Lech Kraśniański:"Członkowie Komisji są uczuleni na przymiot tajności referendum"

Referendum w sprawie odwołania ze stanowiska prezydenta Miasta Grzegorza Nowaczyka oraz Rady Miejskiej zbliża się wielkimi krokami. Nad prawidłowym przebiegiem głosowania, 14 kwietnia br., będzie czuwać Komisja Miejska. Jej przewodniczącym został Lech Kraśniański, który na ostatniej już, przedreferendlanej konferencji prasowej zapewniał, że przed głosowaniem wszystko jest dopięte na przysłowiowy, ostatni guzik.

- Żeby wyjaśnić, jaki jest to ogrom pracy wystarczy powiedzieć ile osób jest w to zaangażowanych - mówi Lech Kraśniański. - Każda z 62 Komisji Obwodowych składa się z ośmiu członków. Dodatkowo ośmiu członków jest w Komisji Miejskiej, co oznacza, że bezpośrednio w komisjach są zatrudnione 504 osoby, które po zakończeniu swojej pracy otrzymają diety.

Do tego dochodzą informatycy z Urzędu Miejskiego, którzy na bieżąco będą współpracować z komisjami. Będą też łącznicy Urzędu Miejskiego, czyli osoby, które będą wspomagały w łączności pomiędzy Urzędem Miejskim a komisjami.

Połowa członków Komisji Obwodowych to osoby wskazane przez inicjatora referendum, czyli Grupę Wolny Elbląg, zaś druga połowa wskazana była przez Prezydenta Elbląga oraz Radę Miejską. - Przepis mówi, że jeśli referendum ma na celu odwołanie Prezydenta i Radę Miejską, to te dwa organy razem wskazują taką liczbę członków komisji, jaką posiada inicjator referendum - wyjaśnia Lech Kraśnianski. - Zarówno Grupa Wolny Elbląg, jak i Prezydent z Radą Miejską skorzystali ze swoich uprawnień.

Na wczorajszej konferencji zostały również zaprezentowane wzory kart do głosowania w referendum - Każdy, kto przyjdzie zagłosować otrzyma dwie karty, których odbiór będzie musiał potwierdzić podpisem – mówi Lech Kraśniański. - Karty do głosowania różnią się od siebie formatem.

Karta formatu A5 posiada pytanie w sprawie odwołania prezydenta Miasta Elbląga, a karta A4 posiada pytania o odwołanie Rady Miejskiej - wyjaśnia Lech Kraśniański. - Odpowiedzi są dwie: „tak” lub „nie”. Wystarczy zaznaczyć jedną odpowiedź, by głos był ważny. Chciałbym zaapelować do mieszkańców Elbląga, którzy korzystają z okularów, żeby przychodzili z nimi do lokali wyborczych. Kratki z wyznaczonym miejscem do złożenia podpisu są bardzo wąziutkie. Bardzo ułatwiłoby nam to pracę, gdyby osoba podpisująca się zmieściła się w wyznaczonym polu.

W Elblągu uprawnionych do głosowania jest niewiele ponad 98 tysięcy osób (dane z III kwartału 2012r.) - W przypadku głosowania nad odwołaniem ze stanowiska Grzegorza Nowaczyka  do urn musi się udać 18 437 elblążan, którzy oddadzą ważny głos w tym referendum, bez wskazania wyboru tego głosowania. W przypadku Rady Miejskiej, by referendum było ważne  z urn trzeba by wyjąć 21 992 poprawnie wypełnionych kart do głosowania – W przypadku ważności referendum nie chodzi o liczbę osób tylko o ilość poprawnie wypełnionych kart do głosowania – podkreśla Kraśniański.

Każda z kart do glosowania będzie miała także ścięty prawy, górny róg – Tu do każdej karty Komisja będzie dysponowała nakładką w alfabecie Brailea.

Dla osób niepełnosprawnych przygotowanych zostanie 13 lokali, w których będą mogli oddać swój głos w referendum. Także  w niedziele, od 8-20 będzie czynny telefon pod którego numerem - 55 239-33-99 - osoby niepełnosprawne będą mogły zamówić transport do lokalu referendalnego.

Kto wiatr sieje... ?

Atmosfera przed referendum z dnia na dzień robi się coraz bardziej gorąca. Ostatnio po mieście zaczęła krążyć fama, iż odbywają się rzekome spotkania dyrektorów departamentów Urzędu Miejskiego z ich podwładnymi, na których sugeruje się, żeby w referendum lepiej nie brać udziału, bo wszystko można później sprawdzić - Docierają do nas takie sygnały i z urzędu miejskiego i z jednostek organizacyjnych gminy Miasta Elbląg – potwierdza Lech Kraśniański. - Myślę, że są to plotki, ale pragnę uspokoić wszystkich, bo jeśli chodzi o członków Komisji Referendalnej to w tym kontekście na szkoleniach, które odbyli było jasno powiedziane, że referendum jest jak wybory; jest tajne – mówi Kraśniański. - Żaden z członków komisji nie może i nie będzie opowiadał kogo w swoim lokalu referendalnym widział. Członkowie Komisji są uczuleni na przymiot tajności referendum – podkreśla Lech Kraśniański.

Grupa Referendalna z własnej inicjatywy zorganizowała też zakup dużych kopert, w które – oprócz tych papierowych – dodatkowo zostaną zapakowane listy wyborcze - Nie ma takiej możliwości, żeby po zapieczętowaniu tych list, któraś z tych kopert została otwarta bez zgody np. sądu lub prokuratora – mówi Lech Kraśniański. Tak zapieczętowane zostaną one przewiezione do Miejskiej Komisji ds. Referendum.

Jak podkreślał wczoraj przewodniczący Komisji Miejskiej, bez względu na to, jaki okaże się być wynik referendum, nikt nie będzie w tej rozgrywce ani wygranym, ani przegranym – Myślę, że w poniedziałek rano każdy z nas wstanie z tą samą myślą – pracować dla dobra Miasta - mówi Lech Kraśniański.