Historia naszego miasta zaklęta jest nie tylko w szarym bruku staromiejskich uliczek, w parkach i zieleńcach miejskich, czy dawnych skwerach i zabytkowych kamienicach. Elbląg to także kościoły z ich niezaprzeczalną, wyjątkową tajemnicą, pięknem i mistycyzmem. Podczas spaceru z cyklu "Sobota z przewodnikiem" mogliśmy poznać bogatą historię dwóch elbląskich świątyń, związanych z obecnym osiedlem Zawada, a dawną Kolonią Pangritza.
Elbląg do 1945 roku był swoistym tyglem religijnym i stanowił wyjątkowe połączenie miejskiej tkanki: katolicy mieszali się z ewangelikami, po których do dziś zachowały się zabytkowe cmentarze i groby. To również ewangelicy stanowili w większości społeczność zamieszkującą dawną Kolonię Pangritza (obecne osiedle Zawada) w Elblągu; jej początki sięgają 1801 roku. Przez kolejne lata Kolonia szybko się rozrastała: w 1887 roku liczyła sobie ponad 2,5 tys. mieszkańców, w większości wyznania ewangelickiego.
Mniej więcej w tym czasie zapadała decyzja o budowie na tym terenie świątyni: najpierw wybudowano kościół św. Pawła, a w 1905 roku kościół św. Wojciecha - Budowa tego ostatniego trwała cztery lata: od 1901 do 1905 roku - mówi Leszek Marcinkowski, przewodnik PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej. - Świątynia powstała z okazji zbliżającej się rocznicy 900-lecia śmierci św. Wojciecha, który według legendy zginął męczeńsko w okolicach obecnego Świętego. Gaju, 23 kwietnia 997 roku. Należy on właściwie do najmłodszych, przedwojennych kościołów Elbląga.
Co ciekawe świątynia powstała w miejscu, w którym kiedyś stała karczma - Ksiądz infułat Mieczysław Józefczyk powiedział kiedyś, że tam gdzie kiedyś tańczono i śpiewano, ludzie teraz klęczą i modlą się - uśmiecha się przewodnik. - Niegdyś przed kościołem znajdowała się jeszcze potężna kaplica grzebalna i dom grabarza.
Wnętrze świątyni od początku jej powstania w zasadzie niewiele się nie zmieniło; II wojna światowa oszczędziła budynek. Po dziś dzień zachowały się przepiękne, oryginalne organy, a także cztery przednie witraże, znajdujące się po obu stronach ołtarza - Kościół zbudowany został w stylu neogotyckim przez Otto Depmeyera - budowniczego kościoła św. Pawła i wieży kościoła św. Mikołaja - mówi Leszek Marcinkowski. - Na uwagę zdecydowanie zasługują tu wyjątkowe organy wyprodukowane przez elbląską firmę Terleckiego z 1903 roku; instrument o podobnej konstrukcji można już tylko spotkać w kościele św. Jakuba w Tolkmicku i w jednej ze świątyń w Toruniu, zaś wszystkie trzy mają niemal identyczne prospekty oraz podobne dyspozycje. Pierwszy remont organy przeszły zaraz po wojnie, w 1946 roku; renowacji dokonała firma Stefana Tuszyńskiego. Na kolejny trzeba było poczekać aż do lat 90. XX wieku.
Do kościoła św. Wojciecha przylega także cmentarz, na którym pochowano trzech zasłużonych kapłanów: w takcie wojny kościół nie był zniszczony i cały czas odbywały sie w nim nabożeństwa, które odprawiali dwaj ostatni księża niemieccy-ewangelicy: Josef Zimmermann i ks. Richard Öllers, a także ks. Gerhard Witt.
Kościół św. Wojciecha ma także swoją ciekawą historię powojenną: jeszcze w 1945 roku, na tereny Elbląga przybył m.in ks. Hilary Pracz-Praczyński, kapłan i uczestnik wojny z sowietami, żołnierz Armii Krajowej oraz kapelan formacji. Znalazł on schronienie właśnie w kościele św. Wojciecha - Dopiero 5 lat później, w roku 1950 Urząd Bezpieczeństwa odkrył miejsce jego pobytu: został on aresztowany i przewieziony do Warszawy. Po przesłuchaniach i torturach trafił na 3 lata do więzienia. Po wyjściu na wolność powrócił jeszcze do Elbląga i przebywał tu do 1956 roku - opowiada przewodnik.
Tu pracował słynny jasnowidz
Nieco wcześniej, bo w roku 1893, na terenie Kolonii Pangritza powstał kościół św. Pawła - Na budowę świątyni zaciągnięto duże kredyty, które pomagał spłacać sam ówczesny król pruski - opowiada Leszek Marcinkowski. - Mimo, że od 1899 roku świątynia była już samodzielną parafią, dopiero w 1913 roku otrzymała imię swojego obecnego patrona - św. Pawła. Data ta jest charakterystyczna, bowiem w tym roku Kolonia Pangritza zostaje włączona w granice administracyjne Elbląga.
Jeszcze do czasów II wojny światowej kościół szczycił się trzema, pięknymi dzwonami. Jednak w 1941 roku dwa z nich zostały przetopione na działania wojenne - Niemcy likwidując wszystko co było przydatne dla celów wojennych, przetapiali głównie dzwony mniej wartościowe. Te nie zostały uznane za zabytkowe: do czasów dzisiejszych zachował się więc tylko jeden z nich - mówi przewodnik.
II wojna światowa nie oszczędziła świątyni. Od pocisków artyleryjskich znacznemu uszkodzeniu uległy m.in wiązania dachowe i zakończenie więźby. Doszczętnie zrujnowano dachówkę, wyrwano i powybijano okna, a także rozbito główny ołtarz i lewą zakrystię - Aby w kościele była możliwość odprawiania mszy po zakończeniu działań wojennych, przywieziono tu ołtarz - Tryptyk Trzech Króli z jednego z elbląskich kościołów pod tym samym wezwaniem - opowiada Leszek Marcinkowski. - Dziś znalazł on swoje miejsce w kościele św. Mikołaja.
Obecnie wnętrze świątyni nie przypomina już tego sprzed II wojny światowej. Tutaj także znajdowały się zabytkowe organy; te jednak po 1946 roku zaginęły - W styczniu 1960 roku zapadła decyzja o budowie nowych: początkowo instrument chciano sprowadzić z kościoła ewangelicko-augsburskiego w Świerardowie, ale ostatecznie wybudowano tu nowe organy. 13 listopada 1960 roku biskup Józef Drzazga dokonał ich poświęcenia - mówi przewodnik.
Nieopodal kościoła św. Pawła znajduje się także Izba Pamięci poświęcona franciszkaninowi, wizjonerowi i zielarzowi, ojcu Czesławowi Klimuszko, który pracował na terenie tej parafii spędzając w niej 19 ostatnich lat swego życia.