"Przyjmę na siebie mandat, plus punkty karne z fotoradaru. Cena za 1-5 punktów to 100. Mężczyzna 30-45 lat, ponad 175 cm wzrostu". Takie i wiele innych ogłoszeń można znaleźć w internecie. Wydawałoby się, że to dobry interes, zarówno dla kupujących, jak i sprzedających. Kierowca, któremu grozi utrata prawa jazdy, może w ten sposób uniknąć straty. Jest to jednak ryzykowne, za poświadczenie nieprawdy grozi bowiem do 3 lat pozbawienia wolności.
W momencie, kiedy na koncie kierowcy znajdą się 24 punkty za popełnione wykroczenia na drodze, traci on prawo jazdy. Dla osób, które posiadają prawo jazdy krócej niż rok, limit ten wynosi 20 punktów. Zgromadzone punkty anulowane są dopiero po roku, co dla kierowcy, który ma problem z przestrzeganiem przepisów drogowych, może stanowić zagrożenie utraty prawa jazdy.
Punkty można anulować, biorąc udział w szkoleniu, o którym pisaliśmy w artykule z dnia 4 września. Kurs taki, jest organizowany w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego, kosztuje 300 złotych a uczestnictwo w nim, kasuje 6 punktów. W szkoleniu można brać udział maksymalnie raz na pół roku. Jest ono przeznaczone tylko dla tych kierowców, którzy posiadają prawo jazdy dłużej niż rok. Kierowcy, którzy zbliżają się do limitu 24 punktów i Ci, którzy nie posiadają na swoim koncie żadnych przewinień drogowych zaczęli ogłaszać się w internecie.
Jak to działa?
Kierowcy, którzy nie mają na swoim koncie punktów karnych, reklamują się w internecie zgłaszając chęć przejęcia czyichś przewinień. Często podają swój rysopis, by pasował on do faktycznego sprawcy. Cena pozbycia się punków karnych jest różna, waha się od 100 do 200 zł za jeden punkt, plus cena mandatu.
Weronika w internetowym ogłoszeniu napisała, że jest młodą szatynką. Oprócz tego, podała dane kontaktowe, skąd pochodzi, ile punktów może przyjąć i za jaką cenę. Telefon odebrała bardzo szybko. - Musisz mi powiedzieć, gdzie i o której jechałaś, jakim autem i gdzie złapał Cię fotoradar. Cenę za jeden punkt masz podaną, ale możemy się jakoś dogadać. Spotkamy się gdzieś w mieście, dodatkowo, dasz mi pieniądze na mandat. Stawię się na policji, zapłacę i będzie po problemie – tłumaczy dziewczyna.
Fotoradary w kraju znajdują się pod władaniem Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego w Warszawie. To do niego automatycznie trafiają wszystkie zdjęcia z fotoradarów. Na podstawie numeru rejestracyjnego w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców szuka się właściciela sfotografowanego samochodu, do którego wysyła się odpowiednie pismo.
Właściciel auta ma kilka opcji. Może się przyznać i przyjąć mandat wraz z punktami karnymi. Może także wskazać osobę, która w czasie złamania przepisów prowadziła auto. Ostatnia możliwość, to niewskazanie kierowcy wcale. Zgodnie z Kodeksem wykroczeń grozi za to 500 zł grzywny. Jeśli kierowca odmówi przyjęcia tego mandatu, sprawa trafia do sądu.
Ogłoszeniodawcy, którzy oferują kupienie bądź sprzedaż punktów karnych korzystają z drugiej opcji. Ta osoba, która otrzyma list z Warszawy, wyszukuje chętnego do przejęcia jego punktów. Jeśli takowy się znajdzie, to jego dane są wysyłane do GITD. Następnie list z GITD dostaje osoba, która zdecydowała się na sprzedaż punktów karnych. W odpowiedzi przyznaje, że to ona prowadziła auto w chwili wykroczenia a punkty karne zasilają jej konto.
Co grozi za handel punktami?
