W nocy z 6 na 7 listopada na płycie lotniska w Szczecinie – Goleniowie powitano powracającą do kraju z Afganistanu ostatnią, 200-osobową grupę żołnierzy III Zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego z jej dowódcą, gen. bryg. Grzegorzem Buszką.
W III zmianie PKW uczestniczyło prawie 30 żołnierzy 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej.
- III zmiana w Afganistanie realizowała zadania związane z koncentracją polskiego kontyngentu w prowincji Ghazni, które wymagało bardzo wiele precyzji i profesjonalizmu zarówno w zakresie planowania jak i praktycznego przeprowadzenia. Konsolidacja naszych sił podniosła naszą rangę do statutu brygady - mówi generał Buszka. - Równolegle realizowane były zadania mandatowe w powierzonej Polakom strefie odpowiedzialności – przeprowadzono ponad 700 patroli w dzień i w nocy, ponad 50 zadań realizowanych przez siły szybkiego reagowania oraz ponad 300 konwojów. Operacyjny wysiłek żołnierzy III Zmiany został okupiony tragiczną ofiarą życia 4 polskich żołnierzy.
Teraz w tej prowincji znajduje się jedna duża baza. Przedtem polskie siły zbrojne były rozlokowane w kilku prowincjach.
- Wspieramy społeczeństwo Afganistanu w odbudowie kraju. Afgańczycy w większości są nam przychylni i doceniają rolę sił stabilizacyjnych w kraju - mówi gen. Buszka. - Jest nawet niewielka grupa ludzi, którzy na współpracy z nami robi dobre interesy.
Cały Afganistan został podzielony na 5 stref wojskowych. Polacy stacjonują w regionie "Wschód". Według generała Buszki jest to region bardzo groźny.
- W czasie naszej zmiany toczyliśmy 65 potyczek z bojownikami islamskimi - mówi generał. - Rebelianci są coraz bardziej śmiali. Atakują wszystkim, co tylko mają w użyciu. Często zdarza się tak, że łączą atak bombowy z ostrzałem. Walczyliśmy z nimi do końca września br. W październiku sytuacja się uspokoiła. Najcięższe walki, praktycznie regularną wojnę, toczyliśmy z nimi ochraniając drogę z Kandaharu do Kabulu. Tą trasą szły konwoje z zaopatrzeniem. Rebelianci ostrzelali także dwa razy nasze śmigłowce. Jednak nie ponieśliśmy w tym wypadku większych strat.
Generał Buszko cieszy się, że polscy żołnierze przesiadają się z wozów pancernych Hummer do Rosomaków. Jak mówi, są to pojazdy dużo bardziej bezpieczne.
- Mamy mieć wkrótce 70 sztuk tych pojazdów - mówi.
Generał Buszko unikał odpowiedzi na pytania, jak długo nasi żołnierze będą pełnili misję w Afganistanie. Jak mówi, to jest decyzja prezydenta, który jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych.
- Jesteśmy żołnierzami. Wykonujemy rozkazy – mówi.
Polscy żołnierze służą jeszcze na misjach w Syrii i Kosowie. Być może pod koniec 2009 r. polski kontyngent poleci także do Czadu w Afryce.
Oprócz zagrożeń ze strony rebeliantów, polskim żołnierzom daje się też we znaki klimat.
- Przez pierwsze dwa, trzy tygodnie ciężko się przyzwyczaić do tego klimatu - mówi gen. Buszko. - Trzeba pamiętać, że to teren położony prawie trzy tysiące metrów nad poziomem morza. Klimat jest bardzo suchy latem, a mroźny zimą.
Jednak w czasie trwania III kontyngentu tylko 4,5 proc. zmiany zrezygnowała z misji i wróciła do kraju.
- Prawie 30 proc. naszego kontyngentu to weterani misji w Iraku. Wiedzą gdzie i po co jadą do Afganistanu - mówi generał. - Jednak misje są dobrowolne. W każdej chwili żołnierze mogą podjąć decyzję o powrocie do Polski.
Fot. Mateusz Milanowski