Owczarek Fado jednak szczekał za głośno. Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok wobec właścicielki psa. Kobieta została ukarana naganą. Będzie również musiała zapłacić sąsiadowi ponad 2,2 tysiąca złotych.
O Fado głośno było w całej Polsce nie tyle za sprawą jego szczekania, ile procesu jego właścicielki. Pani Ewa dwukrotnie zasiadała na ławie oskarżonych. Ostatnim razem zarzucono je m.in. że owczarek, przez kilka miesięcy 2018 i 2019 roku stwarzał hałas uciążliwy dla mieszkającego nieopodal mężczyzny. Proces, z konfliktem sąsiedzkim w tle, toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok zapał w czerwcu 2021 roku. Sąd Rejonowy uznał wtedy kobietę za winną, tego, że w okresie od 19 lipca 2018 r. do 4 lutego 2019 r. nie wykonywała obowiązku określonego w paragrafie 15 ust. 3 Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Miasta Elbląg i trzymała psa w sposób stwarzający uciążliwość dla otoczenia poprzez hałas, czym działała na szkodę Piotra S., przypomina sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
Za to na mocy art. 10 ust. 2a ustawy z dnia 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach w zw. z art. 39 § 1 i 2 kw w zw. z art. 36 § 1 kw wymierzył obwinionej karę nagany. Jednocześnie Sąd Rejonowy uniewinnił obwinioną od pozostałych dwóch zarzucanych jej czynów, tj. co do złośliwego naruszania spokoju psychicznego zawiadamiającego poprzez codzienne wypuszczanie psa na podwórko, co miało wiązać się z nieustającym hałasem spowodowanym szczekaniem psa oraz co do szczucia psa z ukierunkowaniem na zawiadamiającego. Sąd Rejonowy zwolnił obwinioną od kosztów postępowania
- dodaje sędzia Koronowski.
Kobieta od wyroku się odwołała. - Nagana, to może brzmieć tak, jakbym została pouczona i tyle. Jednak otrzymałam postanowienie do wyroku, które obciąża mnie kosztami procesowymi, które poniosła druga strona w wysokości ponad 2 tys. złotych. To już nie jest taka błahostka. Myślę, że ten wyrok może być niepokojący tak naprawdę dla wszystkich właścicieli psów. Fado nie jest psem, który notorycznie szczeka. Wyliczyłam, że szczeka średnio 20 sekund na dobę. Okazuje się więc, że nie ważne, jak głośno i ile szczeka pies, zawsze szczeka za głośno - skomentowała wyrok pani Ewa.
We wtorek, 21 grudnia, apelację rozpoznał Sąd Okręgowy w Elblągu.
Sąd Okręgowy utrzymał w mocy zaskarżony wyrok, zasądził od obwinionej na rzecz oskarżyciela posiłkowego Piotra S. kwotę 2.297,34 zł tytułem wydatków związanych z ustanowieniem pełnomocnika z wyboru oraz zwolnił obwinioną od ponoszenia na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych w postępowaniu odwoławczym
- informuje rzecznik SO w Elblągu.
To drugi wyrok pani Ewy. W pierwszej sprawie również chodziło o hałasowanie psa, ale w okresie od 14 czerwca do 18 lipca 2018 roku. Wtedy także ukarana została naganą i musiała zwrócić koszty procesowe, jakie poniósł jej sąsiad w wysokości ok. 3 tys. złotych. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
To są właśnie polskie sądy, pieprzona kasta
bez komentarza
Tj. kpina, czy rodzina tego idioty nie jest "kimś ważnym" w naszym mieście??
Nie sąd jest zly tylko Piotr S. Widocznie potrzebuje specjalisty
A może ten konflikt należy rozpoznawać w szerszym zakresie. Od lat wiadomo, że u nas kontakty międzysąsiedzkie to temat trudny. Brak wzajemnego poszanowania, nieprzestrzeganie norm społecznego zachowania, uciążliwe, często celowe zakłócanie miru domowego (słynne głośne słuchanie muzyki i zabawy domowe) to nasza codzienność. Ponieważ ten "proces o psa" toczył się na niejawnym posiedzeniu sądu stąd nie mogą być znane wszystkie fakty i okoliczności konfliktu. Może ten szczekający pies to tylko pretekst. Dlatego nie możemy wydawać jednoznacznych opinii o tej sprawie. Znając nasze zachowania i postawy społeczne prawda może być nawet zaskakująca. Także w ocenie tego zdarzenia należy być powściągliwym i nie tworzyć zdecydowanych prawd.
Pani powinna zajmować się swoim psem. Radosny zadbany pies z którym wlasciciel chodzi na minimum 2h spacery jest przyjazny i spokojny. Szkoda ze nie szanowała sąsiada i nie próbowała załagodzić konflikt. Pies cudny.
jeżeli ten wyrok da do myślenia niektórym właścicielom psów ,to bardzo dobrze.pies nie jest ważniejszy od człowieka.znam kraje ,w których każdy właściciel psa musi odbyć obowiązkowy kurs u behawiorysty.jezeli na psa są skargi,a właściciel sobie nie radzi,pies zostaje uśpiony.na ulicy nie uświadczysz psa bez smyczy ,o psich kupach nie wspomnę.
w blokowiskach powinien byc zakaz trzymania takich zwierzat a ci madrale krorym nie podoba sie wyrok sadu to zycze zeby tam gdzie mieszkaja taki duzy pies szczekal albo wyl przez wiele godzin dziennie
Tym wszystkim obrońcom ujadających kundli, mającym gdzieś, że ludziom zakłóca się spokój, życzę z całego serca, żeby koło nich wprowadził się taki sąsiad. Mam nadzieje, ze nadal będą tak samo wyrozumiali, co do hałasu, bo przecież nie są hipokrytami. Tu nie chodzi o psa tylko o mentalność takich ludzi, którzy beztrosko wychodzą sobie z domu, bezczelnie zostawiając innych, żeby się męczyli. Niestety, co widać w komentarzach, nie da się po ludzku im przemówić do głowy, więc trzeba ich albo karać albo odbierać psy. Macie gdzieś innych? Tak samo inni będą mieli was gdzieś. I zaraz jeszcze wyskoczą te głupkowate avatary na Facebooku - "nie sczelam w Sylwestra". Ojoj, jakie nagłe przejęcie hałasem. Dziwne, ze w ciągu całego roku, jakoś się nie przejmujecie się tym, że zatruwacie życie innym.
kim z zawodu jest lub był skarżacy i ne wierzę ,że pies sczekajacy poniżej minuty na dobę jest powodem konfliktu , oraz na jakiej podstawie sąd wydaje wyrok na wlaścicielkę niby szczekającego psa ? Tylko pomówienia tego pana ? Ten pan ma szczęscie ,ze nie mieszka obok awanturującej się rodziny , też by byla sprawa w sądzie , że za glosno to robią .