Pandemia COVID-19 postawiła edukację na głowie. Od marca do czerwca w Polsce trwał eksperyment pod nazwą "zdalne nauczanie" - zebrał on wiele negatywnych opinii różnych wśród uczniów, rodziców, jak i nauczycieli. Za kilka dni dzieci wrócą do szkół. Czy udało się wypracować rozwiązania, które sprawią, że edukacja pomimo koronawirusa wróci na właściwe tory? Jak sytuację widzą związkowcy? Zapytaliśmy o to szefa elbląskiego oddziału ZNP.
Ministerstwo edukacji ucieka od problemu. Wszystko zostało zrzucone na barki dyrektorów szkół. Dziś nikt tego nie chce powiedzieć głośno, ale wszystko rozbija się o pieniądze. MEN puszcza w eter, że do szkół trafi 50 mln maseczek - ciekaw jestem, na jak długo to starczy. Nie mówi się o innych kwestiach jak, chociażby o wyposażeniu szkół, czy zatrudnieniu dodatkowych nauczycieli i pracowników oświaty. Potrzeba więcej ludzi do pracy, sprzątania, wietrzenia klas, przecież sam dyrektor tego nie zrobi
- mówi Gerhard Przybylski.
Nauczanie od 1 września to będzie próba również dla samorządów - dodaje. - Jakoś nie słychać, żeby samorządy otrzymywały więcej pieniędzy z subwencji, a nowe wydatki są.
Od pierwszego września w szkołach będzie obowiązywać reżim sanitarny. Jednak nie ma sztywnych wytycznych, których mogliby trzymać się dyrektorzy szkół, przekonuje Przybylski.
Trudno będzie zachować reżim sanitarny w szkołach. Na dobrą sprawę nie do jest na przykład kwestia zachowania odstępu między dziećmi. Dzieci tęsknią za sobą, to widać już teraz wystarczy spojrzeć na place zabaw. Dzieci potrzebują tego kontaktu. Nie ma też jednoznacznych wytycznych. To, co mówi pan minister, np. na tematy noszenia maseczek, wprowadza jeszcze większy zamęt
- przekonuje szef elbląskiego ZNP.
Może warto wziąć pod uwagę opinie niektórych specjalistów, którzy radzą, aby nie puszcza dzieci do szkół przez pierwsze dwa tygodnie po wakacjach - dodaje Przybylski. - Taka forma kwarantanny mogłaby nam dać szansę wyeliminować niektóre przypadki koronawirusa, zanim dzieci wrócą do szkół.
Zdaniem prezesa elbląskiego ZNP szkoły nie są przygotowane na sytuacje, gdy ze względu na koronawirusa konieczne będzie ponowne zamknięcie niektórych placówek i powrót do zdalnego nauczania. - Przez dwa miesiące wakacji nie zrobiono nic, aby przygotować szkoły do prowadzenia zdalnej edukacji, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nadal nie powstała jednak platforma dla wszystkich, tak aby nauczyciele nie musieli prowadzić zajęć na Librusie, zoomie czy Facebooku na raz. Nauczyciele nie mają dostępu do bezpłatnego internetu, tak aby nie musieli płacić za to z własnej kieszeni - podkreśla.
Jest jeszcze inne zagrożenie, o którym de facto głośno się nie mówi. Jeśli gdzieś jedna czy kilka placówek zostanie zamkniętych to, co będzie z dziećmi. To spadnie na rodziców, którzy już wykorzystali urlop, opiekę na dziecko i wszystkie inne możliwości. Państwo nic na ten temat nie mówi. Nawet nie bardzo słychać o tym problemie, w tych miastach, powiatach które obecnie na mapie Polski są zaznaczone na czerwono. Kto zaopiekuje się dziećmi? Jeszcze te powyżej 13 roku życia poradzą sobie, a co z młodszymi, mają siedzieć przez cały dzień przed komputerem
- dodaje prezes ZNP w Elblągu.
