W Elblągu zgodnie z przepisami działają tylko dwie z jedenastu stacji kontroli pojazdów. Tak wynika z ostatniej kontroli NIK. Okresowy brak dokumentów uprawniających do przeprowadzania badań, podejrzenie o fałszowanie wpisów, a nawet brak egzaminu diagnostycznego. A ponadto brak przygotowania kadrowego i organizacyjnego ze strony miasta do pełnienia nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów. To tylko niektóre nieprawidłowości dotyczące SKP w Elblągu, które ujawnił raport NIK. Czy za te błędy odpowiedzą kierowcy?
W dniach od 11 marca do 18 sierpnia 2008 r. NIK skontrolował funkcjonowanie Stacji Kontroli Pojazdów w latach 2006-2007 oraz w pierwszym kwartale roku 2008. Celem kontroli było zbadanie i dokonanie oceny działania organów sprawujących kontrolę nad Stacjami Diagnostycznymi. Kontrolę nad stacjami diagnostycznymi sprawują starostowie lub prezydenci miast. Okazuje się, że w Elblągu, podobnie jak w większości kontrolowanych miast - SKP nie były skutecznie nadzorowane.
Jakie nieprawidłowości wykryto?
Aż dziewięć na jedenaści stacji diagnostycznych w Elblągu, w różnych okresach swojej działalności nie posiadały certyfikatu Transportowego Dozoru Technicznego. Co oznacza, że kontrolowały pojazdy nielegalnie. Jest to najgorszy wynik spośród wszystkich badanych miast.
Raport NIK ujawnia także, że w naszym mieście nierzetelnie sprawdzano dokumentację dotyczącą prowadzonej działalności. Pomimo kilkakrotnej kontroli jednej ze stacji nie dostrzeżono bowiem istotnych różnic między dokumentami posiadanymi przez stację, a znajdującymi się w Urzędzie.
Przykładowo, jedna ze SKP posiadała certyfikat wydany w 2003 r. przez Instytut Transportu Samochodowego (ITS) z okresem ważności do 31grudnia 2006 r., a Urząd dysponował egzemplarzem tego dokumentu z terminem ważności do końca 2009 r. Zaistniało podejrzenie, iż dokument znajdujący się w Urzędzie został przerobiony lub podrobiony. Kontrolujący stacje pracownicy Urzędu nie porównywali jednak dat ważności certyfikatu. W rezultacie, od 1 stycznia 2007 r. do 25 kwietnia 2008 r., tj. od daty upływu ważności certyfikatu ITS do dnia ostatniej kontroli SKP, przeprowadzonej przez pracowników Urzędu, w wyniku kontroli NIK (a więc przez 480 dni), stacja ta nie posiadała poświadczenia TDT, a zatem nie mogła świadczyć usług w zakresie wykonywania badań technicznych pojazdów. W tym okresie wykonała ona jednak 5.627 badań technicznych, za które pobrała łącznie 647.709,80 zł.
W toku kontroli NIK ujawniono także, że ta sama SKP posiadała zezwolenie na przeprowadzanie badań technicznych pojazdów (wydane w 2004 r.), ważne do 19 maja 2009 r., natomiast w Urzędzie znajdowało się zezwolenie z datą ważności do 19 maja 2007 r. Z ustaleń kontroli wynika, że przerobione lub podrobione zostało zezwolenie będące w dyspozycji przedsiębiorcy.
W związku z powyższymi nieprawidłowościami, Prezydent Miasta Elbląga zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Elblągu i wniósł o wszczęcie postępowania przygotowawczego.
- Podczas ubiegłorocznej kontroli jeden z kontrolerów NIK -u poddał w wątpliwość oryginalność, certyfikatu Instytutu Transportu Samochodowego jednej ze Stacji Kontroli Pojazdów, który był w posiadaniu Urzędu Miejskiego - mówi Piotr Rzepczyński, rzecznik Prezydenta Miasta Elbląga - Prezydent Henryk Słonina jeszcze podczas kontroli wysłał do Prokuratury Rejonowej w Elblągu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie. Prokuratura umorzyła śledztwo we wrześniu ubiegłego roku.
Ujawniono również, że badania przeprowadzali diagnostycy, którzy nie mieli zakazu przeprowadzania kontroli pojazdów. Zatrudniony w jednej ze stacji diagnosta od dnia 24.11.2005 r. do dnia 09.01.2006 r. wykonywał badania techniczne, pomimo że wyrokiem Sądu Rejonowego w Elblągu z dnia 15.09.2005 r. orzeczono wobec niego zakaz zajmowania stanowiska diagnosty przeprowadzającego badania techniczne pojazdów mechanicznych na okres dwóch lat. Wyrok uprawomocnił się 24.11.2005 r. Prezydent Miasta Elbląga cofnął uprawnienia diagnoście dopiero wskutek ustaleń kontroli przeprowadzonej w dniu 31.01.2006 r. w SKP.
