Zakaz wstępu na piętra, do szatni. Na takie informacje rodzice mogą się natknąć w niektórych elbląskich szkołach. Dyrektorzy tłumaczą to względami bezpieczeństwa. Rodzice, również w trosce o bezpieczeństwo swoich dzieci, chcieliby mieć dostęp do miejsc, w których one przebywają.
– Tabliczka, stylizowana na znak stop, z prośbą, aby rodzice nie wchodzili na piętra, była jedną z pierwszych rzeczy, które rzuciły mi się w oczy w szkole córki. Jestem mamą pierwszoklasisty, więc przyznam szczerze, że w pierwszej chwili zdenerwowałam się, gdy pomyślałam sobie, że oto jest miejsce, gdzie ja mama muszę swoje dziecko zostawić samo, zawierzyć innym osobom, że potrafią o nie zadbać – mówi pani Agnieszka, mama siedmiolatki.
W wielu elbląskich szkołach rodzice proszenie są o niewchodzenie na piętra czy do szatni. Swobodny dostęp mają najczęściej do holu, w którym oczekują na dzieci. Dlaczego placówki oświatowe tak niechętnie widzą rodziców w swoich murach? Dyrektorzy najczęściej tłumaczą to względami bezpieczeństwa, wygody.
U nas zakaz, a właściwie prośba dotyczy jedynie wchodzenia do szatni z wózkami. To niewielka przestrzeń i w momencie, gdy pojawi się tam kilka mam z młodszym rodzeństwem w wózku, wręcz trudno jest przejść. Nie mamy zakazu wchodzenia na piętra. Nie chcemy zamykać się na rodziców, wręcz przeciwnie chcemy, aby byli członkami naszej szkolnej społeczności. Jesteśmy jednak ostrożni, wiadomo, że w życiu dochodzi do różnych sytuacji, czasami rodzice są pokłóceni i jedno drugiemu wyrywa dziecko, czasami odbiera je ktoś inny – ciocia, babcia – osoba, której nie znamy. Myślę, że ważne, aby w takich sytuacjach zachować zdrowy rozsądek
– Hanna Szuszkiewicz, dyrektor SP nr 4.
– Chodzi o to, aby zapewnić uczniom jak najbezpieczniejsze warunki. Stąd też w naszej szkole tabliczka z prośbą o niewchodzenie na piętra. Owszem zdarzają się sytuacji, że rodzic musi to zrobić, nikogo nie będziemy ścigać, ale chcemy to ograniczyć – mówi Katarzyna Rachfał, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 21 w Elblągu.
Są szkoły, szczególnie te mniejsze, gdzie problem zapewniania bezpieczeństwa rozwiązano w inny sposób.
Nie mamy potrzeby wprowadzania zakazu. W naszej szkole przy wejściu zawsze jest osoba, która sprawdza, kto wchodzi. Jesteśmy małą szkołą, więc rodziców znamy z twarzy. Osoby z rodziny, czy znajomi, którzy sporadycznie odbierają dziecko, muszą mieć pozwolenie od prawnego opiekuna ucznia i dowód osobisty
– wyjaśnia Ewa Horbaczewska, dyrektor szkoły nr 9 w Elblągu.
Część rodzice, którzy podobne zasady przyjmuje ze spokojem, doceniając, że szkoła stawia na bezpieczeństwo uczniów. Innym, taki system zakazów, nie do końca się podoba? Podkreślają, że nie chcą patrzeć nauczycielom na ręce, ale po prostu mieć dostęp do miejsca, w którym przebywa ich dziecko.
Co Wy myślicie o takich zasadach bezpieczeństwa? Powinniśmy się cieszyć, że szkoła dba o nasze dzieci, czy czuć się jak intruzi wykluczeni z pewnej sfery życia dziecka?
Proponuję zajrzeć do SP 18, gdzie każda próba wejścia rodzica do szatni, aby pomóc się ubrać kończy się wrzaskiem pani szatniarki. Podobny wrzask na całą szkołę jest również kierowany do dzieci z każdego najmniejszego powodu. Przecież nikt nie wchodzi do szatni bez wyraźnej potrzeby, a dzieci trzęsą się już na sam widok pani szatniarki. Pani Dyrektor, może przyszłaby pani choć od czasu do czasu do szatni zobaczyć co się tam dzieje, czy po raz kolejny, jak jest problem to zamiecie pani pod dywan?