Czy każdy nauczyciel to taki "Ojejak"? Chociaż nie wiem czy pan Gerhard to nauczyciel? Ciągłe narzekanie i niemoc.
Kolejna nadzwyczajna kasta ? Patointeligenci...
No tak, potrzeba nowych pracowników do wietrzna sal szkolnych, jakaś nową specjalizacja.
To rząd składający się z kilkuset urzędników ma przygotować tysiące szkół w Polsce, tylko nie samorządy w których pracują setki tysięcy urzędników no i tysiące nauczycieli i pozostałych pracowników szkół.
A rodzić to co? Internet ma za darmo???? Tylko nauczyciel ponosi dodatkowe koszty? Już mam dosyć, ciągle narzekają jak im źle. Nauczycielu, wiesz jaka jest różnica między Tobą a mną? Że ja nigdy nie chciałem uczyć, nie pchałem się w to robiąc studia, magistraty itd.. ty wybrałeś ten zawód raczej świadomie. Zasadnicza różnica między mną a Tobą to to, że ja nie mogłem iść pracować w swoim zawodzie- zarabiać bo muszę od..alać twoją robotę za ciebie- A Ty zgarniasz pieniążki za "swoją" pracę. Rachunki za prąd również i mi poszły w górę. Moje słowa tyczą się nauczycieli, którzy prowadzili zajęcia po 30min 2x w tygodniu (klasa I-III) i to z materiału, które dziecko zrobi samo z podręcznikiem. Jeszcze podwyżek wołają.. boją się do szkół wrócić, wymyślają i narzekają. Jak nauczanie zdalne ma wyglądać jak wyglądało- nagram te zajęcia i wyślę do kuratorium z pytaniem jaki wymiar czasu zajęć obowiązuje nauczycieli. Nauczyciele- do roboty!!!!
Jesli chodzi o maseczki i przylubice to rodzuce powinni zaplacic. W koncu dostaja 500plus I jeszcze 300 na wyprawke. ( Ksiazki szkola dostatcza) A maseczki powinny byc wielorazowe - prane codziennie by nie zanieczyszczac Ziemi.
A co co narzekaja na nauczycieli niech swoje potwiry Sami w domu nsuczaja. NIKT NIE CHCE TEGO CZEGOS UCZYC. Niech pozadne dzieci pozadnych rodzicow chodza do szkoly I nie bedzie problemow tylko pozadek.
Rządzący przez ostatnie miesiące skupieni byli na wspieraniu kampanii Dudy i walce o utrzymaniu się u władzy, a nie jakimiś tam zagrożeniem koronawirusem dla dzieci. Na to szła kasa i cały wysiłek. A poza tym dla nich to LGBT jest większym zagrożeniem.
jestem za powrotem do szkoły i monitorowaniem sytuacji , przecież niektórych przedmiotów nie da się dobrze nauczać przez internet , nawet dla kondycji psychicznej dzieci powrót do szkoły wskazany zaś dzieci z przewlekłymi schorzeniami powinny być nauczanie w systemie indywidualnym w połączeniu z tokiem internetowym
Czytam to co mówi ten ZNP-owiec i widzę jak jest oderwany od realiów. Przecież szkoły, przedszkola, żłobki ruszyły po wyborach pełną parą po to by rodzicom nie płacić "opiekuńczego". Wiemy czego nie zrobił rząd, a co zrobił ZNP by przygotować oświatę i nauczycieli do złożonej sytuacji? Moi rodzice byli nauczycielami "sprzed wojny". Wtedy ZNP był na miejscu - szkolił, bronił, pomagał. Utrzymanie szkól i organizacja pracy to nie rola rządu a np. wróblewskiego z którym ZNP się koleguje i twierdzi w kampanii wyborczej , że "dużo robi". Niech teraz i ZNP i wróblewski przestaną płakać i pokażą jak dużo robią. Chyba, że Nowak spotęguje standaryzację i nie będzie rzeczywiście nikogo poza dyrektorem - słupem w szkole. Czytaj pan prawo oświatowe i pomóz nauczycielom, bo wakacje straciłeś na to.