Do nieszczęśliwego wypadku w jednym z elbląskich przedszkoli doszło w lutym br. Podczas drugiego śniadania, 3-letni wówczas Mikołaj, zakrztusił się winogronem. Doszło do zatrzymania akcji serca. Chłopca udało się uratować. Jak czuje się dziś?
Choć udało się przywrócić chłopcu funkcje życiowe, lekarze nie dawali mu zbyt wielkich szans. Miki przeszedł kwalifikacje i w marcu stał się pacjentem Kliniki Budzik przy Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Na portalu społecznościowym facebook powstał blog osobisty (założony przez mamę chłopca), gdzie opisywane są losy Mikiego. Obecne obserwuje go ponad 2,5 tysiąca osób.
Wczoraj (6 września), po pół roku pobytu w Warszawie, Miki opuścił Klinikę Budzik. - Rozpoczęliśmy nową przygodę zwaną intensywną neurorehabilotacją, która będzie z nami długo – przyznaje mama chłopca. - Mikołaj bardzo dobrze zniósł podróż samochodem do domu.
Koszty techniczne samego wyjścia nie były małe, ale są to rzeczy, które będą nam potrzebne w najbliższym czasie. Specjalistyczny fotelik samochodowy i specjalistyczny wózek łącznie kosztowały 15 tys. zł. Obecnie Mikołaj zapisany jest na kilka turnusów rehabilitacyjnych, których łączny koszt wyniesie 55 tys. zł tylko do końca roku. Nie wspominając o rehabilitacji w domu i innych dodatkowych kosztach transportu, leków, zaopatrzenia ortopedycznego i specjalistycznego
– informuje z przerażeniem mama chłopca.
Zbiórka dla Mikiego nadal trwa. Do tej pory wpłat dokonało ponad 4 tys. 700 osób na łączną kwotę prawie 296 tys. zł. - To wszystko to niewyobrażalne kwoty, których nie pokrylibyśmy bez waszego wsparcia! - tak mama Mikiego skomentowała koszty związane z leczeniem chłopca.
Jeszcze przez pół roku intensywna rehabilitacja to największa szansa dla Mikołaja na powrót do jak największej sprawności, dlatego nie możemy się zatrzymać! Nadal prosimy o pomoc. W niedzielę Mikołaj mógł zrobić to, co lubił najbardziej (przejechać się na kucyku – przyp.red.), dlatego na nasz kolejny przystanek wybraliśmy ośrodek oferujący codziennie zajęcia z hipoterapii!
- dodała elblążanka.
Wesprzeć finansowo Mikiego można na: www.pomagam.pl/usmiechmikolaja
Zdrowiej Mikuś!
Trzymaj się Chłopaku !
Szczere wyrazy współczucia i poparcie dla zbiórki , Nasuwa się jednak pytanie . Gdzie jest ubezpieczyciel placówki w której doszło do tak tragicznego zdarzenia? Czy przedszkole przekazało już dane polisy swojego ubezpieczenia. Może jakaś z kancelarii prawnych zajmie się pomocą obsługi prawnej dochodzenia roszczeń. Ubezpieczyciel powinien już dawno wypłacić kwotę zaliczkowa na koszty leczenia.
Roman, ubezpieczyciel tak odwróci kota ogonem, że jeszcze się okaże, że w momencie wypadku Mały był naćpany i w trakcie popełniania przestępstwa. Te łajzy są miłe do momentu podpisania polisy i dotyczy to wszystkich firm i wszystkich odmian ubezpieczeń. Gdyby uczciwie wypłacali, co się ludziom należy, to instytucje te nie miały by prawa bytu.
Ale kochanego psiaka mają Ci Państwo
Miki, dasz radę - bardzo w to wierzę .
Jesteście Wielcy - Mama, Syn, Ofiarodawcy.
Dlaczego w takich sytuacjach nie pomaga Państwo z naszych podatków? Dlaczego wydaje miliony na TVP, na Rydzyka, na swoje podwyżki, a nie na realną pomoc potrzebującym?
Nie wierzę, że wyedukowani wychowawcy przedszkolni nie mają obowiązku znajomości chwytu Heimlicha
Anta - zawodowi ratownicy medyczni próbowali mu udrożnić drogi oddechowe kilka minut. dobrze, że pani w takiej sytuacji okazałaby się superbohaterką.