Była godzina 16.10, kiedy oficer dyżurny elbląskiej policji został poinformowany przez mężczyznę o prawdopodobnym uprowadzeniu jego 38 - letniego syna.
Zaginiony Sławomir Ch. wspólnie ze swoimi rodzicami są mieszkańcami woj. małopolskiego, a w Elblągu przebywali u swoich krewnych. Relacja zatroskanego ojca była przejmująca. Około godz. 15.50, syn poinformował go telefonicznie, że jedzie z Braniewa w kierunku Elbląga drogą nr 22 i ma przy sobie 170 tys. złotych, które otrzymał od dłużnika z Braniewa. Pieniądze pochodziły z handlu węglem, gdyż taką właśnie profesją syn się zajmował. W głosie Sławka dawało wyczuć się strach - informował ojciec. Z dalszych relacji wynikało: …jedzie za mną jakiś samochód, w którym siedzą dwaj mężczyźni i śledzą mnie, tato wyjedź w moim kierunku ! Około 10 km. od Elbląga na poboczu „betonki” stał zaparkowany Opel Corsa, należący do uprowadzonego. Samochód był otwarty, w środku nie było nikogo, a kluczyki w stacyjce. Na miejscu zdarzenia błyskawicznie zjawiła się grupa Dochodzeniowo-Śledcza. Policjanci przeprowadzili oględziny miejsca uprowadzenia, zabezpieczono ślady, użyto psów służbowych, przesłuchano osoby, które miały w ostatnim czasie kontakt ze Sławomirem Ch. Ustalenia wskazywały, że zaginiony pozostawił samochód na poboczu „betonki”, przeszedł około 600 metrów, następnie wsiadł do innego samochodu. Zainteresowanie funkcjonariuszy wzbudziła relacja żony porwanego, która poinformowała, że mąż również do niej telefonował, twierdząc, że jadą za nim dwa mercedesy. Ślady jakie pozostawił porwany, prowadziły na Zalew Wiślany. Coś było nie tak. Następnego dnia nasz uprowadzony zadzwonił do rodziców z informacją, że przebywa w hotelu w Kątach Rybackich. Funkcjonariusze wraz z rodzicami udali się na miejsce.
Sławomir Ch. oznajmił, że cała historia uprowadzenia była zaaranżowana przez niego, gdyż miał on znaczące długi u swoich partnerów handlowych i w ten właśnie sposób chciał się usprawiedliwić przed nimi, okazując dobre chęci i gotowość do spłaty długów, pieniędzmi których w rzeczywistości nie posiadał. Z prawnego punktu widzenia ojciec Sławomira S., nie wprowadził w błąd organów ścigania, gdyż jak twierdzi - o fikcyjnym uprowadzeniu nie miał pojęcia. Czynności w tej niezwykłej sprawie trwają.
