Wybuchy, race i ogień podłożony pod atrapę czołgu T-34 – tak wczoraj wyglądała inscenizacja wydarzeń z 23 stycznia 1945 roku, znana w historii pod nazwą „Rajd Diaczenki”. Tego dnia, do oblężonego Elbinga wjechało – jak wynika z szacunków – między 9 a 12 czołgów radzieckich, dowodzonych przez kapitana gwardii Giennadija Diaczenkę. Rajd rozpoczął krwawe zdobycie miasta przez Sowietów, zakończone dopiero po 19 dniach.
O walkach w naszym mieście na przełomie stycznia i lutego 1945 roku przypomniał wczoraj happening, zorganizowany przez Kongres Nowej Prawicy, o nazwie „Zagłada Elbląga”. Pod Ratuszem Staromiejskim zainscenizowano unicestwienie jednego z czołgów dowodzonych przez kpt. Gennadija Diaczenkę, którego grupa sowieckich T-34 należąca do 31 Brygady Pancernej, rozpoczęła apokalipsę w naszym mieście.
Po inscenizacji w Ratuszu Staromiejskim rozpoczęło się spotkanie z Tomaszem Stężałą, pisarzem i znawcą elbląskiej historii, które zainicjowała projekcja filmu wprowadzającą widzów w wydarzenia przełomu stycznia i lutego 1945r., zawierająca unikatowe i archiwalne zdjęcia Elbinga, ze świetną muzyką elbląskiego kompozytora, Przemysława Rudzia.
Podczas wczorajszego spotkania Tomasz Stężała starał się odpowiedzieć na szereg pytań i wątpliwości związanych z rajdem Diaczenki. Jakie było zadanie kapitana? Czy rozkaz szybkiego zdobycia Elbinga wydany przez Józefa Stalina, kapitan Diaczenko nie wykonał, a może wręcz wykonał go za dobrze? Czy miasto mogło uniknąć zagłady i w końcu dlaczego trzeba pamiętać o historii zagłady Elbinga?
Jak mógł przebiegać rajd?
W połowie stycznia 1945 roku ofensywa 2. Frontu Białoruskiego marszałka Rokossowskiego przebijała się na północ Europy, w kierunku Morza Bałtyckiego. Sowieckie natarcie przyspieszyło, gdy do walk dołączyła 5. Armia Pancernej Gwardii, kierowana bezpośrednimi rozkazami Stalina - Elbing teoretycznie był dobrze przygotowany do obrony. Posiadał m.in. umocnienia polowe wokół miasta – tłumaczył Tomasz Stężała. - W styczniu 1945 roku obroną miasta kierował pułkownik Schoepffer oraz dowódca miejskiego Volkssturmu, podwodny as, komandor Werner Hartmann.
Jednak już 22 stycznia czołówki 29 Korpusu Pancernego znalazły się 50 kilometrów od Elbląga. Apokalipsa rozpoczęła się dzień później, pod wieczór – Grupa sowieckich T-34 należąca do 31 Brygady Pancernej, pod dowództwem kapitana Giennadija Lwowicza Diaczenki przekroczyła autostradę i dotarła w rejon wsi Stoboje – opowiadał Stężała. – Kapitan zdecydował się przedrzeć przez miasto w kierunku wsi Rubno Wielkie.
Można przypuszczać, że rajd poruszał się ulicami Elbinga w następujący sposób: z okolic dzisiejszego cmentarza Dębica czołgi w szacowanej ilości między 9 a 12 sztuk, zjechały w kierunku obecnej ulicy Łęczyckiej i tu trafiły na posterunek przy przeszkodzie przeciwpancernej - Rozpoczęła się strzelanina i napastnicy cofnęli się – mówi Tomasz Stężała. – Jednak nie wycofali się z miasta, jakby można było sądzić. Zawróciły i poprzez ul. Okólnik dotarły do ul. Grunwaldzkiej, skąd ostrzelały na lotnisku samoloty (propaganda sowiecka mówiła też o kilkunastu zniszczonych Messerschmittach, co wydaje się być przesadą – red.).
