Nieśmiało wysunięty łepek z zaciekawieniem obserwujący grupę ludzi tłoczącą się przed boksem. Drżące i delikatne chrapy obwąchujące dłonie, które pod koński pysk podsuwają chrupiącą marchew i soczyste jabłka. I oczy - łagodne, wielkie brązowe oczy, otoczone firanką rzęs. Oczy, które przez większość życia widziały tylko ciężką pracę, rękę z prętem, który spadał na grzbiet, albo taką, która uwiązywała na długie lata do wysokiego obornika. Kalekie, chore i obolałe życiem trafiły na koniec swojej wędrówki do Nowakowa pod Elblągiem. Tu, w siedzibie Stowarzyszenia Patrol Interwencyjny Ds. Zwierząt Gospodarskich, otoczone opieką i miłością dożywają w spokoju swoich dni. Wczoraj (8 lutego), w czasie pierwszego dnia otwartego zorganizowanego przez Stowarzyszenie, mogliśmy poznać historię każdego z nich.
Celem Stowarzyszenia jest działalność na rzecz ochrony praw zwierząt, a w szczególności zwierząt gospodarskich takich jak: koń, owca, koza, krowa oraz kontrola utrzymania warunków życia prawidłowych dla danego gatunku i wieku zwierzęcia gospodarskiego. Do siedziby Stowarzyszenia trafiają konie wykupione z tzw. Targów śmierci w Skaryszewie, z interwencji, chore, kalekie i cierpiące, które wymagają opieki przez 24 godziny na dobę – takie, które zostaną tu do końca swoich dni - Ludzie, którzy czytają o nas, czy słyszą, nigdy nie mieli możliwości bezpośredniego kontaktu z nami, ale przede wszystkim z naszymi podopiecznymi. Chcieliśmy, by wreszcie Elblążanie mogli poznać się bliżej z naszymi konikami – wyjaśnia pomysł wczorajszych dni otwartych Karolina Zagrodzka, prezes Stowarzyszenia - Nie mamy możliwości przywiezienia koni do miasta i więc pomyśleliśmy, że elblążanie mogą zajrzeć do nas.
Wczoraj każdy mógł zobaczyć warunki, w jakich trzymane są konie, jaką opiekę dostają każdego dnia i że każdy z nich otrzymuje od swoich opiekunów czułość i ciepło. W Stowarzyszeniu przebywa obecnie pięć koni. W marcu z ramienia Fundacji Tara do Nowakowa przyjadą kolejne dwie klacze; jedna z nich jest chora. - Dla każdego konia mamy odpowiednie warunki utrzymania dopasowane do indywidualnych potrzeb; konie dostają porcje swoich lekarstw, mają opiekę kowalską i mimo tego, że może mamy skromne warunki tym zwierzętom niczego nie brakuje – mówi Karolina Zagrodzka. - Mimo ogromu cierpień, jakie przeszły w swoim życiu, są też zwierzętami bardzo przyjaźnie nastawionymi do człowieka.
Pozostałe zwierzęta zdrowe umieszczone są w domach adopcyjnych, lub w domach opieki tymczasowej.
Nowe imię, nowe życie...
Tylko jeden koń przebywający w siedzibie patrolu jest zdrowy; został wykupiony przed transportem, w tym roku kończy 19 lat, ale jest w świetnej formie. Wczoraj było widać jak wielką radość potrafi dać dzieciom które z przyjemnością jeździły na jego grzbiecie. Pozostałe – to konie z bolesną – dosłownie przeszłością.
Jednym z nich jest Kika. Klacz miała być prezentem; niestety dla obdarowanego okazała się po czasie podarkiem zbytecznym. Klaczka na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, jest wesołym, przyjacielskim konikiem. Jednak do siedziby patrolu trafiła już bardzo chora: Kika cierpi na niewydolność oddechową, ma rozedmę płuc. Choruje tak jak człowiek: jednego dnia czuje się dobrze, drugiego – kaszle, dusząc się. Dla Kiki nie ma skutecznego lekarstwa, które zatrzymałoby jej chorobę. Klaczka otrzymuje systematycznie specjalne sterydy – jedna puszka takiego lekarstwa, które starcza na niepełny miesiąc, to wydatek 200 zł.
