W Polsce brakuje ratowników, alarmują Wodne Ochotnicze Pogotowia Ratunkowe. Problem jest również w Elblągu. Przekonał się o tym Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który napotkał trudności ze znalezieniem załogi, która zadba o bezpieczeństwo elblążan kąpiących się na basenie przy ul. Robotniczej. - Udało nam się pozyskać czterech ratowników. Pozostałych, pięciu to osoby bezrobotne, których dopiero musimy wyszkolić – mówi Marek Wnuk, dyrektor ośrodka.
Liczba osób szkolonych na ratowników wodnych spada z roku na rok. W warmińsko-mazurskim oddziale WOPR w Olsztynie jeszcze 5-6 lat temu szkolono pół tysiąca osób rocznie. Teraz jest poniżej 200 – kilka dni temu podało radio RMF FM. W samym Elblągu sytuacja również nie wygląda wesoło. MOSiR, który kompletuje pracowników do obsługi szykowanego do ponownego otwarcia, zmodernizowanego basenu przy ul. Robotniczej, największy problem ma właśnie z zatrudnieniem ratowników.
Do tej pory udało nam się pozyskać cztery osoby z odpowiednimi kwalifikacjami. Kolejne pięć, ale bez kwalifikacji przyniósł dopiero drugi nabór na kurs ratownika wodnego z posadą gwarantowaną po jego zaliczeniu. To bezrobotni, których będziemy musieli przeszkolić. Mam nadzieję, że uda nam się to zrobić w czerwcu i w lipcu będą mogli już podjąć pracę na basenie
– wyjaśnia Marek Wnuk, dyrektor MOSiR w Elblągu.
W Elblągu na dzisiaj rzeczywiście jest problem z ratownikami. Robimy, co możemy, aby te osoby pozyskać i przeszkolić, co da im uprawnienia. To jednak nie jest problem, tylko elbląski. W całej Polsce brakuje 24 tysiące ratowników. To bardzo, bardzo dużo. W Krynicy Morskiej i Piaskach, gdzie obsadzamy kąpieliska, takiego problemu nie ma. Tam jednak wynagrodzenie jest wyższe, bo 3, 3,5 tysiąca złotych, a do tego dochodzi jeszcze bezpłatne wyżywienie i nocleg. Jednak z tego, co wiem, już na pozostałych kąpieliskach, od Mikoszewa po Katy Rybackie ratowników brakuje
– mówi Bożena Ruszkowska, prezes Elbląskie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Jak podkreśla szefowa EL WOPR, ratowniczka z 30 doświadczeniem, głównym powodem takiej sytuacji jest niskie wynagrodzenie, które z reguły proponuje się ratownikom w Polsce.
Samo zdobycie uprawnień zawodowego ratownika to koszt 3 tysiące złotych. Do tego dochodzą jeszcze: kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy i dodatkowe uprawnienia np. Motorowodne, czyli kolejne pieniądze. Dopiero taką osobę można zatrudnić. Tymczasem nawet ratownicy z uprawnieniami wolą wyjechać do Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych, gdzie więcej zarobią, niż zatrudnić się w Polsce
- dodaje szefowa EL WOPR.
Bożena Ruszkowska zwraca również uwagę na dodatkowy problem.
- Młodzi ludzie w tej chwili boją się odpowiedzialności. Ratownictwo to praca, piękna, ale i bardzo trudna, odpowiedzialna. Z tym jest jednak w tej chwili duży problem. Pod tym względem wygląda to zupełnie inaczej niż jeszcze 10 lat temu i to jest problem trudny do rozwiązania, bo nauczyć młodzież odpowiedzialności, jeśli nie wynieśli tego z domu, jest ciężko - przekonuje Ruszkowska.
Motto większości problemów z pracownikami "Młodzi ludzie w tej chwili boją się odpowiedzialności( ...)Pod tym względem wygląda to zupełnie inaczej niż jeszcze 10 lat temu i to jest problem trudny do rozwiązania, bo nauczyć młodzież odpowiedzialności, jeśli nie wynieśli tego z domu, jest ciężko " a chcą zarabiać miliony. Niestety mało z nich dzisiaj pracuje tak naprawdę. Przykłada się do pracy etc w wielu zawodach. Ale wymagania, już od lat szkolnych to mają ogromne. Spójrzcie na pokolenie 40-50-60 latkow, którzy też nie zarabiali i nie zarabiaja kokosow, ale mam wrazenie, że duzo wiecej im sie chce niz mlodemu pokoleniu. Żadne socjalne zapomogi, żadne glaskanie po głowach i bezstresowe chowanie, a pokazanie na czym polega praca i odpowiedzialność w różnych warunkach da efekty. Inaczej za 10 lat nie będzie naprawdę komu pracowac. A narzekać będziemy jak np. Anglicy, bo nas pracownicy z innych krajów zaleją. Przecież widać to już na każdym kroku. Płacą oczywiście w wielu zawodach niewiele, ale 20 lat temu też nie płacili , a ludzie pracowali. A teraz tylko daj. Praca młodych dzisiaj to sztuka dla sztuki.
Zlikwidować etat zastępcy dyrektora / obecnie p. Bugajny / bo czy taka osoba jest tam potrzebna? A zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na płace ratowników. Tylko czy p. Wróblewski będzie miał odwagę podjąć się takiego rozwiązania?
No brak brak na dolince tez ich nie widać siedzą w kanciapie a dzieci maja lekcje na głębokim !!!
Do 40+: Zastanów się co piszesz. Za odpowiedzialność trzeba płacić i młodzi chętnie się wtedy tego podejmą. Ratownicy odpowiadają za czyjeś życie i mają zarabiać grosze, a dyrektorzy w UM za nic nie odpowiadają, unikają odpowiedzialności i transparentności, a zarabiają krocie. I kto tu się boi?
A czy to prawda, że Elbląski WOPR szkolący młodzież na ratowników , od 2 lat otrzymuje odmowy dofinansowania z Urzędu Miasta ( Oferty Odrzucone ), a stałymi benificjentami dofinansowania są min. kluby taneczne ? - jeżeli jest to prawdą to widać krótkowzroczność UM.
A moze wypowie sie ekspert od wszystkiego nowy kierownik lodowiska i toru marek kucharczyk
Tak właśnie na co dzień wygląda ich praca na Dolince. Towarzyskie spotkanka, pogaduszki, kawki, zupki, przemycane pod pazuchą fast foody ... Zainteresowanie tym, co dzieje się wokół ma tam najmniejsze znaczenie. Pieczę nad dziećmi w grupach na szczęście sprawują ich Trenerzy. I chwała im za to
Ratownicy są, ale brakuje pracy za odpowiednia kase
A ja z chęcią bym była ratownikiem ;) ale w Elblagu raczej nie szukają.
Pani Bożena Ruszkowska osiągnęła już wiek emerytalny.