Pod jednym z naszych artykułów, w zeszłym tygodniu, pojawił się niepokojący komentarz. Czytelnik zwraca w nim uwagę na problem, który znowu – najprawdopodobniej – powrócił do Elbląga - Niech straż miejska lub policja zrobi w końcu coś z tymi małolatami którzy całymi dniami stoją po dopalacze przy ul. Królewieckiej. Rzadko kiedy policja tam kogoś spisuje, a dzieciaki dalej stoją i przy okazji terroryzują okolicznych przechodniów i mieszkańców – pisze Czytelnik. Rzecz dotyczy popularnego „Pachnącego Domku”, już kilkukrotnie zamykanego przez policję i Państwową Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną. Problem zbadaliśmy. Dziś wiemy, że na nowo powrócił.
Powrócił, a może tak naprawdę nigdy nie zniknął? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, wiemy natomiast, że sklep z zapachami i kadzidłami działający przy ul. Królewieckiej, który już kilkukrotnie był zamykany przez Sanepid i Urząd Skarbowy za wprowadzanie do obrotu i sprzedaż substancji uznawanych za psychotropowe, został skontrolowany we wrześniu po raz kolejny – i po raz kolejny uznano, że zajmuje się dystrybucją takowych środków – Problem jest duży, bo najpierw musimy zdać sobie sprawę z tego, czym jest tak naprawdę dopalacz. Te środki znajdują się bowiem na liście substancji zabronionych pod rygorem karnym. I tu mam na myśli różnego rodzaju środki odurzające. Natomiast w tamtym sklepie były sprzedawane tzw. zapachy i kadzidła, formalnie nie zabronione w dystrybucji – mówi Jakub Sawicki, oficer prasowy KMP w Elblągu. - Sposób ich rozprowadzania spowodował, że nieletni traktują te środki jak dopalacz i kupują to, bezmyślnie wprowadzając taki „zapach” do swojego organizmu poprzez np. palenie. Muszę jednak przyznać, że od pół roku do policji nie trafiła informacja, żeby ktoś zatruł się dopalaczami, które kupił w tym konkretnym sklepie.
Kontrola była, ale musiała… zaczekać
Powyższe nie oznacza jednak, że problemu nie ma. Elbląski SANEPID bowiem w czerwcu br. rozpoczął kontrolę „pachnącego” przybytku na ul. Królewieckiej, którą niestety dopiero teraz finalizuje. Dlaczego? - Obrót dopalaczami w rozumieniu ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii nie jest traktowany ani jako przestępstwo, ani jako wykroczenie natomiast jest zagrożony karą administracyjną – mówi mgr inż. Marek Jarosz, dyrektor Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Elblągu. - Żeby ją nałożyć trzeba przejść przez procedurę związaną z uprawnieniami danymi przedsiębiorcy, które też są określone w danej ustawie. Jednym z nich jest wniesienie sprzeciwu przeciw kontroli. I w związku z tym, że oni są już doskonale w tym wytrenowani, taki sprzeciw od razu został wtedy wniesiony i ja niestety kontrolę musiałem wtedy przerwać. Cały proces składa się z różnych etapów, wielu odwołań i trwa aż 2,5 miesiąca zanim się uprawomocni, bo ostatecznym dokumentem podtrzymującym zasadność przeprowadzenia kontroli jest dopiero postanowienie Wojewódzkiego Inspektora.
Kontrola sklepu została zawieszona niemal do końca sierpnia. Z całą dalszą procedurą SANEPID ruszył dopiero z początkiem września – Pobraliśmy wtedy próbki preparatów, które w tym sklepie były sprzedawane i skierowaliśmy je do laboratorium na badania, które wykazały, że są tam substancje, które można uznać za psychotropowe, czyli całość za dopalacz – wskazuje Marek Jarosz. - Wydaliśmy więc w tej sprawie potrzebne dokumenty administracyjne; po pierwsze nakaz ich wycofania ze sprzedaży i nakaz ich wycofania z obrotu. Przedsiębiorca został też obciążony kosztami kontroli i badań laboratoryjnych „towaru”, który tam sprzedawał oraz została na niego nałożona grzywna za wprowadzenie do obrotu dopalaczy – naliczono ją w wysokości 50 tys. zł.
Prawo jest kulawe
Myli się jednak ten, kto myśli, że to koniec drogi do wyegzekwowania kary. SANEPID czeka teraz na uprawomocnienie się tych decyzji - Stronie oczywiście przysługuje prawo do odwołania, więc nie zawaham się powiedzieć, że w tej sprawie znowu miną kolejne miesiące – mówi dyrektor Jarosz.
