Benedykt K. zamordował swojego kuzyna i ukrył poćwiartowane zwłoki w szambie będąc poczytalnym. Taką opinię wydali biegli lekarze psychiatrzy i psycholog. Do tego oskarżony jest silnie uzależniony od alkoholu, co powoduje poważne zaburzenia osobowości.
Przed Sądem Okręgowym w Elblągu toczy się sprawa Benedykta K. z miejscowości Dobre pod Pasłękiem. Mężczyzna oskarżony jest o to, że w marcu 2008 r. zabił swojego kuzyna Władysława K., jego zwłoki poćwiartował i ukrył w szambie. Tym razem swoje opinie na temat oskarżonego prezentowali biegli psychiatrzy i psycholog.
- Benedykt K. nie jest chory psychicznie, ani upośledzony umysłowo - mówił Igor Kamiński, biegły z zakresu psychiatrii. - Oskarżony poddany był obserwacji w szpitalu w Starogardzie Gdańskim. Rozpoznaliśmy natomiast organiczne zaburzenia osobowości i zespół uzależnienia alkoholowego.
Biegły stwierdził jednak, że w chwili popełnienia czynu Benedykt K. był w pełni poczytalny.
- Nie trzeba oskarżonego umieszczać w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym - mówił doktor Kamiński. - Natomiast wymagane jest leczenie odwykowe. Biegli podkreślili, że intelekt Benedykta K. znajduje się na granicy normy upośledzenia umysłowego.
To jednak, zdaniem biegłych, nie powoduje ograniczenia poczytalności.
- Oskarżony szczegółowo opisał zajście ze szczegółami. Nie miał zaników pamięci, ani utraty świadomości - mówił Igor Kamiński. - Wykluczam także stan silnego wzburzenia u Benedykta K. Wcześniej już dochodziło między kuzynami do nieporozumień i kłótni. Oskarżony dobrze wiedział, że zabił. Dlatego, chcąc ukryć swoją zbrodnię, poćwiartował zwłoki i wrzucił do szamba.
Biegły stwierdził, że Benedykt K. jest osobowością dosyć prymitywną, jednak zna podstawowe normy życia społecznego.
- Wcześniej nie miał kłopotów z prawem. W czasie obserwacji przyznał, że ukradł zabitemu pieniądze, które przeznaczył na alkohol - mówił doktor Kamiński.
Krzysztof Woźny, biegły psychiatra dodaje, że Benedykt K. tego feralnego dnia wrócił do domu z zamiarem ukarania Władysława K. za ciągłe powodowanie nieporządku w domu.
- Nie był wzburzony. Co prawda doszło między kuzynami do sprzeczki, jednak do takich sytuacji dochodziło już wcześniej - mówił Woźny. - Oskarżony był w tym dniu pod wpływem alkoholu. To mogło spowodować, że puściły u niego hamulce moralne.
Biegły wykluczył także, aby u oskarżonego wystąpił syndrom zalegania afektu - czyli długotrwałego ukrywania niechęci czy złości do Władysława K. Tym samym nie mógł wystąpić wybuch tłumionej złości. Całkiem odmienne zdanie miała jednak biegła psycholog Ewa Opawska z Gdańska.
- Oskarżony przez dłuższy czas hamował negatywne emocje do kuzyna - mówił Ewa Opawska. - Od kilku lat dochodziło między nimi do konfliktów na tle utrzymywania porządku w domu. Benedykt K. jest prymitywny. Nie kieruje się wyższą uczuciowością, a tylko instynktami i popędem, który każe mu zaspokajać własne potrzeby - mówiła psycholog Ewa Opawska. - Oskarżony nie myśli kategoriami społecznymi. Jednak wie, że zabicie człowieka jest złem.