Dzięki anonimowemu telefonowi do oficera dyżurnego policji udało się zatrzymać włamywacza, który okradał altanki działkowe.
Gdy wczoraj wieczorem funkcjonariusze sprawdzali wskazane przez zgłaszającego miejsce zauważyli, jak z jednej z altanek wybiega mężczyzna. Włamywacz trzymał w ręku siekierę. Jak wyjaśnia rzecznik prasowy KMP mężczyzna na widok patrolu zawrócił, wbiegł do altanki i zatrzasnął za sobą drzwi. - Będąc w środku nie reagował na polecenia policjantów - mówi.
Policjanci siłą wkroczyli do pomieszczenia i chwile po tym wyprowadzili, agresywnie zachowującego się 28-latka, w kajdankach. Andrzej S. został zatrzymany w policyjnym areszcie. Mężczyzna przyznał, że szukał na działkach złomu.
W zależności od kwalifikacji karnej, mężczyźnie postawione będą zarzuty kradzieży z włamaniem lub uszkodzenia mienia. Pierwsze przestępstwo zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności, drugie obarczone jest sankcją do 5 lat pozbawienia wolności.
I na tym polega "szczęście" (???) posiadania tzw. działki owocowo-warzywnej. Jest to dzisiaj b. droga i nieopłacalna na wskroś inwestycja. Ile czasu, ile paliwa, ile pieniędzy, by mieć później wątpliwej jakości "zdrowe produkty z działki", których wyprodukowanie jest ok. 10 razy droższe, niż kupno świeżych, wczesnych warzyw na rynku..... A do tego jakieś śmieszne komisje, które stawiają oceny, jakiś post-peerelowski zarząd działek itd. itp. - no i oczywiście - ze 2-3 włamania w ciągu zimy do altanki. Na działkę nie wolno wziąć pieska (będzie biegał po działkach sąsiadów), nie wolno za dużo grilować, nie wolno głośno śpiewać itd., a sąsiedzi (zawistni o wszystko) są na ogół ze sobą już dawno skłóceni. I przez te działki, z powodu jakiegoś włamania, gdzie ukradziono kilka zardzewiałych garnków, jakiś aluminiowy czajnik, czy szpadel z połamanym trzonkiem - absorbuje się Policję, która później takie "włamania" po prostu umarza z powodu niewykrycia sprawcy przestępstwa. Ale przerób materiału, papieru i czasu Policjanta - jest ewidentny. Posiadanie działki przypomina do złudzenia miejsce pochówku dla najbliższych - każdy prześciga się w wymyślnej formie nagrobka (nie bacząc na wcześniejsze prośby późniejszego zmarłego, który np. kazał pieniądze dać wnukom) - bo cóż sąsiedzi, znajomi powiedzą ! A że o tym miejscu pamięta się tylko 1 listopada - to już inna sprawa. Dlatego szanowni działkowicze - pieprz...jcie te Wasze chore działki, w sytuacji, gdy Mierzeja Wiślana, morze jest w odległości 45 km, a jeszcze bliżej plaża w Kadynach, czy Tolkmicku. A o o jeziorach już nie wspomnę. I wyprawy tam będą dla Was zdrowsze, a przede wszystkim - tańsze !!!