- Jestem w szoku, że kierowniczka sklepu „Biedronka”, która nie pozwoliła kasjerce wyjść do toalety, jest członkiem NSZZ „Solidarność” – mówi przewodniczący elbląskiego regionu związku, Mirosław Kozłowski. – Co więcej, nie wiedziałem, że struktura naszego związku działa w tym sklepie.
O tym wydarzeniu pisaliśmy w artykule pt.: „„Kasjerka oddała mocz pod siebie, bo kierowniczka nie pozwoliła jej iść do toalety?”.
Sprawą zainteresował się Mirosław Kozłowski, szef elbląskiego regionu NSZZ „Solidarność” i twierdził, że podjął działania bowiem w tym sklepie nie działa związek. Okazało się, że nie tylko w „Biedronce” są struktury „Solidarności”, ale sama kierowniczka sklepu jest członkiem tego związku.
- Nie otrzymałem informacji od komisji zakładowej tego sklepu, że tam funkcjonuje – mówi Mirosław Kozłowski. – Gdybym wiedział, to sam nie zajmowałbym się tym przypadkiem. Na pewno jednak fakt, że kierowniczka sklepu należy do naszego związku, nie wpłynie na naszą postawę wobec tego zdarzenia.
Mirosław Kozłowski wykluczył, aby związek stanął w obronie kierowniczki sklepu „Biedronka”.
- Nie mamy zamiaru jej bronić – deklaruje Kozłowski. – Nie mam jednak takich instrumentów prawnych, abym mógł tą panią wyrzucić ze związku. Taką decyzję może podjąć komisja zakładowa. Jednak wystosuje odpowiednie pismo do zarządu regionu NSZZ „Solidarność”. Po prostu przykro mi, że takie zdarzenie miało miejsce. Zwłaszcza, że kierowniczka sklepu jest członkiem naszego związku.
Mirosław Kozłowski poinformował również, że sytuacją w elbląskim sklepie sieci „Biedronka” zainteresowała się Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego statusu prawnego.
- Mam też informację od mecenasa Lecha Obary, że jeśli poszkodowana kasjerka będzie chciał wystąpić na drogę sądową o odszkodowanie, będzie ją reprezentował – mówi Mirosław Kozłowski. – Mecenas Obara jest znany z walki o prawa pracowników „Biedronki”.
Tymczasem Państwowa Inspekcja Pracy w Elblągu wystąpiła do Sądu Grodzkiego o ukaranie kierowniczki sklepu za powstałe zdarzenie.
I bardzo dobrze
kolega Mirek sam sobie strzelił gola, bo okazuje się, że ci ,,żli" mogą być również w ,,S" i gdy pan Kozłowski to sprawdził, to być może nie wrzeszczałby tak głośno. Ponadto wyszło śmiesznie, bo kierowniczka płaci składki a ta druga może tylko udawała, że była prześladowana. Zapętlił się nasz Przewodniczący. A ,,żyć" zawsze z tyłu...
Panie Kozłowski pan niewiele wiesz o sprawach związkowych i o strukturze związku na terenia działania podległemu panu zwiazkowi .
A to dobre.... Solidarnosc byla dobra, ale 20 lat temu!
A co w ogóle Pan wiesz panie Kozłowski? I najważniejsze: czy wiesz co robisz? Szkoda z tobą dyskutować.
Niestety prawda jest brutalna, wszędzie znajdzie się jakaś czarna owca, czy to partia, związek, rodzina, a ci na samej górze albo faktycznie o niczym nie wiedzą albo nie chcą o tym wiedzieć, bo po co, niestety...
Czytałem i słyszałem różne opinie że kasjerka udawała że jest prześladowana a może zrobiła to złośliwie.Nie wiem jaka ta Pani była w pracy ale niech ktoś wytłumaczy jak można złośliwie oddać mocz pod siebie w czasie pracy.Często robię zakupy w jednej z Biedronek i byłem kiedyś świadkiem jak Pani kasjerka zadzwoniła po koleżankę czy kierowniczkę.Kasjerka powiedziała ze musi wyjść a kolejka jak to w biedronce bywa bardzo długa.Osoba która przyszła odpowiedziała ze teraz jest za duża kolejka.Usłyszałem tylko jak kasjerka pod nosem powiedziała że nawet wysikać się nie można zawstydziła się kiedy zauważyła ze stojąc koło kasy usłyszałem to wyznanie.Przecież nie będzie na cały głos krzyczeć że chce do toalety.Myślę tylko że takie zachowanie wśród personelu to wyjątki.A może jest tak że pełnienie jakieś funkcji przez niektóre młode osoby powoduje u nich pewne otępienie.Ciekawe jak policja prowadziła przesłuchanie w sklepie czy wzywali każdego pojedyńczo do siebie.Głośno się robi ze dyrekcja kazała trzymać się jednej wersji bo można stracić pracę.Zawsze jakaś pensja i talony na święta.Tylko aby te Panie nie znalazły się kiedyś w podobnej sytuacji.Pozdrawiam i życzę miłych zakupów w Biedronce oraz spokojnej pracy dla całego personelu.
Ratujmy Biedronki przed Kozłowskim !!!
no właśnie kliencie, takich zachowań przełożonych niestety jest dużo więcej (sam byłeś świadkiem) i nie tylko w Biedronie (ale tam to już chyba się stało tradycją niestety). Ja też kiedyś pracowałem z klientami (zupełnie inna instytucja) i do mnie do toalety pukała przełozona z krzykiem abym szybko wychodził, bo kolejka czeka - kurcze nawet normalnie w spokoju człowiek się odlać nie może (oczywiście wtedy byłem specjalnie dłużej, bo nie ze mną takie gadki ale nie każdy się postawi, niektórzy starają się wytrzymać aż w końcu... nie wytrzymają... i... popuszczą...).
ciekawa jestem od kiedy i dlaczego tas "kierowniczka" jest członkinią solidarności????? czyżbyy przypadkiem nie po to żeby mu zaszkodzić :-)))))))))))))))