Trwają rozmowy, między domagającymi się podwyżek tramwajarzami a dyrekcją spółki Tramwaje Elbląskie i władzami Elbląga. Pracownicy odrzucili już dzisiaj jedną propozycję podniesienia płac. Ich zdaniem jest ona niesatysfakcjonująca. Nadal jednak jest szansa, że zapowiadany na poniedziałek strajk nie dojdzie do skutku i tramwaje będą normalnie kursowały.
Trwający od niemal pół roku spór zbiorowy między załogą a dyrekcją spółki komunalnej Tramwaje Elbląskie przechodzi w kolejną fazę. Mimo pomocy mediatora stronom nie udało się dojść do porozumienia. Motorniczy zapowiadają więc strajk. 2 października, aż do odwołania tramwaje nie wyjadą na tory. Prezydent Elbląga od dłuższego czasu przekonuje, że na podwyżki dla pracowników TE w tegorocznym budżecie pieniędzy nie ma. Jednak dzisiaj, zmobilizowany wizją strajku, zaproponował protestującym częściowe spełnienie ich żądań. Jeszcze w tym roku, za okres od lipca do grudnia, mieliby otrzymać dodatkowe 50 groszy za godzinę (na osobę to ok. 100 zł więcej do pensji). Kolejne 50 groszy podwyżki pracownicy TE otrzymaliby od 1 stycznia 2018 roku z wyrównaniem do złotówki za czas od lipca do grudnia 2017 r.
Dzisiaj o godzinie 13 dyrektor TE Andrzej Sawicki spotkał się ze związkowcami, w sprawie tej propozycji. Z tego, co słyszę, została ona odrzucona. Ubolewam nad tym, bo to jest kompromis z naszej strony i oczekiwaliśmy pewnego kompromisu ze strony związkowej. Z mojej strony jest dobra wola. Mam nadzieję, że strona związkowa też takową będzie miała. Jesteśmy przy końcu roku, w budżecie miasta nie ma możliwości, aby wprowadzić te podwyżki kosztem innych zadań. Są pewne możliwości, stąd wynika propozycja zwiększenia o 50 groszy od pierwszego lipca i wyrównania tego w styczniu 50 groszami już przy nowym budżecie, kiedy będziemy mogli spokojnie dyskutować o możliwościach finansowych
- mówi dzisiaj podczas spotkania z dziennikarzami Witold Wróblewski, prezydent Elbląga.
- Dzisiaj otrzymaliśmy propozycję od dyrektora spółki tramwaje elbląskie mianowicie podniesienie stawki zaszeregowania dla każdego pracownika średnio o 50 groszy od lipca i drugie 50 groszy średnio od stycznia 2018 roku. Nie ma w tym projekcie porozumienia mowy w ogóle o dodatkach za pracę w niedzielę i święta. Natomiast ta kwota w tym roku ma zostać wygenerowana z premii, które otrzymujemy na święta plus pieniądze z funduszu nagród dyrektora. To według nas propozycja przesuwania pieniędzy z garnka do garnka. Te pieniądze i tak otrzymujemy, więc przesuwanie ich do stawek godzinowych nic nam nie daje - mówi Roman Kluczyk, motorniczy ze Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej.
Nasze żądanie płacowe było konkretne. Na początku sporu 2 zł do stawki godzinowej dla każdego pracownika. Zeszliśmy w swoich postulatach do 1 zł od lipca i 1 zł od stycznia. Widzimy, że dalej jest problem z finansowanie spółki i z tego tytułu też wnieśliśmy pod dyskusję projekt zapisania w regulaminie wynagradzania przyrostu pła procentowego co rok, od 2019 roku. To by nam dało taką szansę, że mamy mniej więcej ustaloną kwotę do waloryzacji płac, a nie będziemy się musieli posiłkować sporami zbiorowymi, czy nawet takimi drastycznymi środkami jak strajk załogi, przekonują tramwajarze.