Następnie ulicą Grunwaldzką czołgi dotarły do Placu Dworcowego, na którym koczowało kilka tysięcy ludzi oczekujących na pociągi, które miały jej wywieźć z oblężonego miasta. Rozpoczęła się masakra ludności – strzelano, mordowano i grabiono – Następnie brygada ruszyła ul. Janowską do obecnej ul. Rycerskiej. Stamtąd grupa Diaczenki wjechała na Stary Rynek – opowiada historyk. – To tutaj strzałem z pancerfausta został zniszczony jeden z czołgów grupy Diaczenki.
W tym samym czasie w mieście zgasły światła, ale sowieci w całkowitych ciemnościach nadal pędzili czołgami - w stronę ul. Browarnej – Ale zawracają i ponownie ruszają w kierunku Placu Słowiańskiego, gdzie jeden z nich zostaje poważnie uszkodzony. Ostatecznie czołgiści Diaczenki osiągają Rubno Wielkie i zajmują pozycje obronne – mówi Tomasz Stężała.
Zdobycie Elbinga-Elbląga następuje 10 lutego 1945 r. Ta data to niewątpliwie smutny i tragiczny epizod sowiecki w powojennych dziejach naszego miasta.
Czy nasze miasto mogło uniknąć zagłady?
Teoretycznie tak, gdyby Elbing m.in nie był istotnym elementem, punktem obrony Prus. Tak jednak nie było – Pierwsze nie w tej kwestii wynika z tego, że kpt. Diaczenko przejechał przez nasze miasto. – mówi Stężała. – Dla Sowietów taka informacja, że cały batalion przejechał przez miasto, wskazuje na to, że jego obrona jest do niczego; niewielkim wysiłkiem i szybkim atakiem można też zająć jego sporą część.
O upadku miasta zadecydował także rozkaz wodza, który z Kremla wydał polecenie, że Elbing ma być zdobyty za wszelką cenę. A rozkaz Józefa Stalina był prawem, przeciwko któremu nikt nie śmiał wystąpić - Także wcześniej Elbląg leżał na trasie wyzwoleńczego marszu komunizmu; w 1920 roku nad Wieprzem Polska odparła bolszewików – wskazuje historyk. - Gdyby to się nie udało, to armie „czerwonych” wdarłyby się do zrewoltowanych Niemiec, i do robotniczego Elbinga, gdzie poparcie dla socjalistów i komunistów było wysokie.
Historia zatacza koło?
Na wczorajszym spotkaniu padło istotne pytanie: Dlaczego powinniśmy pamiętać o zagładzie naszego miasta? – Jest takie powiedzenie: historia kołem się toczy – wskazywała Tomasz Stężała. – Obserwując to, co się dzieje na scenie międzynarodowej, ale także w naszym kraju, ta sytuacja powoli zaczyna mi przypominać to, co działo się w Europie w latach 30. Na północy mamy sąsiada – Kaliningrad należący do Rosji. Rosja ma przywódcę: zdolnego, sprytnego, konsekwentnego, który w ubiegłym roku ograł jak dzieci Amerykanów z Syrii, który zimą, w grudniu, Unię Europejską (…) ograł z Ukrainy, który nie martwiąc się paktami rozmieścił w zonie kaliningradzkiej rakiety Iskander, które mają w zasięgu całą Polskę. Powstaje pytanie: kto w razie nieszczęścia się nami zajmie? – pytał Stężała.
Polska znajduje się na kierunku operacyjnym, na duże miasta: Gdańsk i dalej – na Warszawę – Wprawdzie w Braniewie stoi dobrze dowodzona 9. Brygada Pancerna, ale czy ta niewielka grupa czołgów byłaby w stanie zatrzymać Rosjan w razie jakiegokolwiek konfliktu? – pytał Tomasz Stężała. – A jakie jednostki z Elbląga, z naszego garnizonu, mogłyby ewentualnie wesprzeć oddziały? Czy nawet my, w patriotycznym uniesieniu (…) chcielibyśmy stworzyć jakąś partyzantkę na wzór Armii Krajowej, czy byłaby taka możliwość? Nie dysponujemy nawet minimum broni (…) jest też jeszcze jeden bardzo ważny gracz, który przewodzi UE – Niemcy, którzy nad naszymi głowami dogadują się z Rosjanami; przecież zbudowali nam rurociąg, blokując choćby port w Świnoujściu dla dużych jednostek.
