Parlamentarzyści, szukając oszczędności w budżecie państwa, sięgają po coraz nowe pomysły. Poseł Witold Gintowt – Dziewałtowski z SLD chce, aby marszałkowie, wojewodowie, prezydenci, burmistrzowi i wójtowie nie mogli tworzyć tzw. gabinetów politycznych. - Nie ma się co łudzić, że w takich gabinetach często pracę znajdują oddani działacze partii politycznych, którzy nie dostali się do parlamentu lub sejmiku – mówi poseł Gintowt – Dziewałtowski. - Pół biedy, jeśli są to osoby merytoryczne. Gorzej, gdy nie mają żadnych kwalifikacji do pracy w samorządzie. W takich gabinetach pracuje często od 10 do 16 różnych pełnomocników, doradców, asystentów czy rzeczników. Wojewoda warmińsko-mazurski ma w swoim gabinecie 10 pracowników. Przy coraz bardziej zmniejszających się kompetencjach Urzędu Wojewódzkiego wydaje się to stratą pieniędzy.
Poseł Witold Gintowt – Dziewałtowski chce także ograniczenia w zatrudnieniu w gabinetach politycznych premiera i ministerstw. W projekcie ustawy jego autorstwa pojawia się zapis, że w gabinecie politycznym premiera powinno pracować 5 osób, u wicepremiera 3 osoby, a dla sekretarzy stanu i podsekretarzy – 2 osoby.
Gabinety polityczne w obecnym kształcie stały się przechowalnią dla funkcjonariuszy partyjnych, którzy nie dostali się do parlamentu – mówi poseł. - Praktycznie w każdym urzędzie tworzone są takie gabinety złożone z pełnomocników i asystentów. To jest urzędowy klientelizm. Chcemy zakazać tworzenia gabinetów przez marszałków, wojewodów, prezydentów, burmistrzów i wójtów. Dotychczasowy stan prawny nie reguluje liczebności takich gabinetów.
Według posła Gintowt – Dziewałtowskiego takie działania mogą przynieść roczne oszczędności dla budżetu w wysokości 300 – 350 mln zł.
Natomiast Robert Szewczyk, koordynator zespołu ds. polityki informacyjnej Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego twierdzi, że marszałek Jacek Protas nie ma gabinetu politycznego.
- Pracuje Gabinet Marszałka, który liczy 13 osób – mówi Szewczyk. - Gabinet odpowiada za obsługę Zarządu Województwa, który jest kolegialny i liczy 5 osób (marszałek, dwóch wicemarszałków, dwóch członków zarządu).
W skład Gabinetu wchodzi dyrektor, pracownik ds. współpracy z biurem regionalnym w Brukseli, pracownik obsługujący serwis www.wrota.warmia.mazury.pl, biuro prasowe (4 osoby), zespół ds. obsługi kancelaryjnej i sekretarskiej (6 osób). Wynagrodzenia pracowników Gabinetu Marszałka nie przekraczają średniej wynagrodzeń w Urzędzie Marszałkowskim.
Gabinet marszałka nie zatrudnia osób na stanowiskach innych, niż merytoryczne lub związane z obsługą kancelaryjną UM. Nie jest możliwe funkcjonowanie żadnego urzędu bez zapewnienia obsługi sekretariatów i kancelaryjnej oraz osób zajmujących się kontaktami z mediami – dodaje Szewczyk.
Zarzuty posła Gintowt – Dziewałtowskiego odrzuca również Edyta Wrotek, rzecznik prasowy wojewody Mariana Podziewskiego. Jak mówi, urząd zatrudnia tylko jednego asystenta politycznego. Reszta gabinetu to pracownicy merytoryczni wydziałów Urzędu Wojewódzkiego.
- W skład gabinetu wojewody wchodzi 10 osób, które są pracownikami służby cywilnej i wykonują czynności związane z zadaniami wojewody wynikającymi z ustawy o administracji rządowej w województwie, trzech doradców wojewody, w tym rzecznik prasowy, i dwóch asystentów, jeden do spraw przewodnictwa Polski w Unii Europejskiej – wylicza Edyta Wrotek.
Rzecznik wojewody przyznaje jednak, że jest też zatrudniony asystent polityczny.