KPINA!!! jakich malo w elblaskich szkolach!!!!! urzedasy nie maja co robic,niech sie zajma czyms innym jest wiele innych problemow!!!no najlepiej pozamykac cala szkole wszystkie drzwi i zakaz wstepu dla wszystkich!!! ludzie co to jest!!!i jeszcze narazac tych ludzi ktorzy pracuja w tych placowkach w szkole na przestrzeni sprzataczki szatniarki wozne-wszystkie joby oni beda zbierac.brawo PANIE prezydencie za ponizanie:))) debilizm jakich malo
Co za czasy, teraz mamuśki gdyby mogły to by ze swoimi dziećmi w ławce siedziały . Co za mania podwożenia, odwożenia itd. Ludzie wychowacie sieroty, które sobie w życiu z niczym same nie poradzą. Kiedyś miało się klucz na szyi i jakoś trafiało się do domu.
Rodzic nie może zobaczyć swojego dziecka?! Paranoja! A poza tym szkoła utrzymywana jest z pieniędzy podatników, więc rodzice powinni mieć takie prawo.
Pani Ania z sp 18 jest spoko. Ale fakt - dyrektorka na nic nie reaguje!!!
Popieram ograniczenie rodzicom poruszania się po szkole. Wiem, że mamuśki najlepiej trzymały by swoje pociechy calutki czas za rączkę albo pod spódnicą. Mam pewność. że nikt obcy (pedofil, zboczeniec, diler itp.) nie będzie się pałętał po piętrach szkoły. Jeżeli rodzić będzie miał uzasadnioną potrzebę wejścia w tą przestrzeń to jestem przekonany, że szkoła mu to umożliwi. Tak jest przynajmniej w przypadku szkoły mojego syna.
Do ,,mamy pierwszoklasisty"": droga Pani moich dwóch synów skończyło SP 18 w Elblągu i są cali i zdrowi nie dotknęła ich żadna szkolna trauma........wspomniany ,,wrzask pani szatniarki,,....dla mnie wrzaskiem nie jest tylko humarystycznym podniesionym tonem( ponieważ szatnia to pomieszczenie w którym z reguły jest głośno na przerwach inaczej do tłumu uczniaków nie dotrzesz. Trzeba być przewrażliwionym i bez dystansu rodzicem aby w ten sposób interpretować zachowania innych!!!
Do ,,mamy pierwszoklasisty"": droga Pani moich dwóch synów skończyło SP 18 w Elblągu i są cali i zdrowi nie dotknęła ich żadna szkolna trauma........wspomniany ,,wrzask pani szatniarki,,....dla mnie wrzaskiem nie jest tylko humarystycznym podniesionym tonem( ponieważ szatnia to pomieszczenie w którym z reguły jest głośno na przerwach inaczej do tłumu uczniaków nie dotrzesz. Trzeba być przewrażliwionym i bez dystansu rodzicem aby w ten sposób interpretować zachowania innych!!!
Do ,,mamy pierwszoklasisty"": droga Pani moich dwóch synów skończyło SP 18 w Elblągu i są cali i zdrowi nie dotknęła ich żadna szkolna trauma........wspomniany ,,wrzask pani szatniarki,,....dla mnie wrzaskiem nie jest tylko humarystycznym podniesionym tonem( ponieważ szatnia to pomieszczenie w którym z reguły jest głośno na przerwach inaczej do tłumu uczniaków nie dotrzesz. Trzeba być przewrażliwionym i bez dystansu rodzicem aby w ten sposób interpretować zachowania innych!!!
BEZ PANI ANI NIEKTÓRE DZIECI NIE PORADZIŁY BY SOBIE . PRZY TAKIM WRZASKU KTÓRY JEST W SZATNI NAWET MEGAFON BY NIE POMÓGŁ.MOJA CÓRKA CHODZI DO TEJ SZKOŁY I NIGDY NIE SŁYSZAŁEM BY SZATNIARKA KRZYCZAŁA CZY WRZESZCZAŁA NA JAKIEŚ DZIECKO JAK SUGERUJE MAMA PIERWSZOKLASISTY.OD ISTNIENIA SZKOŁY ZAWSZE DZIECI BYŁY GŁOŚNE I ZAWSZE SZATNIARKA STARAŁA SIĘ BYĆ GŁOŚNIEJSZA OD UCZNIÓW.NIE RÓBMY Z NASZYCH DZIECI NIEZARADNYCH I WYSTRASZONYCH ISTOT.ONE SOBIE ŚWIETNIE PORADZĄ . CZY PANI MAMA NIE PAMIĘTA TYCH FAJNYCH CZASÓW W SZKOLE,MY TEŻ ZACZYNALIŚMY NAUKĘ OD PIERWSZEJ KLASY.