Ktoś, kto miał żyć dłużej od nas, odchodzi wcześniej, o wiele za wcześnie, nowe życie okazało się zbyt kruche. Nie ma wspomnień, często nie ma miejsca na cmentarzu, nie zna się twarzy, zarysu ust, zapachu ciała po kąpieli, ani dotyku malutkiej rączki. Jedyne co zostaje to marzenia. Niespełnione marzenia. Pustka. Rozpacz. Żałoba.
Kobiety, które doświadczyły utraty dziecka na skutek poronienia bardzo często mówią, że spotykają się z obojętnością otoczenia, uciekaniem z tematu, milczeniem, nieumiejętnością znalezienia się w tej sytuacji. Jednak, gdy spojrzy się na statystyki, okazuje się, że problem poronień dotyczy wielu kobiet. Chyba każdy z nas ma kogoś w rodzinie, wśród przyjaciół, znajomych, kto również przeżył to doświadczenie. Skala zjawiska, nie oznacza jednak, że skoro zdarza się często, to znaczy, że to jest normalne zdarzenie i można je przeżyć, jakby nic się nie stało. A często takie „liczbowe” argumenty można usłyszeć „na pocieszenie” od lekarzy. Na początku lat 90, gdy rodziło się więcej dzieci, nieszczęście to spotykało ok. 60 000 kobiet w ciągu roku, w ostatnich latach, gdy dzieci rodzi się mniej ponad 100 kobiet dziennie roni swoje dziecko.
Statystyki są to suche i konkretne informacje, a za każdą z nich stoi pojedynczy dramat i traumatyczne przeżycie. Poronienie przynosi wielki ból w sferze psychiki. Pomimo tego, że medycyna nie nazywa rozwijającego się embriona lub płodu – dzieckiem dla kobiety, to nie jest wydalenie płodu, ale utrata dziecka.
Basia: „Po poronieniu byłoby mi o wiele łatwiej gdyby można o tym rozmawiać, ale zauważyłam, że temat poronienia jest zbywany milczeniem, wiem, trudno reagować na taki dramat, bo trudno coś powiedzieć, ale milczenie powodowało mój ból i ból ten się wzmacniał kiedy musiałam się z nim ukrywać. Proces bycia w żałobie uzdrawia emocjonalnie i psychicznie, a bez tego, kobieta ma uczucie, że cierpi w samotności.”
Gdy kobieta dowiaduje się o ciąży czuje radość, dumę i szczęście, ale także niepokój i zagubienie związane z koniecznością odnalezienia się wobec nowości. Gdy zaczyna się poronienie czuje smutek, złość, rozpacz i gorycz wobec druzgocącej rzeczywistości. Oto zerwała się więź z istotą, która zamieszkała w brzuchu matki. Jest to rozłąka na zawsze. Tyle się pojawiło planów, aspiracji i fantazji, wszystkie znikły. Jest żal i złość, poczucie krzywdy i rozpacz. Pojawia się często poczucie jakiegoś kompleksu, skazy, poczucie, że coś jest nie tak z kobietą, skoro nie może urodzić dziecka, a także niedowartościowania, braku akceptacji, poczucie niższości i winy.
Pozostawiając mamę w żałobie samą ze swoim bólem potęguje się jej wyobcowanie i utrudnia powrót do świata. Bliscy, przyjaciele mogą bardzo dużo zrobić żeby nie była samotna. Istnieją dwie kategorie pomocy, którą możemy oferować ludziom: zewnętrzna i wewnętrzna. Ta pierwsza jest analogiczna do sympatii, nastawiona jedynie na rozwiązania problemów. Człowiek udzielający tego typu pomocy mówi: „Znam twoje położenie. Wiem, że się szamoczesz. Zdaję sobie sprawę, że przechodzisz ciężki okres, ale nie jestem tobą. Ja nie muszę tego wszystkiego przeżywać, ty – tak. Pomogę ci, jeśli mnie o to poprosisz, ale sam nie będę się wtrącać i ingerować w twój ból – to ty cierpisz, nie ja. Rozwiążę twoje problemy, ale jeśli dotyczą one codziennych spraw. Mam przecież swoje własne kłopoty, z którymi muszę sobie radzić.”
Pomoc wewnętrzna wyraża nieco inny stosunek do drugiego człowieka – przejawia się w niej znacznie więcej troski i współczucia. Bardziej przypomina empatię niż sympatię. Osoba udzielająca takiej pomocy, mówi: „Cierpię razem z tobą. Widzę twój ból i wiem jak się męczysz. Choć nie znam dokładnie twoich uczuć, to daję sobie sprawę, że twoja rozpacz jest najcięższa z możliwych. Będę z tobą, żeby cię wspierać. Nie mam zamiaru cię osądzać. Będę cię przez cały ten czas kochać, szanować twoje zmaganie się z losem, podziwiać odwagę i w miarę możliwości dodawać ci sił. Nie masz wyboru, musisz przez to przejść, ale dzielenie się z drugą osobą swoim bólem pomaga.”
