczek. 10-kilogramowe zwierzę znaleziono przy drodze, w Rubnie, zamiast ryjka miało wielką dziurę. Nie udało się uratować warchlaka. Co więcej, weterynarz zajmujący się nim stwierdził, że zwierze z raną męczyło się około dwóch tygodni.
Jakiś barbarzyńca odstrzelił "dziecku" ryjek. Mały został uśpiony, nie było dla niego ratunku. Jego płacz ciągle tkwi nam w uszach. Kto strzela do takich maleństw? - pytają wstrząśnięci pracownicy ośrodka. Do Jelonek trafia wiele zwierząt, wśród nich są i te skrzywdzone przez myśliwych.
To wyjątkowo wstrząsający przypadek. Ten dziczek musiał cierpieć dłuższy czas. Niestety takich zdarzeń jest więcej. Trafiają do nas młode dziki, których matki zostały odstrzelone, ostatnio mieliśmy jelenia z odstrzeloną kończyną
- mówi Anna Kamińska opiekunka Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Zwierząt w Jelonkach.
Informację opublikowali na swoim fanpage'u na Facebooku. Również internautów historia ta wstrząsnęła i post bardzo szybko dorobił się wielu komentarz. Najbardziej dostało się myśliwym, których najłagodniej określono barbarzyńcami.
Sami zainteresowani nie widzą w wydarzeniu niczego niezwykłego i podkreślają, że strzelanie do dzików jest zgodne z prawem.
W tej chwili rozpoczął się okres ochronny loch, czyli samic w 3 roku życia. Pozostałe dziki, w tym warchlaki, normalnie podlegają odstrzałowi. Mogło się więc zdarzyć, że ktoś postrzelił takiego dziczka, z tym że nie podniósł go, nie dotarł do niego. To jest naszym obowiązkiem, ale z drugiej strony w tym przypadku mogło być tak, że zwierzę było w takim stanie, że nie dało się dojść
– wyjaśnia Wieńczysław Tylkowski, łowczy okręgowy, prezes zarządu Polskiego Związku Łowieckiego w Elblągu.
Myśliwy przypomina również, że na kołach łowieckich spoczywa obowiązek redukcji dzików, która w tym roku została jeszcze bardziej zintensyfikowana ze względu na wirus ASF (afrykański pomór świń). Szacuje się, że tylko na terenie PZŁ w Elblągu (obszar dawnego województwa elbląskiego) w tym sezonie zabitych zostanie blisko 20 tys. dzików.
– Bez tego dziki rozeszłyby się jak szarańcza. Nie oznacza to jednak, że ten obowiązek, narzucony odgórnie, nie sprawia nam problemów. W tym sezonie liczba dzików przeznaczonych na odstrzał została jeszcze zwiększona. To wymaga od nas dodatkowej mobilizacji. Nigdy nie strzelaliśmy tyle, co teraz, a są jeszcze przecież plany zwiększenia redukcji na obszarach przygranicznych. W ubiegłym sezonie plan udało nam się wykonać prawie w prawie stu procentach. Jak będzie tym razem? W tej chwili jeszcze trudno powiedzieć – dodaje Wieńczysław Tylkowski.
Czas na wykonanie zadania związek ma do końca marca, czyli sezonu łowieckiego.
Teraz panuje grypa ,czy więc będzie odstrzał ludzi...... boje się .....
temat prosty:złapac s ***ysyna ktory to zrobił i wasadzic publicznie na pal. przeciez Ci pseudomysliwi z okolic elblaga ktorzy nie chca odstrzelic zdziczałych goriznych dla ludzi psow z okolic rubna za to chetnie strzelja sobie do normalnych zwierzat to tchorze i obesrancy
Tego "myśliwego" może uleczyć tylko i wyłącznie kolonoskopia gorącą lokówka oraz urynoterapia przez 5 lat!
A tak wyglada Wieńczysław Tytlkowski: https://www.google.pl/search?q=Wie%C5%84czys%C5%82aw+Tylkowski&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjbzf_Y64LSAhXhd5oKHQ7ABDwQ_AUICCgB&biw=1280&bih=670#imgrc=7Grt2tuh5Sg-OM:
Najpierw zwyrodnialcy- myśliwi dokarmiają dziki na potęgę, by potem do nich masowo strzelać. Hipokryci! Przestańcie dokarmiać to, nie będzie tak dużej ilości dzików i problemów z ich bytnością w miastach i na posesjach. No tak, ale jak wtedy uzasadnicie swoją bytność? Natura nie dąży do ekstremów i bez sztucznego dokarmiania przez myśliwych zwierzyna sobie poradzi. Wyobraźmy sobie strażaków, którzy najpierw podpalają, żeby później gasić. A tak właśnie funkcjonują myśliwi - karmią, żeby sobie postrzelać. Kto lubi chodzić po lasach, łąkach i dzikich ostępach ten widział, w jakiej odległości od karmników znajdują się ambony...
Trzeba mieć coś z deklem, żeby strzelać do żywych istot.
Odstrzelić myśliwemu ryjek i zostawić na 2 tygodnie. Nie miał czasu dobić zwierzaka, śpieszyło mu się?
Jejku jejku.
odstrzelić temu myśliwemu ryjek i kwita wet za wet oko za oko i po sprawie !!!!banda łobuzów!!!!
Jest tylko jeden sposób na tych zwyrodniałych , zdegenerowanych , wąsatych , spasionych impotentów - dowartościowujących się tchórzliwym masakrowaniem innych istot żywych - pod przykrywką prawa. WYGRAJMY WYBORY i ZMIEŃMY PRAWO ! Proponuję by każdy zastrzelony zwierzak obligował wojsko i policję do odstrzału jednego tzw myśliwego lub w razie ucieczki - jego tłustej żony lub bachora, a regulacją populacji dzikich zwierzaków niech zajmuje się natura sama, mamy wilki, rysie i niedżwiedzie.