Ten rok był dla nauczycieli wyjątkowo trudny. W kwietniu strajkiem rozpoczęli walkę o wyższe pensje i zmiany w edukacji. Jak go kończą? - Dobrze, abyśmy się zderzyli w przyszłością, w której będzie widać, że oświata w tym państwie jest na właściwym miejscu. Na razie jednak do tego daleko. My nadal kontynuujemy protest. Myślę, że ten protest to jest sprawa długoterminowa. Tu chodzi o zmianę świadomości - mówi Gerhard Przybylski, prezes oddziału ZNP w Elblągu.
Miasto Elbląg w przyszłym roku otrzyma subwencję oświatową większą o około 10 mln zł. Do edukacji będzie musiało jednak dopłacić, bo wydatki wzrosną nie o 10, a 31,1 mln zł. W tej kwocie są podwyżki dla nauczycieli zaplanowane przez rząd na wrzesień 2020 roku. Z podobnymi problemami borykają się i inne gminy. Samorządy mają kłopoty, ale to nadal nie jest to, o co chodziło belfrom rozpoczynającym w tym roku walkę o godziwe pensje.
Nauczyciele powinni godnie zarabiać. Nie mamy co do tego wątpliwości i nadal o to nam chodzi. Jednak podwyżki nie powinny być wprowadzane tak, jak to ma miejsce teraz, że obciążane nimi są samorządy. To wygląda tak, że u góry ktoś coś krzyknął, a samorządy są za to odpowiedzialne. Rząd mówi, wszystko macie w subwencji, a okazuje się inaczej. Wiele gmin z naszym kraju nie będzie mogła z tego powodu kłopoty, nie będzie inwestowało. My na razie kontynuujemy protest włoski. Jednak w nim chodzi przede wszystkim o uświadomienie, również samym nauczycielom, jakie obowiązki do nas należą, a jakie wykonujemy. Trudno powiedzieć ilu elbląskich nauczycieli bierze udział w tym proteście. Tu inaczej niż w przypadku kwietniowego strajku, jest to indywidualna sprawa każdego z nich. Jedno jest pewne. Nauczyciele nie uciekają od obowiązków i chęci pracy na rzecz dziecka. Chcą być jednak godnie wynagradzani i za to, co mają w umowach
- dodaje Gerhard Przybylski.
Ostatnie spotkanie płacowe w Ministerstwie Edukacji Narodowej nie wzbudziło entuzjazmu związkowców. Ministerstw edukacji Dariusz Piontkowski potwierdził 6 proc. podwyżki dla nauczycieli od września 2020 roku. Teraz jednak chodzi również o podniesienie pensji nauczycielom od 1 stycznia, kiedy to najniższa krajowa wzrasta do 2600 zł brutto. Projekt MEN w tej sprawie przewiduje m.in. wzrost pensji najniżej zarabiających pedagogów o 150 zł.
ZNP negatywnie zaopiniował ten projekt. Nie uwzględnia on propozycji Związku odnośnie do podwyżki wynagrodzenia zasadniczego, jak również w ogóle nie przewiduje wzrostu wynagrodzenia. Trudno bowiem uznać za podwyżkę wynagrodzenia dostosowanie tabeli płac do kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującej od 1 stycznia 2020 r. W opinii przekazanej ministrowi edukacji ZNP żąda wzrostu stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli w wysokości 15 proc. od stycznia 2020 r., czytamy na stronie związku.
- To spotkanie niczego nie wniosło i niczego nie wyjaśniło. Byłem przekonany, że minister edukacji narodowej przedstawi nam jakąś ofertę. Najniższe wynagrodzenia nauczycieli i tak musiałyby zostać wyrównane do poziomu płacy minimalnej. Jeżeli ta oferta ma polegać na tym, że od września nauczyciele dostaną 6 proc. podwyżki i że minister Piontkowski dopiero będzie o tym rozmawiał z ministrem finansów, to pytam się, gdzie ta podwyżka jest zapisana w projekcie budżetu, gdzie jest kwota bazowa? Przypomniałem ministrowi Piontkowskiemu, że w lutym br. deklarował, że jak będzie wchodziła w życie tegoroczna podwyżka, to nastąpi zmiana kwoty bazowej - mówił po spotkaniu z MEN 4 grudnia Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP.
Stanowisko w tej sprawie zajął również Wolny Związek Zawodowy "Solidarność-Oświata". W opinii przekazanej ministrowi edukacji stwierdza, że projekt rozporządzenia określającego minimalne stawki wynagrodzenia nauczycieli jest nie do przyjęcia. Proponuje podwyżkę minimalnego wynagrodzenia o 500 zł dla wszystkie nauczycieli, a nie tylko dla tych, którzy po 1 stycznia zarabialiby mniej niż ustawowe minimum.
Na razie nie ma nas w budżecie na przyszły rok. Więc opowiadanie w tej chwili o jakichkolwiek podwyżkach jest niepoważne. Chciałbym, abyśmy w przyszłym roku wreszcie zderzyli się z przyszłością, w której będzie widać, że oświata w tym państwie jest na właściwym miejscu
- dodaje Gerhard Przybylski.
Geruś daj spokój idz na emeryturę. Tak wszystko robisz aby nic nie zrobić.
A za co ono chcą podwyżkę. Platne dwa miesiące wakacji nic nie robia. Ferie płatne. Przywileje.Eldorado.
Co z ciepłem na przyszły rok ,grożą nam zimne kaloryfery!!!!!!
Najłatwiej rozdaje się cudze pieniądze. A co na to nasi posłowie partii rządzącej? Mają jakieś wytłumaczenie inne niż "wina Tuska"?
Dla nauczycieli tylko? Kurcze. A dla firm niby nie? Co za bzdura. Szok. To przedsiębiorcacow lupie ten kraj.
pisałem, żeby nie dawać podwyżek. Jak nic przepiją.
Każdy gada tylko. Tyle można każdy zza pieca zerka taki nasz głos zza fotela. Hahahaha
Mieć takiego Gerharda dla nauczycieli , to jak mieć "prezydenta" dla miasta, który zmienił nazwisko na Władysław Kosiniak Kamysz i chodzi z taką tabliczką po mieście przedstawiając się mieszkańcom. A miasto dryfuje i nauczyciele też, bo "wybrani" realizują swoje i partyjne (psl) cele. To już nawet nie jest stan umysłu - to bezhołowie. Nawet kundel potrafi się przywiązać do jednego pana i służyć mu za michę. panie Gerhard - ciszej nad pańską działalnością, bo znowu nauczyciel znajdzie się w Rubnie po stronie rzeki. Nawet na siedzenie związkowe trzeba mieć pomysł. Może jakaś tabliczka ze zmienionym nazwiskiem jak uczynił to pański kumpel?
Hejt pisu na nauczycieli trwa.
premier z ministrem chetnie daja podwyzki wszystkim ktorzy tylko chca bo daja nie swoje a samorzady niech sie martwia a narod drze sie ze podwyzki wszystkiego co sie tylko da nie rozumiejac zeby dac to trzeba miec a skad?z nieba nie chce spadac wszyscy musza sie zrzucic