Kika jest pod stałą kontrolą weterynarza, gdyż duszności zdarzają się u niej bardzo często. Całkowity koszt jej miesięcznego leczenia to ok. 250 zł.
Przed świętami do Nowakowa trafiła też inna, skrzywdzona klaczka. Wykupiła go z transportu Fundacja Raj dla zwierząt, która zamknęła już swoją działalność. Nadzieja – dostała nowe imię i nowe, lepsze życie. Jest klaczą, która była systematycznie krzywdzona przez człowieka – Nadzieja nie widzi na jedno oko, które zostało wydłubane – najprawdopodobniej od urazu mechanicznego – opowiada Karolina Zagrodzka. - Ma także bliznę na głowie od uderzeń. Przez kilkanaście lat stała uwiązana na wysokim oborniku, co spowodowało u niej zniekształcenie kości, mięśni i ścięgien, przez co Nadzieja nie może – i często z bólu nie chce – ruszać się.
Weterynarz, który badał Nadzieję zalecił założenie klaczce ortopedycznych podków, które nieco zniwelują wadę. Nadzieja jest objęta opieką kowalską, nie dostaje leków, przyjmuje jedynie witaminy, specjalną paszę w granulacie po to, by dożywić ją i życie, które się w niej rozwija. Bo Nadzieja mimo swoich 18 lat i problemów trafiła do Stowarzyszenia zaźrebiona. Termin porodu przypada na kwiecień. Z klaczą trzeba się więc ruszać, by źrebienie przebiegło jak najszybciej i najprościej, by Nadzieja mocno się nie umęczyła. Każdego dnia klaczka wychodzi na spacer, by chociaż taka forma rehabilitacji pomogła rozruszać zastałe i bolące stawy.
Lista zwierząt oczekujących na przyjęcie do siedziby patrolu w Nowakowie jest długa - Niestety nie mamy wystarczających środków na utrzymanie tych zwierząt; wiąże się to za każdym razem z dobudowaniem kolejnego boksu – mówi Karolina Zagrodzka. - Razem z dwiema klaczami, które w marcu trafią do patrolu, będziemy mieli 7 koni – i to jest liczba, której na razie nie możemy przekroczyć.
Pomóc może każdy
Stowarzyszenie Patrol Interwencyjny Ds. Zwierząt Gospodarskich jest działalnością charytatywną; utrzymuje się ze składek członkowskich, wpłat od ludzi dobrego serca i rodziców adopcyjnych koni - W tej chwili dwie klacze są objęte częściową adopcją – opowiada Karolina Zagrodzka. - Osoby, które poznały ich historię przez naszą stronę na facebooku, co miesiąc przysyłają pewną kwotę pieniędzy na utrzymanie klaczy.
Stowarzyszenie do tej pory nie korzystało z pomocy wolontariuszy - Jednak dzisiaj zgłosiły się dwie dziewczynki i jest to pierwszy sukces naszego dnia otwartego – cieszy się Karolina Zagrodzka. - Zadeklarowały, że będą tu regularnie przyjeżdżać i pomagać przy koniach w stajni.
Pozostałe konie nadal poszukują rodzin adopcyjnych, które wspierają Stowarzyszenie w ich utrzymaniu przez cały miesiąc. Może po wczorajszym dniu, wspólnym ognisku, śmiechu i rozmowach, przejażdżkach na grzbiecie srebrnowłosego Siwka - może któryś koń skradł czyjeś serce i znalazł swojego rodzica, który wyjdzie z nim na spacer, wyszczotkuje grzbiet i długą grzywę i podaruje mu kolejny dzień spokojnego i szczęśliwego, końskiego życia?