- Faktycznie jest to stanowisko typowo polityczne – mówi Edyta Wrotek. - Ten asystent obsługuje wojewodę i wicewojewodę. Porównując inne województwa jesteśmy pod względem liczby osób w gabinecie na przedostatnim miejscu w Polsce. Mniej osób w gabinecie niż my ma tylko Podlaskie.
Jak mówi Edyta Wrotek, pełnomocnicy pełnią swoje funkcje dodatkowo tzn. są pracownikami służby cywilnej, wykonują określone czynności w różnych wydziałach Urzędu Wojewódzkiego i dodatkowo są pełnomocnikami. Pracownicy służby cywilnej mają normalne etaty, a doradcy i asystenci mają umowy na czas pełnienia funkcji przez wojewodę, czyli jak odchodzi wojewoda odchodzą i oni.
- Trudno więc mówić tutaj o przeroście zatrudnienia, te osoby, które są pracownikami służby cywilnej i tak mają określone zadania do wypełnienia i gdyby likwidować gabinet wojewody trzeba by je przenieść do innych wydziałów Urzędu – dodaje Edyta Wrotek.
Jeden z pracowników Urzędu Marszałkowskiego dziwi się działaniom posła Witolda Gintowt – Dziewałtowskiego.
- Sam w swoim biurze zatrudnia trzy osoby do obsługi. Może niech posłowie zaczną szukać oszczędności u siebie. Proszę policzyć ile kosztuje budżet państwa utrzymanie 460 biur poselskich i 100 biur senatorskich – mówi.
Z właściwą bałamutnością Pan Poseł stawia pytania o zasadność istnienia armii partyjnych satelitów. Wszak nikt inny, jak on i jego opcja w postaci starego aparatu partyjnego zawiadywała wszelkimi przejawami życia na tym Warmińsko-Mazurskim łez padole (inie tylko tu). Tradycja rzecz święta, nie ginie w narodzie i ma swych gorących wyznawców.
I mówi to poseł, który optował za dozgonnymi emeryturami dla polityków nieudaczników, podwyżką poselskich diet i zwiększeniem wydatków na biura poselskie. Kto pracuje w takim biurze u ww. posła? Rozmaryn
Partyjniactwo. Najlepszym przykładem jest Grzegorz Nowaczyk i jego kompan od wystawianiu faktur za fikcyjne prace remontowe Jan Puzio. Grzegorz Nowaczyk to człowiek po przejściach, które zataja w deklaracjach majątkowych. Z Pis Do PO i Urzędu Marszałkowskiego. Gratulacje panie Tusk że Pan walczy o takie partyjniactwo.Więcej na rafzen.pl
Pan Poseł ma na myśli Grzegorza Nowaczyka. Wybitny samorządowiec w kwestii wydawania decyzji podatkowych z rażącym naruszeniem prawa i inne. Z PiSu do PO to aktualna opcja układowca.
Ja juz mam dosc tych wszystkich informacji o rafzen.pl. Macie swoja strone to tam siedzcie, a jak juz komentujecie to piszcie o co chodzi konkretnie, a nie co chwila odsylacie na rafzen
Pan poseł jest hipokrytą /obłudnik, dwulicowiec /, a tacy nawet krzty honoru nie mają. Oddaj panie posle poselskie diety, albo przynajmniej zrezygnuj z poselskiego biura i płać mandaty, to i budżet bedzie większy. Najlepiej żyć na koszt innych.
To i tak nie pomoże W.-G. Dziewałtowskiemu w ubieganiu się o fotel po Prezydencie H. Słoninie. Poseł G. doskonale wie, że jego partyjka SLD nie łapie się w następnych wyborach w takiej skali jak obecnie w Sejmie. Tak więc poseł G. może zapomnieć o "stolycy". Co więc dalej? Ano zerka łapczywie w stronę ul. Łączności. Ale tam nie ma raczej żadnych szans, ponieważ wyborcy wiedzą, że myśli on raczej o wyborcach globalnie, a nie o tych co go do "stolycy" wybrali. Już dzisiaj widać, że eks. wojewodzina p. A. Szyszka jest murowanym kandydatem na fotel prezydenta - oby tylko chciała kandydować. A "gabinety polityczne?" - może poseł W.-G. Dziewałtowski powie, kto jest kierownikiem jego biura poselskiego ?
panie pośle Dz....: "Wyjmij se pan belke z oka"