W elbląskim teatrze trwają przygotowania do nowej premiery. "Kaczmarski - 4 pory niepokoju" to spektakl muzyczny, oparty na życiu i twórczości poety i pieśniarza. - To przedstawienie nie będzie miało nic wspólnego z piosenką aktorską. Ostrzegamy - mówi reżyser spektaklu Robert Talarczyk. Nie usłyszymy w nim również najbardziej znanego utworu barda - "Murów". Jaki więc będzie elbląski Kaczmarski?
Tego najszybciej elbląska publiczność dowie się 25 maja, podczas premiery przedstawienia. Na razie rąbka tajemnicy na temat przedstawienia uchylili nam jego twórcy.
W tytule przedstawienia i w samym spektaklu, pojawia się jedna z bardziej enigmatycznych piosenek napisanych przez Jacka Kaczmarskiego. Wiele osób kompletnie nie wie, o co w tym utworze chodzi. My wyszliśmy z założenia, że również nie do końca wiemy, ale spróbujemy pójść własnymi drogami i odkryć to, co Kaczmarski chciał w niej opowiedzieć. Są w tym spektaklu oczywiście również te bardziej znane utwory barda, jak "Obława" czy "Autoportret Witkacego", ale to nie będzie greatest hits. To historia, która ma swój początek, koniec, jest opowieścią utkaną z kilku części. To spektakl, w sposób niedosłowny i symboliczny, również trochę o samym Kaczmarskim, szczególnie o ostatnich latach jego życia. Myślę, że to będzie wizualnie piękne, interesujące, bardzo energetyczne przedstawienie. To będzie jednak coś innego niż zwykle się myśli i realizuje, mówiąc o tym, że wykonuje się piosenki Kaczmarskiego
- mówi Robert Talarczyk, reżyser i autor scenariusza.
- To, co będzie działo się na scenie, to będzie trochę jak myśli, które kłębią się i tworzą pewną opowieść. Może to jest ostatnia myśl, ostatnia chwila Jacka Kaczmarskiego, to co przeleciało mu w ostatnich sekundach życia przed oczami? Sami zadajemy sobie to pytanie - dodaje Jakub Lewandowski, odpowiedzialny w spektaklu za ruch sceniczny.
Na scenie zobaczymy czworo aktorów. Mikołaja Ostrowskiego i Marcina Tomasika, dobrze znanych już elbląskiej widowni oraz Magdalenę Fennig i Sławomira Banasia, debiutujących na deskach Sewruka. To oni wprowadzą elbląską publiczność w świat wielkiego barda. Na ich barka spoczywa niełatwe zadanie zmierzenia się z jego utworami. Pomogą im w tym aranżacje stworzone specjalnie dla tego spektaklu przez Hadriana Filipa Tabęckiego.
Jesteśmy w trakcie pracy, ale już na tym etapie widzę, że z tego może powstać coś fajnego. Próby są znakomite, jest świetna atmosfera, co będzie dalej? Mam nadzieję, że będzie super, dodaje aktor.
To spektakl bardzo aktorski, mocno plastyczny, ruchowy. Ta czwórka to fantastyczni aktorzy. Znakomicie śpiewają, ale są również plastycznie, ruchowo rozwinięci. Wspólnie z choreografem Jakubem Lewandowskim tworzymy taką opowieść, w której ważne jest słowo, muzyka, ale również ciało i działanie w zespole. To może być zaskakujące dla widzów, którzy kojarzą Kaczmarskiego z gitarą, z rozciągniętymi swetrami. Aranżacje Hadrian Filipa Tabęckiego również są nieco inne od tego, do czego są widzowie przyzwyczajeni. To samo jest ze światem plastycznym, który tworzy Adrianna Gołębiewska. To będzie przestrzeń poetycka, w której pojawią się elementy z ostatnich lat życia Kaczmarskiego, gdy przestał śpiewać, a jego wrażliwość była mocno podrażniona. Nie chcemy wielu rzeczy zdradzać. Chcemy, żebyście państwo przyszli na spektakl z otwartą głową, a nie pewnymi wyobrażeniami
- dodaje reżyser.
"Kaczmarski - 4 strony niepokoju" to pierwszy spektakl realizowany przez Roberta Talarczyka w Elblągu.
- W tym teatrze jest autentyczność i duża chęć do pracy. Aktorzy pracują uczciwie i z pasją. To adekwatne z tym, jak traktował swoje życie i twórczość sam Kaczmarski. Myślę, że siedzi sobie teraz na wygodnym fotelu, z góry patrzy i trzyma za nas kciuki - dodaje Robert Talarczyk.
Premiera spektaklu muzycznego "Kaczmarski - 4 strony niepokoju" odbędzie się w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu 25 maja. Przedstawienie w maju będzie można zobaczyć jeszcze trzykrotnie. Więcej informacji na ten temat i możliwości kupna biletów znajdziemy tutaj.
Mam nadzieję, iż teatr podejdzie do sprawy profesjonalnie i pokaże w brutalny i realistyczny sposób sceny bicia żony, zajęcia, które było ulubioną czynnością Kaczmarskiego, i które było tak ważną częścią jego życia