Celem Stowarzyszenia jest działalność na rzecz ochrony praw zwierząt, a w szczególności zwierząt gospodarskich takich jak: koń, owca, koza, krowa oraz kontrola utrzymania warunków życia prawidłowych dla danego gatunku i wieku zwierzęcia gospodarskiego. Do siedziby Stowarzyszenia trafiają konie wykupione z tzw. Targów śmierci w Skaryszewie, z interwencji, chore, kalekie i cierpiące, które wymagają opieki przez 24 godziny na dobę – takie, które zostaną tu do końca swoich dni - Ludzie, którzy czytają o nas, czy słyszą, nigdy nie mieli możliwości bezpośredniego kontaktu z nami, ale przede wszystkim z naszymi podopiecznymi. Chcieliśmy, by wreszcie Elblążanie mogli poznać się bliżej z naszymi konikami – wyjaśnia pomysł wczorajszych dni otwartych Karolina Zagrodzka, prezes Stowarzyszenia - Nie mamy możliwości przywiezienia koni do miasta i więc pomyśleliśmy, że elblążanie mogą zajrzeć do nas.
Wczoraj każdy mógł zobaczyć warunki, w jakich trzymane są konie, jaką opiekę dostają każdego dnia i że każdy z nich otrzymuje od swoich opiekunów czułość i ciepło. W Stowarzyszeniu przebywa obecnie pięć koni. W marcu z ramienia Fundacji Tara do Nowakowa przyjadą kolejne dwie klacze; jedna z nich jest chora. - Dla każdego konia mamy odpowiednie warunki utrzymania dopasowane do indywidualnych potrzeb; konie dostają porcje swoich lekarstw, mają opiekę kowalską i mimo tego, że może mamy skromne warunki tym zwierzętom niczego nie brakuje – mówi Karolina Zagrodzka. - Mimo ogromu cierpień, jakie przeszły w swoim życiu, są też zwierzętami bardzo przyjaźnie nastawionymi do człowieka.
Pozostałe zwierzęta zdrowe umieszczone są w domach adopcyjnych, lub w domach opieki tymczasowej.
Nowe imię, nowe życie...
Tylko jeden koń przebywający w siedzibie patrolu jest zdrowy; został wykupiony przed transportem, w tym roku kończy 19 lat, ale jest w świetnej formie. Wczoraj było widać jak wielką radość potrafi dać dzieciom które z przyjemnością jeździły na jego grzbiecie. Pozostałe – to konie z bolesną – dosłownie przeszłością.
Jednym z nich jest Kika. Klacz miała być prezentem; niestety dla obdarowanego okazała się po czasie podarkiem zbytecznym. Klaczka na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, jest wesołym, przyjacielskim konikiem. Jednak do siedziby patrolu trafiła już bardzo chora: Kika cierpi na niewydolność oddechową, ma rozedmę płuc. Choruje tak jak człowiek: jednego dnia czuje się dobrze, drugiego – kaszle, dusząc się. Dla Kiki nie ma skutecznego lekarstwa, które zatrzymałoby jej chorobę. Klaczka otrzymuje systematycznie specjalne sterydy – jedna puszka takiego lekarstwa, które starcza na niepełny miesiąc, to wydatek 200 zł.
Kika jest pod stałą kontrolą weterynarza, gdyż duszności zdarzają się u niej bardzo często. Całkowity koszt jej miesięcznego leczenia to ok. 250 zł.
Przed świętami do Nowakowa trafiła też inna, skrzywdzona klaczka. Wykupiła go z transportu Fundacja Raj dla zwierząt, która zamknęła już swoją działalność. Nadzieja – dostała nowe imię i nowe, lepsze życie. Jest klaczą, która była systematycznie krzywdzona przez człowieka – Nadzieja nie widzi na jedno oko, które zostało wydłubane – najprawdopodobniej od urazu mechanicznego – opowiada Karolina Zagrodzka. - Ma także bliznę na głowie od uderzeń. Przez kilkanaście lat stała uwiązana na wysokim oborniku, co spowodowało u niej zniekształcenie kości, mięśni i ścięgien, przez co Nadzieja nie może – i często z bólu nie chce – ruszać się.
