W całym kraju, również w Elblągu, trwa protest pracowników sieci Biedronka. Jak się okazuje, może on nie mieć jednak takiej skali, jak zapowiadali związkowcy. - Pracownicy Biedronki zostali zastraszeni. Ten protest w smutny sposób ujawnił to, co się dzieje w sklepach tej sieci - mówi Piotr Adamczak szef NSZZ "Solidarność" w Biedronka Jeronimo Martins Polska.
Na dzisiaj (2 maja) pracownicy kilku sieci dużych sklepów zapowiadali strajk włoski związany ze zbyt niskimi zarobkami, a także zbytnim obciążeniem pracowników. Protesty miały objąć 300 dyskontów i hipermarketów, między innymi: Biedronki, Tesco, Carrefour i Kaufland. Miały mieć formę tzw. strajku włoskiego. To oznacza, że pracownicy pojawią się w sklepach, ale będą wykonywali wszystkie czynności maksymalnie długo i drobiazgowo, zgodnie z przepisami Prawa Pracy i przepisów BHP, jak podkreślają związki. Inicjatorem strajku były związki zawodowej Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka.
- Skala protestu będzie bardzo duża. W Elblągu również odbędzie się protest, liczymy na to, że wszystkie sklepy przyłączą się do akcji – zapowiadał jeszcze przed protestem Piotr Adamczak, szef NSZZ "Solidarność" w Biedronka Jeronimo Martins Polska.
Gdy rozmawiałam ze znajomymi, jeszcze przed strajkiem, większość była zdecydowana wziąć udział w proteście i wykonywać tego dnia wszystkie czynności zgodnie z przepisami. Dla wielu osób mogło być to trudne, bo na co dzień pracujemy inaczej, jednak zapowiadali, że przykleją sobie na ubrania naklejki z informacją o proteście
- mówiła dzisiaj jedna z przedstawicielek związków zawodowych dyskontu w Elblągu.
Klienci, którzy dzisiaj wybrali się na zakupy do Biedronki, raczej nie mieli okazji do oglądania tych plakietek. Protest, jeśli nawet się odbywał, był dla kupujących niedostrzegalny. Sami pracownicy o proteście mówili niechętnie.
To, czego nie zrobimy dzisiaj, będziemy musieli zrobić jutro, więc chyba raczej nie strajkujemy. Zresztą trzeba zapytać moich koleżanek
- mówiła kierowniczka jednej z elbląskich Biedronek.
Jak się okazuje skala protestu, może nie być taka duża, jak spodziewali się związkowcy.
Pracownicy Biedronki, którzy chcieli brać udział w proteście byli zastraszani. Mam sygnały, że gdy tylko przypinali naklejki informujące o "strajku włoskim", od razu interweniowano. To smutne. Tym bardziej że mam sygnały z innych sieci, np. Tesco, o tym, że protest przebiega tam normalnie. Ten protest pokazał, w inny niż się spodziewaliśmy sposób, jaka jest sytuacja pracowników Biedronki, jak oni są traktowani. Do końca tygodnia powinniśmy poznać liczbę sklepów, które rzeczywiście przystąpiły do protestu. Nie składamy jeszcze broni
- przekonywał Adamczak.
Jeronimo Martins, właściciel Biedronki, zapytany o protest kilka dni temu, przez portal msn Polska odpowiada wprost, że do tej pory nie został oficjalnie poinformowany przez organizacje związkowe o planach protestu. - Nasza wiedza na ten temat pochodzi z wypowiedzi przedstawicieli związków zawodowych w mediach. Nie jesteśmy również w sporze zbiorowym z żadną z organizacji związkowych - słyszymy od pracownika biura prasowego Jeronimo Martins, który jednocześnie zapewnia, że firma prowadzi ciągły, otwarty dialog z organizacjami związkowymi. Wygląda to więc tak, jakby była zaskoczona zamiarem przeprowadzenia akcji protestacyjnej.
Trochę to głupie, praca według prawa pracy i BHP, nazywana strajkiem? To ja mam pytanie czy prawo pracy i BHP nie są przestrzegane w inne dni, więc po co jest to ustanowione, bo musi? Czy po to by w razie zwolnienia nie wygodnego pracownika miec za co zwolnić?
W tych biedronkach mają o wiele lepsze płace niż wielu ludzi pracujących w małych sklepikach.
Ciekawe jakie apanaze maja związkowcy?
W biedronce na Czerniakowskiej protest trwa cały rok. Ceny nie wywieszone, pracownicy nic nie wiedzą i smród palonych papierosów gdy otworzą drzwi do magazynu. Totalna porażka.
zgadzam się z krzyżakiem.na czerniakowskiej jest masakra-kolejki długie,kasjerki na papierosku,brudno i jeszcze ta ,,pani kierownik.....
.robic sie ludziom nie chce .chcieli by dużo zarabiac a nic nie potrafią.Nie założę żadnej firmy ,bo jak pomyślę o związkach zawodowych to mi się żygac chce . związki zawodowe to wrzód na głowie, potrafią rozwalic każdą firmę nawet najlepiej prosperującą .będę szukał możliwości otwarcia firmy w innych krajach.
To dowodzi jaki stosunek mają związki zawodowe do przestrzegania prawa pracy i przepisów BHP. Nawet nie zauważyli że kopią własną d..... Pies je..... takie związki zawodowe "wolne i niezależne" jak to w kapitalizmie zwykle.
Tak właśnie działa dobrze skrojony, współczesny obóz koncentracyjny, do którego ludzie przychodzą dobrowolnie - zarówno, żeby w nim pracować, jak i kupować. Po co jakieś wojny, wystrzały - skoro można przejąć i zmonopolizować ich życie innymi metodami. Niech żyje współczesne niewolnictwo. PS. a ten, kto kupuje w bierze, lidlu etc... robi nic innego, jak oddaje swoje życie korporacjom, wspiera bezrobocie we własnym mieście i zgadza się na coraz gorsze jedzenie dla własnych dzieci, i ich dzieci... Porównajcie sobie jaką chemię w żarciu jecie dziś a np. 20 lat temu (i to bez żadnych wydumanych norm). Pozdro
a gdzie nie ma chemii ***oło w sklepie osiedlowym z paskarskimi cenami? Głupie piep.....