Odnotowywano także przypadki świadczące o skrajnie nieuczciwym wykonywaniu badań technicznych pojazdów w SKP. Prokuratura Rejonowa w Elblągu w latach 2006 - 2007 r. zakończyła dwa postępowania korupcyjne, dotyczące poświadczeń nieprawdy w dowodach rejestracyjnych przez pracowników SKP, działających w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Sprawy te obejmowały łącznie ok. 150 przypadków, w których kwestionowano rzetelność przeprowadzonych badań pojazdów w dwóch SKP mieszczących się na terenie Elbląga, z czego dla jednej zakończono postępowanie wobec 4 osób, w tym 2 diagnostów wystawiających zaświadczenia o sprawności pojazdów (4 przypadki) bez przeprowadzenia badania technicznego.
Jak sugeruje raport NIK, wskutek tolerowania nieuczciwych diagnostów starostowie umożliwiali wykonywanie badań technicznych osobom skazanym za przestępstwa poświadczenia nieprawdy lub przyjmowania korzyści majątkowych za dopuszczenie do ruchu niesprawnych technicznie pojazdów.
Diagnostycy się bronią
- Te wyniki są grubymi nićmi szyte – usłyszeliśmy w Stacji Kontroli Pojazdów przy ul. Zagonowej – Jak stacje mogą działać nielegalnie skoro posiadają pozwolenie na działanie, mają certyfikaty na urządzenia i są kontrolowane? Stacje działają od ponad pięćdziesięciu lat i do tej pory wszystko było w porządku. Teraz są dobrze wyposażone, ale nagle okazuje się, że muszę mieć certyfikat Transportowego Dozoru Technicznego. Niedługo to na wszystko trzeba będzie mieć certyfikat, nawet na wyjście z domu – mówi oburzony pracownik stacji.
Nieścisłości zostały usunięte w ciągu kilkunastu dni
Zgodnie z ustaleniami raportu NIK, przyczyny nieskutecznego nadzoru nad SKP tkwiły przede wszystkim w słabości systemu kontroli wewnętrznej w starostwach oraz w nieprzywiązywaniu wagi do problemów związanych z nadzorem nad SKP. Urząd Miejski twierdzi, że wszystkie nieprawidłowości zostały usunięte niedługo po kontroli.
- Nieścisłości, które ujawniła kontrola NIK zostały usunięte w ciągu kilkunastu dni, od momentu, kiedy Urząd Miejski otrzymał wystąpienie pokontrolne - zapewnia Piotr Rzepczyński, rzecznik Prezydenta Miasta Elbląga.- W związku z czym wystosowaliśmy raport do Najwyższej Izby Kontroli, a ta przyjęła go bez zastrzeżeń.
Jak poinformował nas Krzysztof Fabiański, zastępca dyrektora NIK w Olsztynie, mimo wszystkich nieścisłości NIK ocenił działalność Prezydenta Miasta Elbląga pozytywnie.
Czy kierowcy będą musieli przeprowadzić ponowne badania?
Okresowym badaniom kontrolnym rocznie podlega kilkanaście milionów pojazdów w kraju. Koszt takiego badania to 100 złotych. Badania wykonywane przez stacje lub diagnostów bez uprawnień są nieważne. Wszystkim kierowcom, a było ich kilka tysięcy, nic jednak nie grozi. Kontrola obejmowała okres od 2006 roku do pierwszego kwartału 2008 roku. Do dziś wszystkie auta z kontrolowanego okresu i tak musiały przejść ponowne badania, bo upłynął roczny termin ich ważności. Tym razem przeszły je już w legalnie działających stacjach, bo starostom zastrzeżenia NIK znane było dużo wcześniej i był czas na poprawienie sytuacji.
A co mnie do jasnej cholery to wszystko obchodzi.Jest stacja kontroli pojazdów,właściciel,diagności,pieczątki,podpisy,opłata.Pojazd obracają mi na wszystkie strony,stoję ,przyglądam się,nic mi nie mówią ,stawiają pieczątkę i spadam.Przecież jeżeli stacja działa od lat i jest ok. to reszta mi zwisa jak kilo kitu.Nie obchodzi mnie kto, i kiedy stację kontrolował oraz jakie nieprawidłowości stwierdził.Czy ja mam się właściciela stacji pytać czy z nim i u niego w firmie jest wszystko w porządku.Przecież to jest chore.Czy wchodzac do sklepu powinienem się interesować czy ekspedientki mają ważne badania na nosicielstwo,albo kasa fiskalna ma certyfikat.Proponuję dobrze stuknąć się tej debilnej administracji państwowej w czoło gumowym młotkiem.
Kris nie gumowym młotkiem a tłuczkiem stalowym ;)
skandal?
no to które to są te dwie legalne stacje?