Stężała wskazuje także, że Niemcy przez lata pracowali nad zmianą swojej polityki historycznej, odsuwając od siebie odpowiedzialność za wydarzenia II wojny światowej – Koło historii więc, wydaje się być uzasadnione – mówi historyk.
O walkach w naszym mieście na przełomie stycznia i lutego 1945 roku przypomniał wczoraj happening, zorganizowany przez Kongres Nowej Prawicy, o nazwie „Zagłada Elbląga”. Pod Ratuszem Staromiejskim zainscenizowano unicestwienie jednego z czołgów dowodzonych przez kpt. Gennadija Diaczenkę, którego grupa sowieckich T-34 należąca do 31 Brygady Pancernej, rozpoczęła apokalipsę w naszym mieście.
Po inscenizacji w Ratuszu Staromiejskim rozpoczęło się spotkanie z Tomaszem Stężałą, pisarzem i znawcą elbląskiej historii, które zainicjowała projekcja filmu wprowadzającą widzów w wydarzenia przełomu stycznia i lutego 1945r., zawierająca unikatowe i archiwalne zdjęcia Elbinga, ze świetną muzyką elbląskiego kompozytora, Przemysława Rudzia.
Podczas wczorajszego spotkania Tomasz Stężała starał się odpowiedzieć na szereg pytań i wątpliwości związanych z rajdem Diaczenki. Jakie było zadanie kapitana? Czy rozkaz szybkiego zdobycia Elbinga wydany przez Józefa Stalina, kapitan Diaczenko nie wykonał, a może wręcz wykonał go za dobrze? Czy miasto mogło uniknąć zagłady i w końcu dlaczego trzeba pamiętać o historii zagłady Elbinga?
Jak mógł przebiegać rajd?
W połowie stycznia 1945 roku ofensywa 2. Frontu Białoruskiego marszałka Rokossowskiego przebijała się na północ Europy, w kierunku Morza Bałtyckiego. Sowieckie natarcie przyspieszyło, gdy do walk dołączyła 5. Armia Pancernej Gwardii, kierowana bezpośrednimi rozkazami Stalina - Elbing teoretycznie był dobrze przygotowany do obrony. Posiadał m.in. umocnienia polowe wokół miasta – tłumaczył Tomasz Stężała. - W styczniu 1945 roku obroną miasta kierował pułkownik Schoepffer oraz dowódca miejskiego Volkssturmu, podwodny as, komandor Werner Hartmann.
Jednak już 22 stycznia czołówki 29 Korpusu Pancernego znalazły się 50 kilometrów od Elbląga. Apokalipsa rozpoczęła się dzień później, pod wieczór – Grupa sowieckich T-34 należąca do 31 Brygady Pancernej, pod dowództwem kapitana Giennadija Lwowicza Diaczenki przekroczyła autostradę i dotarła w rejon wsi Stoboje – opowiadał Stężała. – Kapitan zdecydował się przedrzeć przez miasto w kierunku wsi Rubno Wielkie.
Można przypuszczać, że rajd poruszał się ulicami Elbinga w następujący sposób: z okolic dzisiejszego cmentarza Dębica czołgi w szacowanej ilości między 9 a 12 sztuk, zjechały w kierunku obecnej ulicy Łęczyckiej i tu trafiły na posterunek przy przeszkodzie przeciwpancernej - Rozpoczęła się strzelanina i napastnicy cofnęli się – mówi Tomasz Stężała. – Jednak nie wycofali się z miasta, jakby można było sądzić. Zawróciły i poprzez ul. Okólnik dotarły do ul. Grunwaldzkiej, skąd ostrzelały na lotnisku samoloty (propaganda sowiecka mówiła też o kilkunastu zniszczonych Messerschmittach, co wydaje się być przesadą – red.).
Następnie ulicą Grunwaldzką czołgi dotarły do Placu Dworcowego, na którym koczowało kilka tysięcy ludzi oczekujących na pociągi, które miały jej wywieźć z oblężonego miasta. Rozpoczęła się masakra ludności – strzelano, mordowano i grabiono – Następnie brygada ruszyła ul. Janowską do obecnej ul. Rycerskiej. Stamtąd grupa Diaczenki wjechała na Stary Rynek – opowiada historyk. – To tutaj strzałem z pancerfausta został zniszczony jeden z czołgów grupy Diaczenki.
