To był niełatwy rok jeśli chodzi o politykę w mieście. W 2013 roku elblążanie zadecydowali o odwołaniu ówczesnych władz miasta w referendum lokalnym, co wymusiło ogłoszenie przyspieszonych wyborów samorządowych w Elblągu. Rok 2014 to okres kampanii przed kolejnymi, tym razem listopadowymi wyborami samorządowymi, a elbląska polityka kończy go zmianą na stanowisku włodarza miasta.
Listopadowe wybory samorządowe w zasadzie całkowicie zdominowały polityczny rok w Elblągu. O ile jeszcze do połowy roku trwała przysłowiowa cisza przed burzą, prawdziwy huragan ogarnął elbląskich polityków już pod koniec lata. Jesień zapoczątkowała okres kampanii wyborczej; do Elbląga największe frakcje ściągnęły polityczne posiłki.
W tej kwestii nie próżnował przede wszystkim były włodarz miasta, Jerzy Wilk. Kandydaturę starającego się o reelekcje w wyborach ówczesnego prezydenta miasta wsparły największe polityczne nazwiska: prezes PiS, Jarosław Kaczyński czy prezes Polski Razem, Jarosław Gowin. Nieco wcześniej z poparciem i lobbowaniem na rzecz projektu przekopu Mierzei Wiślanej przyjechał do Elbląga europoseł Karol Karski (PiS).
Ale to był ciekawy politycznie rok. Ciekawy pod względem tego, że do wyborów - zarówno prezydenckich, jak i tych do Rady Miasta - tak licznie przystąpiły komitety obywatelskie. Pierwsze szlaki w elbląskiej polityce przetarło im już zeszłoroczne referendum lokalne. I podobnie jak w roku ubiegłym, tak i w tym okazało się, że elblążanie spraw miasta i swoich nie chcą składać w ręce komitetów niepartyjnych. Być może spowodowała to sama taktyka przyjęta przez jeden z komitetów, który w swej kampanii bardzo ostro atakował prezydenta Jerzego Wilka, wspierany dodatkowo przez elbląski portal internetowy, który aby zdyskredytować prezydenta nie omieszkał nawet ingerować w jego życie prywatne. Sprawa skończyła się w sądzie. Należy jednak przypomnieć, że kandydat Obywatelskiego Elbląga w wyborach na prezydenta miasta zajął wysokie, trzecie miejsce w pierwszej turze głosowania.
Pierwsza tura wyborów samorządowych minęła w atmosferze wielkiego skandalu: zawiódł system komputerowy do liczenia głosów Państwowej Komisji Wyborczej. Przez tydzień PKW nie potrafiła podać dokładnych wyników wyborów z 16 listopada. I tak naprawdę, niezależnie od tego, czy skandal z tym związany był zasadny do unieważnienia wyborów - bo o tym mówiło się bardzo głośno - czy też skończyło się „tylko” na skompromitowaniu Państwowej Komisji Wyborczej, jedno jest obecnie pewne: demokracja w Polsce w ciągu tego tygodnia przeżyła największy kryzys od czasów pamiętnej "afery Rywina", zaś w samych strukturach Państwa nie tyle coś gnije, ile już się rozpada, a słowa "wolność", "transparentność" i "obywatelskość" stały się pustymi i nic nie znaczącymi frazesami na ustach ogółu.
Skandal z liczeniem głosów uruchomił w kraju prawdziwą lawinę protestów wyborczych, które w ilości 25. sztuk złożono także w elbląskim Sądzie Okręgowym. Oskarżenia o fałszowanie wyborów nieobce były w samym Elblągu - jedna z osób zasiadająca w Miejskiej Komisji Wyborczej z ramienia Obywatelskiego Elbląga nagrała przewodniczącego komisji i posiedzenie członków, po czym oskarżyła komisję o fałszowanie głosowania z 16 listopada. Sprawa trafiła do sądu.
II tura wyborów przyniosła rozstrzygnięcie w postaci decyzji elblążan o przekazaniu władzy w mieście w ręce nowego włodarza. Jerzego Wilka na stanowisku zastąpił Witold Wróblewski, który startował z ramienia własnego komitetu wspierany dodatkowo przez Platformę Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe. Trudno jednak powiedzieć, żeby Prawo i Sprawiedliwość przegrało te wybory: wprawdzie Jerzy Wilk gabinety Prezydenta Miasta zamienił na pokój Przewodniczącego Rady Miejskiej, ale to faktycznie on i jego koledzy z partii mogą nadać bieg pracom samorządu. PiS ma bowiem większość w Radzie Miasta. Już na pierwszej sesji w nowej kadencji radni PiS starli się z prezydentem Wróblewskim przy projekcie Karty Seniora: z pozoru element bardzo przyjemny, który w zamyśle ma być ukłonem w stronę grupy elblążan przeżywających obecnie "jesień życia", stał się pretekstem do kilkudziesięciominutowej kłótni między radnymi i prezydentem. Co zatem będzie dalej?