Powyższe zawdzięczamy takiej, a nie innej konstrukcji prawa i w zasadzie przywilejom, które w tym konkretnym przypadku dają dużo możliwości i swobody przedsiębiorcy z „pachnącego” przybytku – A to wszystko kosztem bezpieczeństwa konsumenta, który z racji wieku niekoniecznie jest świadomy tego, co robi oraz zagrożeń – mówi Marek Jarosz. - Potrzeba więc koniecznej nowelizacji tego prawa, tym bardziej, że myśmy wielokrotnie występowali właśnie z takim wnioskiem, przede wszystkim o zmiany w ustawie o działalności gospodarczej, która przewidywałaby, że w pewnych warunkach można ominąć te bardzo długotrwałe procedury, tak aby nasze działania były natychmiastowe – dodaje dyrektor SANEPID-u.
Ostatni raz sklep przy ul. Królewieckiej został zamknięty w styczniu br. Czy tym razem będzie podobnie? Na lipcowej sesji Rady Miejskiej, po przyspieszonych wyborach samorządowych, radna Maria Kosecka poprosiła prezydenta Jerzego Wilka o przygotowanie informacji m.in. o ilości punktów dystrybucji środków odurzających i sposobach ograniczania tego handlu. Prezydent odpowiedział na te pytanie jeszcze podczas sesji - Zespół zadaniowy do zwalczania dopalaczy, jeżeli rada uzna za konieczność, powstanie – mówił wtedy prezydent. - Dopalacze potępiamy, jako prezydent miasta będę tępił te rzeczy, które są niezgodne z prawem, tym bardziej te, które niszczą naszą młodzież. Deklaruję, że wszystkie służby miejskie będę mobilizował do tego, aby wykazywały w tych sprawach, które dotyczą młodych ludzi, a w szczególności szkodliwości działania używek, do działania – dodał Jerzy Wilk.
Maria Kosecka nie wyklucza, że na najbliższej sesji RM poruszy ten problem po raz kolejny – Tu musi być zastosowany monitoring służb mundurowych, ale przede wszystkim miasto musi być tym zainteresowane. – mówi radna Kosecka. – Jestem za tym, by przygotować na ten temat także kampanię społeczną, a władze miasta i radni muszą się w to włączyć, bo ten problem jak widać cały czas dotyka osób nieletnich w naszym mieście.
Dopalacze to trucizna -zróbmy wszystko by chronić nasze dzieci.Kampania społeczna jak najbardziej i ściganie ,karanie tych co je rozprowadzają.Brawo dla redakcji za czujność i informowanie społeczeństwa o szkodliwości dopalaczy
A najlepsze jest to, że przez napis "Nie do spożycia!" broni ich przed wszystkim :) ***Ć DOPY !
nie mogę uwierzyć że w takim kraju jak Polska nie można sobie poradzić z takim szajsem jak te sklepy
w poprzednim roku szkolnym tj.do czerwca 2013 chodziłam raz w tygodniu do Regenta na naukę języka, był to piątek a zatem początek weekendu. Gdy wracałam o 18 zawsze tam było pełno młodych chłopców snujących się koło tego sklepu, i wokoło. Strach było patrzeć na takich młodych , zataczających się i nie wiadomo co za chwile zrobią. na oślep nie patrząc na ruch uliczny przechodzili na druga stronę. trudno nie zauważyć o co chodzi. Współczuć tylko okolicznym mieszkańcom jak musza patrzeć na młodych chłopców niszczących swoje zdrowie.
Wilk weż sie człowieku do roboty- skończ z propagandą i zacznij rozwiazywać bieżące problemy
Ta furtka prawna to specjalnie zostawiona ,bo przeciez ktos o to "POPROSIŁ " naszych polityków ,i sie zrobiło z nie mozna ,na mozna inaczej .
ok jezeli niemozna zastosowac srodkow pranych bo takie jest prawo rozwiazanie problemu jest proste.100 metrow dalej jest komenda wiec niech przynajmniej co godzine wychodzi tam patrol policji i niech spisuje malolatow bo oni tam sa od rana do wieczora i rowniez w godzinach kiedy powinni byc w szkole.stoja tam przewaznie grupki gowniarzy wiec robia zbiorowisko.spisywac ich raz za razem lub tez odwozic do rodzicow i by ich rodzice wiedzieli ze ich pociechy kupuja dopalacze.to tylko jedna z propozycji rozwiazania problemu.niech policja zacznie cos dzialac
kim są ludzie, którzy handlują taką śmiercią? najgorszy sort chciwych, pozbawionych wartości kombinatorów. a mówią, że żadna praca nie hańbi..
ok
Jak człowiek głupi to i idzie do sklepu z dopalaczami a później płacz. Po co to likwidować. Jak nie będzie chołoty która to kupuje to sami zawiną interes.