Prawo zapewnia możliwość godnego pochówku człowieka, także tego małego, które zmarło przed swoimi narodzinami. Rodzice mogą dziecko odebrać ze szpitala sami, albo za pośrednictwem firmy pogrzebowej. Warto jednak od razu zastrzec w szpitalu, że będzie się chciało odebrać dziecko. Szpital powinien w ciągu trzech dni od narodzin zmarłego dziecka poinformować o tym fakcie Urząd Stanu Cywilnego lub wydać rodzicom odpowiednie zaświadczeni do ręki. Urząd wystawia akt urodzenia z adnotacją, ze dziecko urodziło się martwe. Dokument staje się zarazem aktem zgonu. Jeśli w ciągu trzech dni to nie nastąpi, ciało pozostaje w szpitalu i zostaje spopielone, a następnie złożone w grobie zbiorowym. W parafii - jeśli rodzice pragną pogrzebu katolickiego - zgłaszają się z aktem urodzenia dziecka i proszą o pogrzeb wedle formularza pogrzebu dziecka nieochrzczonego. Msza św. odprawiana jest w kolorze białym w intencji zmarłego dziecka i jego rodziców. Jeśli rodzice nie chcą sami pochować dziecka, obowiązek pogrzebu spada na gminę (Ustawa o cmentarzach... Art. 10 ust. 3).
Po stracie dziecka każda kobieta nabywa praw bez względu na czas zakończenia ciąży. Warunkiem jest rejestracja dziecka w USC, przedstawienie aktu zgonu i pozostałych wymaganych dokumentów w urzędach.
Kobiecie przysługuje:
- Prawo do rejestracji dziecka w USC;
- Prawo do pochowania dziecka;
- Prawo do 56 dni urlopu macierzyńskiego z wypłatą zasiłku macierzyńskiego na zasadach ogólnych;
- Prawo do 4000 zł zasiłku pogrzebowego.
Portal dla rodziców po stracie www.poronilam.pl
Telefon dla rodziców po stracie 537 883 952
Źródło: Catherine M.Sanders „Jak przeżyć stratę dziecka”, Stowarzyszenie Rodziców po Poronieniu, Keirse M., Spitz B., Vandermeulen A., Jak sobie radzić z poronieniem”, xpk.kienio.pl ; www.poronilam.pl
Zdrowy Elbląg
BARDZO MADRY I NIEOCENIONY W NAGLYM CIERPIENIU ARTYKUL I BEZSILNOSCI NARTYKUL - DUZO ZDROWIA I MILOSCI - PROSZE O WIECEJ TAKICH MADRYCH I CENNYCH ARTYKULOW NA TYM SZEROKIM FORUM ZATEM DO ZOBACZENIA
20 lat temu straciłam dziecko w 16 tygodniu ciąży, nie poroniłam lecz ciąża obumarła prawdopodobnie przez niewłaściwe podanie leków w szpitalu. Nie miałam dostępu do psychologa, nikogo nie obchodziło co czuję,a na badaniu usg które wykonano, bezdusznie pewna lekarz( nadal pracująca w szpitalu) powiedziała tylko "dobra nieżyje". Było tam ze mną z 10 osób , lekarze i ordynator i nikt nie zareagował. Dopiero za chwilę ordynator kazał jej obrócić usg w kolejną stronę żeby się upewnić. Nikt mi nie powiedział ,że mu przykro. Odesłano mnie do domu i kazano przyjść za dwa dni na usunięcie płodu. Nie był współczucia , dla lekarzy to kolejny zabieg, nie liczy się człowiek. Niestety nie mogłam też pochować swojego dziecka bo wtedy nie wolno było. Zapalam znicz na grobie dzieci nienarodzonych.
Z tymi prawami kobiet nie jest tak łatwo: żeby otrzymać akt martwego urodzenia, niezbędne jest określenie płci dziecka - we wczesnym etapie ciąży, umożliwiają je jedynie badania genetyczne, które niestety nie są refundowane, dlatego bardzo rzadko kobiety korzystają na przykład z prawa do skróconego urlopu macierzyńskiego.
Bardzo dobry artykuł, wreszcie ktoś napisał co może czuć kobieta po stracie dziecka
Ja po badaniu lekarskim zaczęłam krwawić .To było 33 lata temu (nie udało się utrzymać ciąży i poroniłam .Do tej pory nie mogę sobie darować że tak szybko poszłam do lekarza (to był 9 tydzień ciąży ) Z drugim dzieckiem poszłam dopiero w 4 miesiącu bo się bałam .Teraz jestem szczęśliwą mamą 2 córek ale cały czas myślę o tym pierwszym.To nadal boli .