Słowa mogą silniej razić niż miecz. Zwłaszcza jeśli chodzi o słowa krytyczne. Słowami prezydenta Elbląga Henryka Słoniny poczuł się urażony przewodniczący elbląskiego regionu NSZZ „Solidarność”. Uraza była tak mocna, że Mirosław Kozłowski skierował sprawę do sądu.
Szef związku uważa, że prezydent Henryk Słonina swoimi wypowiedziami w mediach podważył autorytet przewodniczącego NSZZ „Solidarność”, natomiast „czarę goryczy” przelały komentarze prezydenta Henryka Słoniny dotyczące przyczyn zamknięcia elbląskiej fabryki spółki Logstor. Według Mirosława Kozłowskiego, prezydent w mediach obarczył winą związek „Solidarność” za decyzję o likwidacji elbląskiej fabryki Logstor.
Mirosław Kozłowski domaga się od prezydenta Henryka Słoniny przeprosin oraz 15 tys.zł na rzecz Domu Pomocy Społecznej na ul. Kasprzaka. Taką samą kwotę prezydent Słonina ma przekazać, po ewentualnej przegranej w sądzie, na rzecz NSZZ „Solidarność”.
Na rozprawę sądową nie stawił się prezydent miasta. Reprezentował go mecenas Dariusz Olszak.
- W swoim piśmie procesowym powód nie precyzuje w jaki konkretny sposób zostały naruszone jego dobra osobiste – mówił w sądzie mecenas Olszak. - Nie wskazuje także na formy tego naruszenia. Dlatego strona pozwana nie jest w stanie w pełni ustosunkować się do twierdzeń powoda.
Mirosław Kozłowski natomiast stwierdził, że w dokumentacji sądowej znajdują się wszystkie wycinki prasowe, które zawierają krytyczne wypowiedzi prezydenta Elbląga skierowane przeciwko niemu, jak również związkowi „Solidarność”.
- Tam są 24 strony z gazet, które świadczą o tym, że nasz pozew jest słuszny – mówił Mirosław Kozłowski. - Jesteśmy osobami publicznymi i są pewne granice krytyki, których przekraczać nie wolno.
Jak mówił Mirosław Kozłowski, prezydent Henryk Słonina wielokrotnie krytykował jego osobę i „Solidarność”. Jednak, według Kozłowskiego, „czarę goryczy” przelała sugestia prezydenta Henryka Słoniny, jakoby decyzję o zamknięciu fabryki w Elblągu zarząd Logstoru podjął na skutek działań związkowców z „Solidarności”.
Sędzia Arkadiusz Fall zwrócił uwagę, że Mirosław Kozłowski w pozwie wskazuje na cztery konkretne przypadki takich krytycznych wypowiedzi, jednak odwołuje się do „wielu innych”.
- Pan prezydent szkalował nas także za nasze działania w sprawie Zakładów Mięsnych „Elmeat” oraz Domu Pomocy Społecznej przy ul. Toruńskiej – mówił Mirosław Kozłowski.
Sędzia Fall chciał wiedzieć, jaka była rola Mirosława Kozłowskiego w toczącym się w tamtym roku strajku w zakładzie Logstor.
- Komisja zakładowa NSZZ „Solidarność” oraz komitet strajkowy zwrócili się do zarządu regionu związku o uczestnictwo w zespole negocjacyjnym – mówił Kozłowski. - Wcześniej nie ingerowaliśmy w spór zbiorowy, jaki od kwietnia 2008 r. toczył się pomiędzy komisją zakładową związku a zarządem spółki Logstor. Dyrekcja firmy uniemożliwiła mi wejście na teren zakładu, choć miałem takie prawo. Po 14 dniach doszło do 10 minutowego spotkania z dyrekcją zakładu. W Elblągu był również prezes zarządu Logstor. W negocjacjach uczestniczył nawet Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ „Solidarność”. Rozmowy jednak nic nie dały.
Kozłowski mówił, że związek i strajkujący od 2 września 2008 r. pracownicy poszli zarządowi firmy na rękę. Zrezygnowali z żądania wypłaty nagrody z zysku za 2007 r. na co zarząd firmy się nie zgadzał. Związkowcy chcieli tylko podwyżek pensji, w tym jednorazowej wypłaty w wysokości 1500 zł. Na to zarząd Logstor, według Mirosława Kozłowskiego, także się nie godził.