Jak mówi Jakub Sawicki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu zarówno osoba, która bierze na siebie winę, jak i ta, która punkty sprzedaje, dopuszcza się poświadczenia nieprawdy. - W myśl art. 272 kodeksu karnego: "Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3" – mówi Jakub Sawicki.
Bezkarni nie są też ci, którzy ogłoszenie zamieścili, ale do transakcji nie doszło. Jest to bowiem publiczne nawoływanie do popełnienia czynu zabronionego, określone zarówno w kodeksie wykroczeń oraz w kodeksie karnym. Takie osoby, mogą dostać grzywnę, karę ograniczenia wolności lub spędzić nawet dwa lata w więzieniu.
Jak zapewnia Jakub Sawicki w naszym mieście policjanci nie spotkali się z takim przewinieniem. Nie zmienia to jednak faktu, że takie praktyki mają miejsce, bo wyszukanie ogłoszenia z Elbląga i okolic nie zajmuje dużo czasu. - Osobiście nie spotkałem się z czymś takim, ale może to dlatego, że się tym nie interesuję – mówi Krystian, pracownik firmy spedycyjnej. - Domyślam się, że na przykład dla zawodowego kierowcy utrata prawa jazdy może oznaczać odcięcie źródła utrzymania, więc takie rozwiązanie jest jakimś ratunkiem – dodaje.
Ewa, mieszkanka Elbląga wprawdzie ma prawo jazdy, ale bardzo rzadko z niego korzysta. - Przysłano mandat na firmę i w takiej sytuacji musi ktoś się przyznać do kierowania tym autem. Samochód należał do męża, więc mu przysłano formularz do wypełnienia. Ja go wypełniłam i się podpisałam a punkty "zasiliły" moje konto – tłumaczy nasza rozmówczyni. - Takie punkty są potrzebne ludziom, którzy dużo jeżdżą, dla których samochód jest narzędziem pracy – dodaje.
Najlepszym sposobem na uniknięcie mandatu i punktów karnych, jest oczywiście jazda zgodna z przepisami. Niestety, osoby, które nie do końca przestrzegają przepisów ruchu drogowego czasem sięgają nawet do nielegalnych sposobów, by uchronić się przed utratą prawa jazdy.
fotoradary to zlodziejstwo rabowanie kierowcow
no to zamieszczac ogłoszenia :)
polecam przeczytać artyluł i rozpowszechniać dalej... Tuskie są głupsze od Narodu Polskiego! http://3obieg.pl/mandat-podetrzyj-sie-wezwaniem . Walczmy z bezprawiem
Po co się bawić w jakiś handel punktami, lepiej punktom zapobiegać. Ja mam w komórce Yanosika i mnie ostrzega o niespodziankach na drodze.
Sprzedam ale nikt nie chce kupić.
Mam 15 do sprzedania 80zł szt
"Ostatnia możliwość, to niewskazanie kierowcy wcale. Zgodnie z Kodeksem wykroczeń grozi za to 500 zł grzywny." Mijacie się z prawdą szanowni redaktorzy, dostałem mandat 100zł i 2 pkt z fotoradaru, że auto na żonę to do niej przyszło i ostatnia możliwość to było 200 zł bez pkt. więc o jakim 500 zł piszecie, dodam, że na zdjęciu nie było widać twarzy, sprawa się toczy bo ... napisaliśmy, że ja użytkowałem auto, przysłali na mój adres - mnie nie było zostawiono awizo - ojciec poszedł odebrać nie wydali mu - mnie nie było w miejscu zamieszkania bo to wakacje więc odesłano im że nie odebrałem, przysłali drugi raz - ale ze złym nazwiskiem więc nie odebrałem bo to chyba nie do mnie ;) i teraz czekam co dalej. Ale i tak nie przyjmę tego :D po 1 nie widać twarzy, a po drugie to straż miejska
idealnie do tego nadaje się portal punkciki.com wszystko w jednym miejscu jasno i czytelnie handel punktami karnymi baza ludzi z całej polski :) polecam sam korzystałem się przyznam hehe :P