Rok w elbląskiej polityce kończy się zgrzytami. Iskrzy w Platformie Obywatelskiej, która jest koalicjantem prezydenta Wróblewskiego: radna Maria Kosecka publicznie oskarżyła swoich kolegów z klubu radnych PO i jego kierownictwo o "partyjniackie rozdawnictwo" i układy. Punktem zapalnym była tu decyzja o likwidacji komisji bezpieczeństwa, której radna w poprzedniej kadencji przewodniczyła i zastąpienie jej komisją spraw społecznych i samorządowych. Rozpoczęła się więc potyczka na felietony: Maria Kosecka pisała, a odpowiadał jej Jerzy Wcisła. Efektem było wystąpienie Marii Koseckiej z klubu radnych PO: od tej chwili działa i pracuje ona jako radna niezrzeszona. Dzisiejsza (30 grudnia) sesja Rady Miejskiej przyniosła jednak nowe wiadomości. Maria Kosecka wróci do pracy w komisji, jednak nie zasiądzie w komisji stałej. Będzie za to pracować w Komisji Bezpieczeństwa działającej przy prezydencie miasta, a także brać udział w pracach Komisji Doraźnej, która zajmuje się opracowaniem Karty Seniora.
Jak więc widać wybory zdominowały polityczny rok w Elblągu. Jednak ostateczny ich wynik - czy dobry dla miasta, czy zły - tak naprawdę blednie w stosunku do frekwencji, jaką zanotowano w Elblągu podczas listopadowego głosowania. Wynik na poziomie nieco ponad 35 proc. pokazuje, że elblążanie do polityki podchodzą bardzo nieufnie. Bo mimo tego, że cenimy sobie wolność i demokrację, podobnie jak broń w postaci kartki wyborczej, to wszystko jednak pozostaje w sferze teorii, bo w praktyce - nadal do wyborów nie chodzimy.
Bezwolna szara masa którą czerwoni zawiadywali jak chcieli przez zgoła 60 lat ma decydować teraz o swojej przyszłości na zasadzie po nas choćby potop. Zadupie elbląskie i olsztyńskie nie jest w stanie zawiadywać twórczo realem, co zostało wielokrotnie udowodnione z przytupem a już partyjna postać tegoż jak widać a wykonalnego w tym przypadku dzieła, przybiera postać wręcz kabaretową rodem z seriali telewizyjny dla przygłupów. Po wielu latach Elbląg stanął przed ścianą niemocy i jak widać na horyzoncie nawet nie pojawia się żadne narzędzie mogące temu zaradzić. Taka gmina - ale i województwo. .. .. Zaczynam mieć po dziurki w nosie partyjniactwa i wszechobecnej ignorancji pospołu z bylejakością. Nie wierzę, że jakiekolwiek referendum coś zmieni i załatwi. Wiedza i umiejętności pracy samorządowej dalekie są od jakichkolwiek europejskich standardów, bo wszystko to, co nas otacza to radosna twórczość, tworzona w pośpiechu i na kolanie. Nic też nowego i rewolucyjnego nie przedstawili "abolic
Nic też nowego i rewolucyjnego nie przedstawili "abolicjoniści”, więc jak można być tak pozbawionym realu i jakiejkolwiek perspektywy aby iść w ciemno? Toż to czyste tumaństwo - tak często spotykane w trzcińsko-bagiennym grajdole popegeerowskim.
Jeszcze chwila i ponownie referendum będzie!!!!!!!!!!!!!!! TAK DŁUGO JAK olsztyn będzie doił Elbląg NIC DOBREGO W ELBLĄGU NIE BEDZIE!!!!!!!!!!!!!!
Wyboryto to jest fikcja . Jest z gory zaplanowane kto ma objąć koryto , Wiekszośc społeczństwa zna to dokładnie i dlatego nie chodzi na wybory ,
do~ AM ale już nie koniecznie..........A co, prócz narzekanie, smęcenia, TY uczyniłeś dla Elbląga, dla Polski ? Czekasz , ***ząc w stołek na to , co się wydarzy !? Pochwal się swoimi działaniami, szmondaku..!
A wiele rzeczy miejscowy przemądrzałku, począwszy od rodziny a skończywszy na profesji i doświadczeniu i choć nie jestem w żaden sposób spełniony w tym teatrze bylejakości, bo nigdy nie należałem do miejscowego towarzystwa wzajemnej adoracji (i na pewno nie będę należał) mierzi mnie ta menażeria wszelakich ignorantów, których z daleka można rozpoznać po braku oznak profesjonalizmu jak i efektów swej miernej działalności a górnolotne. Te śmieszne hasełka i ideały zostaw dla maluczkich, nieświadomych realu. Karmicie ich tą papką bez wartości twierdząc, że to potrawy z najlepszego stołu, a Elbląg jako miasto pozbawione gospodarza, urbanistów, architektów i profesjonalizmu w zarządzaniu jakimkolwiek mieniem chyli się ku upadkowi w stanie constans praktycznie od 1945r.
Panią Kosecką zgłosił pan Pruszak...z tej nienawistnej i plugawej partii wrogiej wszystkim i wszystkiemu podobno...jaką jest PiS. Czyżby ta teoria celowo wtłaczana w umysły ludzkie była manipulacyjnym chwytem PO????