W tym samym czasie w mieście zgasły światła, ale sowieci w całkowitych ciemnościach nadal pędzili czołgami - w stronę ul. Browarnej – Ale zawracają i ponownie ruszają w kierunku Placu Słowiańskiego, gdzie jeden z nich zostaje poważnie uszkodzony. Ostatecznie czołgiści Diaczenki osiągają Rubno Wielkie i zajmują pozycje obronne – mówi Tomasz Stężała.
Zdobycie Elbinga-Elbląga następuje 10 lutego 1945 r. Ta data to niewątpliwie smutny i tragiczny epizod sowiecki w powojennych dziejach naszego miasta.
Czy nasze miasto mogło uniknąć zagłady?
Teoretycznie tak, gdyby Elbing m.in nie był istotnym elementem, punktem obrony Prus. Tak jednak nie było – Pierwsze nie w tej kwestii wynika z tego, że kpt. Diaczenko przejechał przez nasze miasto. – mówi Stężała. – Dla Sowietów taka informacja, że cały batalion przejechał przez miasto, wskazuje na to, że jego obrona jest do niczego; niewielkim wysiłkiem i szybkim atakiem można też zająć jego sporą część.
O upadku miasta zadecydował także rozkaz wodza, który z Kremla wydał polecenie, że Elbing ma być zdobyty za wszelką cenę. A rozkaz Józefa Stalina był prawem, przeciwko któremu nikt nie śmiał wystąpić - Także wcześniej Elbląg leżał na trasie wyzwoleńczego marszu komunizmu; w 1920 roku nad Wieprzem Polska odparła bolszewików – wskazuje historyk. - Gdyby to się nie udało, to armie „czerwonych” wdarłyby się do zrewoltowanych Niemiec, i do robotniczego Elbinga, gdzie poparcie dla socjalistów i komunistów było wysokie.
Historia zatacza koło?
Na wczorajszym spotkaniu padło istotne pytanie: Dlaczego powinniśmy pamiętać o zagładzie naszego miasta? – Jest takie powiedzenie: historia kołem się toczy – wskazywała Tomasz Stężała. – Obserwując to, co się dzieje na scenie międzynarodowej, ale także w naszym kraju, ta sytuacja powoli zaczyna mi przypominać to, co działo się w Europie w latach 30. Na północy mamy sąsiada – Kaliningrad należący do Rosji. Rosja ma przywódcę: zdolnego, sprytnego, konsekwentnego, który w ubiegłym roku ograł jak dzieci Amerykanów z Syrii, który zimą, w grudniu, Unię Europejską (…) ograł z Ukrainy, który nie martwiąc się paktami rozmieścił w zonie kaliningradzkiej rakiety Iskander, które mają w zasięgu całą Polskę. Powstaje pytanie: kto w razie nieszczęścia się nami zajmie? – pytał Stężała.
Polska znajduje się na kierunku operacyjnym, na duże miasta: Gdańsk i dalej – na Warszawę – Wprawdzie w Braniewie stoi dobrze dowodzona 9. Brygada Pancerna, ale czy ta niewielka grupa czołgów byłaby w stanie zatrzymać Rosjan w razie jakiegokolwiek konfliktu? – pytał Tomasz Stężała. – A jakie jednostki z Elbląga, z naszego garnizonu, mogłyby ewentualnie wesprzeć oddziały? Czy nawet my, w patriotycznym uniesieniu (…) chcielibyśmy stworzyć jakąś partyzantkę na wzór Armii Krajowej, czy byłaby taka możliwość? Nie dysponujemy nawet minimum broni (…) jest też jeszcze jeden bardzo ważny gracz, który przewodzi UE – Niemcy, którzy nad naszymi głowami dogadują się z Rosjanami; przecież zbudowali nam rurociąg, blokując choćby port w Świnoujściu dla dużych jednostek.
Stężała wskazuje także, że Niemcy przez lata pracowali nad zmianą swojej polityki historycznej, odsuwając od siebie odpowiedzialność za wydarzenia II wojny światowej – Koło historii więc, wydaje się być uzasadnione – mówi historyk.
ale chała!!!