- Kiedy byliśmy w fazie negocjacji, w połowie października ub. r. nagle dowiedzieliśmy się, że zarząd firmy zdecydował o zamknięciu fabryki w Elblągu – mówił Mirosław Kozłowski. - To wzbudziło w nas przeświadczenie, że taka decyzja musiała zapaść dużo wcześniej. Jednak zarząd Logstor nas, jako związku zawodowego, o tym nie poinformował. To był dla nas szok.
Mirosław Kozłowski dodał, że w ocenie zarządu NSZZ „Solidarność” związek nie przyczynił się do decyzji o zamknięciu fabryki w Elblągu.
- Robiliśmy wszystko, aby zachować zakład i miejsca pracy – mówił Kozłowski. - Natomiast w mediach prezydent Henryk Słonina winą za decyzję zarządu Logstor obarczył nas. To zdecydowało, że postanowiliśmy wystąpić na drogę sądową przeciwko Henrykowi Słoninie. Nic nie stało na przeszkodzie, aby prezydent Elbląga włączył się w dialog pomiędzy zarządem Logstor a komitetem strajkowym. Mogliśmy razem usiąść do stołu. Tymczasem Henryk Słonina tylko rozmawiał z dyrekcją zakładu.
Sędzia Arkadiusz Fall zdecydował o odroczeniu rozprawy i zobowiązał Mirosława Kozłowskiego do uzupełnienia materiału dowodowego o kolejne publikacje prasowe oraz o pismo od komisji zakładowej, która zaprasza Kozłowskiego do zespołu negocjacyjnego. Sąd chce także zapoznać się z protokołami z obrad w czasie negocjacji.
Już po rozprawie mecenas Dariusz Olszak, obrońca prezydenta Henryka Słoniny, informował iż prezydent działał w ramach norm krytyki przyjętych w demokracji.
- Krytykować można każdego, w ramach dopuszczalnych norm – mówił mecenas Olszak. - Prezydent uważa, że krytykując przewodniczącego Mirosława Kozłowskiego, nie naruszył jego dóbr osobistych. Inną kwestią jest to, że powód nie sprecyzował swoich żądań.
I tak nie dodacie!
JASNE. PREZYDENT NIE WINNY. AŻ SIE PROSI ŻEBY DO MIASTA WTARGNĘŁO CBA I ZRBIŁO PORZĄDEK Z PSEUDO WŁADZAMI
jak czytam takie brednie i próby wyłgania się od odpowiedzialności gderane ębą takiego obrońcy to mi sięnózw kieszeni otwiera. Poza tym sędzia chyba pomylił się z powołaniem!!! On ma zasądzić czy salceson przekroczył normy krytyki a nie to jak się odbywały negocjacje w Logstorze!!!
czy pan Sędzia nie jest synem byłego działacza PZPR ?, czy Sąd jako instytucja nie otrzymał kolejnej atrakcyjnej działki od władz miasta pod budowę siedziby Sądu przy ul. Płk. Dąbka ? czy jest i będzie obiektywny ? czy sprawa powinna odbywać się w Elblągu ?
Niech Solidarnosciowcy lepiej walcza tak naprawde o utrzymanie miejsc pracy, a nie za pieniądze związku sadzic sie o swoje i tylko swoje Ego.
Widzę, że Pan M....strasznie cierpi z powodu uszczerbku na swoim autorytecie (ciekawe czy nim naprawdę był?) nie pamięta jednak jak sam podważał autory osób publicznych, ale jak się grunt pod nogami pali i tomatów do walki w obronie ciemiężonych brak to trzeba jakoś istnieć w mediach. Krytyka osób publicznych w naszym kraju to nic nowego i dobrze bo to mobilizuje do działania i zweryfikowaniu swojego wizerunku. W pierwszej klasie polityki tam to jest dopiero wzajemna krytyka, sprawa obu panów z Elbląga to jest pikuś, to wymiana "komplementów" prawie.