Złożona nam propozycja była nie do przyjęcia. Zaproponowaliśmy dyrektorowi ostateczną wersję, na którą jeszcze moglibyśmy się zgodzić, czyli 1 zł od lipca 2017 plus proponowana przez pana prezydenta, od 2018 roku podwyżka 3 proc. oraz zmianę propozycji za niedziele i święta, aby je przerobić na dodatek za pracę w niedziele wolne od handlu, czyli mimo wszystko mielibyśmy płacone za niektóre dni wolne, ale byłoby to mniejszym obciążeniem dla firmy i dla miasta. Na decyzję czekamy do poniedziałku. Jesteśmy dostępni. To porozumienie jest do podpisania i mamy nadzieję, ze zostanie ono podpisane, jeśli nie w poniedziałek rano tramwaje nie wyjadą. Nie wiemy, czy wszyscy pracownicy wezmą udział w strajku, ale większość, z którą rozmawialiśmy, planuje udział w strajku. Tramwaje zostaną w zajezdni. O 4 rano ściągamy oflagowanie wagonów, banery z napisem protest i zamieniamy je na strajk
- dodaje związkowiec.
Jak się okazuje propozycja, którą dostali związkowcy (nie)znacznie różni się od tej, która a zaproponował pan prezydent. W tej pierwszej, jak przekonują pracownicy, nie ma mowy o wyrównaniu 50 groszy za okres od lipca do grudnia. To oznaczałoby, że de facto pracownicy otrzymają 1 zł podwyżki od lipca, z tym że wypłacone w dwóch ratach.
Jeśli będzie taka propozycja, że w styczniu będzie wyrównanie do tych 50 groszy, to jest warte dyskusji, ale nadal jest to przesypywanie pieniędzy z garnka do garnka
- przyznaje Kluczyk.
Jeszcze dzisiaj mają się odbyć kolejne rozmowy między pracownikami i dyrekcją TE. Być może tym razem uda się osiągnąć kompromis. O sytuacji będziemy informowali czytelników.
Miasto, oprócz prób osiągnięcia kompromisu w rozmowach ze związkowcami, przygotowuje również plan na wypadek, gdyby jednak doszło do strajku.
- Zależy mi na tym, aby mieszkańcy byli zabezpieczeni, jeśli chodzi o komunikację. Dlatego równolegle prowadzimy przygotowania do wprowadzenia komunikacji zastępczej. Jeśli nie uda się osiągnąć kompromisu i strajk się odbędzie, to uruchomionych zostanie trzynaście autobusów, które będą się poruszały po liniach 1,2,4 i 5. Szczegóły ich funkcjonowania poda Zarząd Komunikacji Miejskiej - dodaje prezydent Wróblewski.
bierzcie co daje wrobel i gonic chama za rok ... co on odwala to szok 3% z 2000 brutto to 6ozl a sobie chce ile dac ?
Panie Kluczyk i tak trzymać do końca i nie popuszczać. Trzymam kciuki.
TRZYMAĆ WRÓBLEWSKUEGO KRÓTKO, KASA JEST TYLKO ŻE NA ***OŁY A NIE DLA WAS
Był czas to czekali na co dyrekcja itatusz w Elblągu. A teraz to strajk i bardzo dobrze. Godność i płaca.
Na sjestę w Parku Modrzewie 25 tys. zł to jest?
Oj wstyd urzędzie, wstyd, że dziadów robi się z elblążan, którzy wobec innych elblążan, tych mniej zamożnych, starszych, nie posiadających samochodów, pełnią rolę służebną. Twoja rola też magistracie jest służebna, wobec wszystkich mieszczan, a nie usługowa wobec siebie samego.
Rozwiązanie jest proste: likwidacja spółki TE i włączenie majątku i pracowników do ZKM. A zaoszczędzone pieniądze na stołkach dyrektorskich i biurowych przeznaczyć na podwyżki dla motorniczych. No ale potrzeba trochę odwagi żeby likwidować intratne stołki na których sadza się kolegów po wyborach.
Trudna i odpowiedzialna praca, nagroda się należy. Pieniądze są tylko na głupoty nie wydawać!
Do Pana Krzysztof litkowski a dlaczego odrazu zlikwidować TE???!!! To może zlikwidować ZKM i przenieść najważniejsze etaty do TE. ZKM jest mniej potrzebny... Siedzą i pierdole w stołki
Teraz jeszcze powinni zastrajkować kierowcy autobusów,którzy tez pracuja za mniejsze pieniadze niz tramwajarze.Wstyd żeby za tak odpowiedzialna prace pracownicy komunikacji miejskiej tyle zarabiali!!! Popieram strajk.To co wy chcecie to i tak jałmuzna