Organizatorzy fetowali udaną rację Volkssturmu zakończoną zniszczeniem radzieckiego T34 (Rudego?) nie mogąc przeboleć krwawego zwycięstwa Rosjan.Skończyło sie wszystko tragicznym przyznaniem Prus Polsce i PRLem..Gdyby wygrał nieodzałowany ulubieniec świętujacych Hitler na pewny dałby Polakom nie tylko Elbing ale Koenigsberg (Królewiec) Co za szkoda że nie tak potoczyła się historia.
Szkoda, że piszący te komentarze nie byli na miejscu, nie zobaczyli i nie wysłuchali. Ale ględzą aby ględzić. Mimo pewnych braków spotkanie bardzo ciekawe i potrzebne. Polski i elbląski punkt widzenia na zdarzenia sprzed 69-lat i ich obecne skutki. Więcej takich patriotycznych imprez w naszym mieście!
zgadzam się z Panem, też uważam że konflikt z Rosją to kwestia czasu góra 10 lat. Ale to będzie tylko zagłada ludności cywilnej, agenci w rządzie przygotują wszystko na wejście Rosjan.
Putin postawil w Królewcu Iskandery bo je ma.U nas wojsko ma przywileje emerytalne,płacowe ,służbowe mieszkania.Przywilejami osłoni kraj przed jądrowymi posiskami balistycznymi średniego zasięgu.Zapomniełam.Mamy jeszcze pare czołgów z niemieckiego demobilu.Z pewnościa dadzą radę te Iskandery zestrzelić.Wspomogą je elbląscy i polscy patrioci.
Co za brednie.Stezala to taki pseudo historyk, ktory miesza fakty z bajeczkami.Czym lepiej brzmi dla "polskich patriotow", tym wiecej zarobi.Niestety prawda go nie interesuje.
Pseudo czy nie opowiada ciekawie i logicznie . Ma sporą wiedzę i tum co zdobył chce się dzielić co jest szalenie pozytywne. Ponadto Pan Stężała powiedział coś co warto wbić sobie do głów - historia Elbląga i Elbinga to ta sama historia. Inna sprawa to ostrzeżenie na przyszłość bo nie bez kozery Elbląg zamieniono w Twierdzę . Położenie geograficznego nie zmienimy nawet gdybyśmy byli w sojuszu z wszystkimi „ pięcioma Panami Bogami ”. Prawdą jest też że nie ma się co boczyć na to co było ale trzeba to poznać zrozumieć ocenić i zapamiętać wnioski na przyszłość. Mi się podobało a Iskandery proponuje zwalczać za pomocą zintegrowanych kortów tenisowych klasy Rakieta-Rakieta. Piłeczkę odbijają politycy więc na jej zwrot bym nie liczył....
Putin postawił iskandery przeciw kormoranom bo ryby z zalewu wyjadają, On wie że w Polsce wojsko jest na emeryturze, a tych co jeszcze śpią po kompaniach chroni agencja ochrony i ochroniarze z 3 grupą inwalidzką.
Jak slysze tego pana to slysze Macierewicza, Kaczynskiego...Wszedzie szukaja wrogow i wojen.Dla mnie historia Elbinga skonczyla sie w 1945 roku.Miasto , ktore bylo przez setki lat niemieckim "freie, unabhaengige" Stadt" i madrze wspolpracowalo z Polakami, zostalo zniszczone w 1945 roku i powstal polski Elblag.W Elbing Polacy do 1946 roku byli tylko mniejszoscia narodowa(okolo 5% ludnosci).AK w XXI wieku, wtf??? PEACE
pan Stężała zapomiał o jednym, a mianowicie o duchu bojowym i sprycie naszego wojska, np. 4 pancerni i pies i to bez czołgu, z wykorzystaniem starej kuchni polwej i jednego artysty cyrkowego z bratniej armii czerwonej i jego pieknej małżonki wzieli do niewoli na pomorzu cały batalion niemiecki i to SS o ile pamętam, do tego pies Szarik nawet bez swojego pana Janka potrafił skutecznie destabilizować zaopatrzenie wojsk niemieckich, kazdy pamięta jak ukradł kiełbasę Frycowi, tak wiec nie jestźle, być może w Braniewie stacjonują własnie takie załogi jak ta z Rudego i ja jestem spokojny bardzo wobec teo