Sporo klientów przychodzi w rękawiczkach, maseczce, zachowują odstęp. Co z tego, skoro wiele osób nadal zachowuje się całkowicie beztrosko, jakby nic się nie stało, jakby nie było pandemii. Cieszę się, że teraz dodatkowa ostrożność jest obowiązkowa, ze względu zdrowie moje i innych pracowników. My nie mamy wyboru, nie możemy zostać w domu - mówi kasjerka jednego z elbląskich marketów. Beztroskim klientom przypominamy, że od dziś również w sklepach obowiązują dodatkowe obostrzenia.
Zakupy wyglądają zupełnie inaczej niż w połowie marca na początku epidemii w Polsce, gdy również elblążanie rzucili się do sklepów i masowo wykupywali makaron, ryż i papier toaletowy. Teraz więcej klientów możemy zobaczyć w kolejkach przed sklepem niż w ich wnętrzach, a teraz w życie weszły dodatkowe zasady wprowadzone przez rząd na czas walki z koronawirusem. Pracownicy branży spożywczej w Elblągu nie ukrywają, że czekali na takie obostrzenia.
Mam nadzieję, że przyniosą one zamierzony skutek, choć Polaków chyba bardzo trudno zniechęcić do robienia zakupów. Owszem w sklepach jest teraz o wiele mniej osób, ale nadal to całkiem sporo. Zachowanie niektórych klientów jest skrajnie nieodpowiedzialne, dotykają produktów, nie noszą rękawiczek, a nawet nie korzystają z płynu antybakteryjnego, który dostępny jest w sklepie. Co więcej, nadal zdarzają się osoby, które na zakupy biorą ze sobą dziecko. Naprawdę trudno się nie bać. Ja też się boję, ale muszę pracować, aby utrzymać rodzinę
- mówi pani Karolina, pracownica marketu przy ul. Żeromskiego.
Pracuję do końca tygodnia i zamykam sklep na co najmniej miesiąc. Dla właścicieli takich małych sklepów to dobry okres. Klientów jest sporo i kupują dużo. Nie chcę jednak ryzykować swoim zdrowiem, a w tak małym lokalu, jak mój trudno zachować środki ostrożności
- dodaje pan Bohdan, właściciel sklepu spożywczego.
Przypomnijmy. Od dziś obowiązują ograniczenia związane z liczbą klientów przebywających jednocześnie w sklepach, na targach i poczcie. W sklepach i osobach usługowych mogą to być max. 3 osoby na kasę lub stanowisko do płacenia. Do każdego sklepu, a także do każdego lokalu usługowego może wejść maksymalnie tyle osób, ile wynosi iloczyn liczby wszystkich kas i liczby 3. W placówkach pocztowych to są już 2 osoby na 1 okienko pocztowe. Wszystkie sklepy będą się musiały dostosować do nowych, ostrzejszych zasad bezpieczeństwa.
Od 2 kwietnia (czwartek) wszyscy klienci będą robić zakupy w jednorazowych rękawiczkach, w godzinach od 10 do 12 sklepy i punkty usługowe mogą przyjmować i obsługiwać jedynie osoby powyżej 65 roku życia. W pozostałych godzinach sklepy i lokale usługowe są dostępne dla wszystkich. W tym dla osób powyżej 65. roku życia.
Rozumiem wszystko i bardzo współczuję sprzedawców, ale co, jako samotna matka mam zrobić z malutkimi dziećmi? W domu zostawić roczne i kilkuletnie dzieci? Czy wyjść jednak do sklepu z nimi czy zostać i je głodzić? Co będzie "skrajną nieodpowiedzialnością"? Oczywiście mamy rękawiczki zachowujemy odstęp, ale pewnych rzeczy nie przeskocze... Nikt do dzieci nie przyjdzie żeby się nimi opiekować, ani narażać nikogo nie chcę.
Ale tak logicznie... Co ma do rzeczy obecność dziecka? Przecież jeśli zarazi się matka, to i dziecko w domu zarazi się od niej. Niektórym, jak widać, ta panika już rozum odbiera.
Nie stwarzajmy sztucznych problemów. Spokojna ich interpretacja wyjaśnia wszystko. Pojawiły się obiegowe opinie niezgodne z nakazanymi zasadami. Często źle interpretowana jest kwestią obsługi osób powyżej 65 roku życia. Mogą oni robić zakupy lub realizować inne usługi również w godzinach innych niż te oznaczone na od 10 do 12. Również osoby w wieku od 15 do 18 lat mogą samodzielnie wychodzić jeżeli idą do pracy jeżeli są zatrudnieni w warunkach pracy dla młodocianych lub uczestniczą w wolontariacie i wykonują tego rodzaju zadania m.in. realizując zakupy osobom opiekujacym się malymi dziećmi. Tutaj jednakże powinni oni posiadać dokument uwierzytelniające te sytuacje.
Te godziny dla dziadków to jakaś patologia. To powinny być tylko te dwie godziny. Teraz laza calyvdzien w tym dwie godziny mają gratis. A chodzą po paczkę chusteczek, butelkę wody mineralnej. Dziś specjalnie pojechałam rano żeby zrobić zakupy. Przed sklepem ponad 80% to osoby 65+. Nic sobie nie robią z obowiązku odstępy. Depcze człowiekowi po piętach. Szczyt głupoty starsza pani która do biedry podjechala z mężem i córka. Darła się na cały sklep komentując zakupy innych i instruujac dorosła córkę gdzie ma biec, po co I ile tego nabrać. Córka może zakuoybzribuc sama, a pani ma siedzieć na doopie w domu!. To powinny być TYLKO DWIE godziny na dzień. Teraz dziadki mają przyzwolenie na bieganie po sklepach u czynia to skrupulatnie.
Dziadki i babcie źle zrozumiały te "dwie godziny dla nich". Oni wszyscy wylegli na ulice w tych godzinach.
Powinno być rozporządzenie, że do sklepu pojedynczo tzn. nie w parach albo z dzieckiem bo gadają wtedy i może ślina lecieć albo maski obowiązkowo. I jeszcze powinno być w sklepach spożywka i chemia a tak to wejdą i blokują kolejkę na wejście innym bo legginsy itp oglądają w lidlu.
W sobotę w sklepie samoobsługowym matka z kilkuletnia córka wciąż kłapała g..ą!!! Cały czas!!! Pytała 3-4 latka co kupimy, co weźmiemy itd. Nie wiem co tym ludziom tak rozum odbiera !!!
Gdzie kupić maski i rękawiczki, można ględzić aby je nosić tylko skąd je mieć
Czytam te wasze wszystkie komentarze nie biorąc ich dosłownie bo wiem ze 95% wpisów pochodzi od zwykłych debili i się zastanawiam czy ktoś w końcu nie zrobi tego co A.Breivik.
To sklepy powinny zapewnić kupującym rękawiczki i płyn dezynfekujacy tak jak to robi Castorama. Byłem tam dzisiaj i jest wszystko w porządku. Wpuszczano pokolei i każdy klient musiał wydezynfekować ręce i założyć rekawiczki. Tak trzymać, biedronki zawsze słynęły z brudu tam liczy sie tylko zysk .....