Weterynarz, który badał Nadzieję zalecił założenie klaczce ortopedycznych podków, które nieco zniwelują wadę. Nadzieja jest objęta opieką kowalską, nie dostaje leków, przyjmuje jedynie witaminy, specjalną paszę w granulacie po to, by dożywić ją i życie, które się w niej rozwija. Bo Nadzieja mimo swoich 18 lat i problemów trafiła do Stowarzyszenia zaźrebiona. Termin porodu przypada na kwiecień. Z klaczą trzeba się więc ruszać, by źrebienie przebiegło jak najszybciej i najprościej, by Nadzieja mocno się nie umęczyła. Każdego dnia klaczka wychodzi na spacer, by chociaż taka forma rehabilitacji pomogła rozruszać zastałe i bolące stawy.
Lista zwierząt oczekujących na przyjęcie do siedziby patrolu w Nowakowie jest długa - Niestety nie mamy wystarczających środków na utrzymanie tych zwierząt; wiąże się to za każdym razem z dobudowaniem kolejnego boksu – mówi Karolina Zagrodzka. - Razem z dwiema klaczami, które w marcu trafią do patrolu, będziemy mieli 7 koni – i to jest liczba, której na razie nie możemy przekroczyć.
Pomóc może każdy
Stowarzyszenie Patrol Interwencyjny Ds. Zwierząt Gospodarskich jest działalnością charytatywną; utrzymuje się ze składek członkowskich, wpłat od ludzi dobrego serca i rodziców adopcyjnych koni - W tej chwili dwie klacze są objęte częściową adopcją – opowiada Karolina Zagrodzka. - Osoby, które poznały ich historię przez naszą stronę na facebooku, co miesiąc przysyłają pewną kwotę pieniędzy na utrzymanie klaczy.
Stowarzyszenie do tej pory nie korzystało z pomocy wolontariuszy - Jednak dzisiaj zgłosiły się dwie dziewczynki i jest to pierwszy sukces naszego dnia otwartego – cieszy się Karolina Zagrodzka. - Zadeklarowały, że będą tu regularnie przyjeżdżać i pomagać przy koniach w stajni.
Pozostałe konie nadal poszukują rodzin adopcyjnych, które wspierają Stowarzyszenie w ich utrzymaniu przez cały miesiąc. Może po wczorajszym dniu, wspólnym ognisku, śmiechu i rozmowach, przejażdżkach na grzbiecie srebrnowłosego Siwka - może któryś koń skradł czyjeś serce i znalazł swojego rodzica, który wyjdzie z nim na spacer, wyszczotkuje grzbiet i długą grzywę i podaruje mu kolejny dzień spokojnego i szczęśliwego, końskiego życia?
a kiełbasa końska ponoć tez bardzo smaczna
a gdzie są te konie, które kiedyś pracowały tam w szkółce?
Faktycznie miarą człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt. Tak trzymajcie!!!!!!!!
A kielbasa z ludziny ponoć też co niektórym smakuje.
Sk...syny z rządu Tyfuska sprzedają potężne złoża miedzi kanadyjczykom chociaż mają 38% udział w KGHM, koszmarny dług publiczny, rzeczywiste 30% bezrobocie i tysiące ludzi szuka żarcia po śmietnikach. Nam fundują rozwód Jaruzelskich, dzieciobójczynie, ciąże popularnych dziwek, zawirowania serialowe, i rozterki nad pieskim losem starego konia. Wkrótce ludzie nie będą mieli emerytur, a wy się k.... kłopoczecie o konie
Do smakosz za to z twojej dupy kielbasa była by obrzydliwa. Taki z ciebie smakosz? Pewnie pochlaniasz tylko ta najtansza kielbase z Biedronki.
Ccc - i to oznacza, że nie można pomagać biednym zwierzętom? Ciekawe. Oby tobie nikt nie pomógł jak będziesz w potrzebie.
BRAWO! Dla ludzi, którym nie jest obojętny los zwierząt!
Do Serdeczny: Ach ta kultura wypowiedzi charakteryzująca miłośników zwierząt, o inteligencji to lepiej litościwie zamilczę.
Do smakosz- och... Masz racje zamilcz. Tak będzie lepiej dla ludzkości i biednych zwierząt.