Za nami Zawody w jedzeniu pączków organizowane przez info.elblag.pl i cukiernię T.Deker. To już piąta edycja. Z roku na rok nie brakuje nowych twarzy, jak i stałych "wyjadaczy".
Do wczorajszych Zawodów niektórzy uczestnicy nie przygotowywali się w żaden sposób, tak jak np. Bartosz Bogusz. - Nie spodziewałem się, że zostanę wybrany do tej dziesiątki. To fajna sprawa, zawsze chciałem wziąć w czymś takim udział, ale specjalnie się nie przygotowywałem - mówił.
Inni natomiast, jak Piotr Dylewski, przyznali, że przed Zawodami umyślnie nie jedli słodyczy. - Muszę się przyznać, że nie zjadłem wcześniej ani jednego pączka. Wczoraj troszeczkę zjadłem przed samym Tłustym Czwartkiem, ale przed zawodami nie. Jestem po śniadaniu, po obiedzie i oprócz tego nic nie jadłem - stwierdził.
Wśród uczestników nie zabrakło zwycięzcy poprzedniej edycji. Marcin Nasiadek zdradził, że sukces z ubiegłego roku zmotywował go do ponownego udziału w Zawodach. - Dwie godziny temu uświadomiłem sobie, że zaraz rozpocznie się konkurs i zacząłem się stresować. W tamtym roku wygrałem, to i w tym również chciałbym wygrać - zdradził tuż przed Zawodami.
Marcin Nasiadek przyznał, że ma jednak swój sposób na zjedzenie pięciu pączków w mniej niż trzy minuty. - Mój sposób na wygraną: odpowiednie posiłki w ten dzień. Na Zawody powinienem przyjść głodny, a nie tak, jak dziś - zjadłem obiad pół godziny temu. W szybkim zjedzeniu pączków pomaga też picie wody - dodaje.
Nasze Zawody to jednak głównie zabawa również dla tych, którzy przyszli pierwszy raz spróbować swoich sił. - Startuję pierwszy raz i nie mam swojego sposobu na wygraną. Nigdy nie próbowałem zjeść pięciu pączków. Jest wiele kawiarni w Elblągu i cieszę się, że tutaj udało się zorganizować takie wydarzenie. To fajna zabawa - komentuje Piotr Dylewski.
Było to miłe spotkanie! Spotkać się z sympatycznymi ludźmi, poznać także nowe twarze. Chodzi o to, aby cieszyć się tym świętem i bawić się na całego! Dobrze, że nie są to wyścigi na zasadzie, kto zje najwięcej pączków, ale jest podanych konkretnie pięć pączków i można zmierzyć się i z czasem, i ze swoimi możliwościami
- komentuje Paweł Olech.
Jarosław Sznajder odnajduje się przy stole w "pączkowym towarzystwie" już od czterech lat.
Moim asem w rękawie jest na pewno to, że odpadł już czynnik tremy. Zjadłem dziś już ilość konkursową pączków, ale jest głód na sukces! Biorę udział w konkursie już po raz czwarty. Jak oceniam konkurs na przestrzeni tych 4 lat? Zawsze jest dużo zabawy. Przy stole za każdym razem w oczach przeciwników widzę emocje: zaciętość, chęć wygranej, ale widzę też radość. Mimo wszystko jest jeszcze czas popatrzeć w oczy!
- śmieje się elblążanin.
Wśród dziesiątki śmiałków znalazły się również dwie kobiety. - Bez względu na to, czy wygram czy nie, to i tak będzie to świetna zabawa - mówiła Joanna Buszta.
Kolejne Zawody już za rok. Do zobaczenia!
Justyna Grzesiowska