Na to i inne odwieczne pytania elblążan odpowiadał wczoraj w Kawiarence Historycznej Clio Andrzej Gołębiewski, właściciel firmy od lat zajmującej się pracami archeologicznymi na terenie Starego Miasta, która m.in. w sezonie 2007 i 2008 prowadziła badania przy ul. Rybackiej i Studziennej.
Mówi się, że elbląskie Stare Miasto jest dla archeologów niczym Eldorado. Wczoraj jego pasjonaci spotkali się z Andrzejem Gołębiewskim, który w ramach organizowanych przez Elbląskie Muzeum Archeologiczno – Historyczne spotkań w Kawiarence Historycznej Clio, opowiadał o elbląskim domu w średniowieczu.
- Badaniom archeologicznym w Elblągu zawsze towarzyszyło mniejsze lub większe zainteresowanie i to wcale nie dziwi – powiedział gość kawiarenki. - Dziwne jest natomiast, że od ponad dwudziestu pięciu lat bytności archeologów na Starym Mieście, odwiedzający te wykopaliska niezmiennie pytają o to samo, a mianowicie: „Co tutaj stało?”, „Gdzie dawni elblążanie mieszkali i dlaczego pod ziemią?”. Każdego sezonu badawczego spotykam się właśnie z takimi pytaniami. W sumie takie pytania wydają się całkiem naturalne, kiedy ludzie słyszą, że dawniej elblążanie rzeczywiście mieszkali w tym właśnie miejscu, a widzą wykopki głębokie na 3 metry.
Okazuje się więc, że mimo, że prace wykopaliskowe są prowadzone od ćwierćwiecza i, że są one intensywnie promowane przez media, znajomość kierunku badań nie jest tak duża jak można by się spodziewać.
Uczestnicy spotkania mieli okazje zapoznać się z procesem ewolucji domu średniowiecznego elblążanina oraz z rzeczywistymi warunkami zamieszkiwania w średniowiecznym Elblągu.
Jednym z zasadniczych problemów w badaniach miast średniowiecznych jest określenie tego, jak naprawdę powstawało miasto w miejscu, w którym nic dotąd nie było. Problem parcelacji Starego Miasta w Elblągu nie jest do końca wyjaśniony. W tym przypadku regularność kształtu działek i powtarzalność ich wielkości wynikała z zasad zagospodarowania miasta obowiązujących w średniowiecznej Europie.
Pierwsze budynki w Elblągu były drewniane. Jednak, po roku 1288 r. , kiedy to miał miejsce wielki pożar miasta, elblążanie zaczęli przywiązywać dużą uwagę do bezpieczeństwa przeciwpożarowego. W ciągu 50 lat całkowicie wymieniono drewnianą zabudowę na murowaną, a każda parcela otoczona była grubymi ścianami mającymi chronić sąsiednie domy, jeśli w kamienicy obok wybuchnie pożar. Mury te stawiali obaj właściciele sąsiadujących ze sobą posesji. I z tego względu stanowiły też ich wspólną własność.
Tak więc w połowie XIII wieku w Elblągu, dominowała zabudowa drewniana. Były to budynki wolnostojące, jednoprzestrzenne, jednokondygnacyjne o powierzchni od 20 - 40 m2. Orientowano je równolegle do ulicy. Budynki te były wyposażone w otwór drzwiowy, a okien albo nie miały, albo prawie nic o nich nie wiemy. W Elblągu zwarta zabudowa ceglana zaczyna powstawać pod Koniec XIII wieku, po wielkim pożarze.
Ewolucja tej formy budynku jest jednocześnie historią kształtowania się najbardziej charakterystycznego typu budynku naszego okręgu kulturowego.
Wracając do pytania tytułowego. Okazuje się, że odpowiedź jest bardzo prosta i wynika ze stylu życia mieszkańców w pierwszych wiekach życia miasta. Każdy człowiek produkuje wiele odpadów, a te były po prostu wyrzucane na własne podwórko lub wprost na ulicę. Szacuje się, że od czasów powstania miasta warstwa ziemi zwiększyła się przez to o trzy do czterech metrów. W kamienicach wcześniejsze przyziemie budynków stało się piwnicą, a pierwsze piętro wysokim parterem. Stąd też znane dziś przedproża budynków, dzięki którym łatwo można było dostać się do środka. Nowa piwnica często była wynajmowana przez właścicieli lokatorom, a do budynku zostawały dobudowywane kolejne kondygnacje.
Ogromna ilość odpadów wyrzucana na ulicę, a także nieczystości wsiąkające w ziemię i nieczystości ze słynnych elbląskich latryn z czasem skaziły wodę. Odkażano się alkoholem. Przez to nawet młodzi elblążanie, uczniowie, musieli codziennie pić piwo. Konsumpcję piwa szacuje się średnio na dwa litry dziennie.
Andrzej Gołębiewski zaprezentował także zdjęcia przedmiotów znalezionych podczas ostatnich dwóch lat badań.
Fot. Andrzej Gołębiewski