Ulica Browarna przechodzi przez ciężkie i długie miesiące przebudowy. Prace rozpoczęte od października nie skończyły się do tej pory. Mieszkańcy są pozostawieni w bardzo niekomfortowej sytuacji, a przedłużająca się budowa uniemożliwia lokatorom normalne funkcjonowanie.
Mieszkańcy ul. Browarnej 30, 31 a-d i 32 mają dość dzisiejszego stanu rzeczy. Budowa, która przeciąga się od października wciąż nie jest zakończona, a prace nadal nie zostały wznowione od grudnia. Mieszkańcy opowiadają nam o warunkach, z którymi muszą sobie radzić przez ostatnie miesiące.
Rozkopali tutaj przed świętami Bożego Narodzenia i mieli naprawiać instalację gazową, elektryczne, kanalizację i kłaść asfalt. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo kiedy to zrobią. - tłumaczy pani Anna. - Straż pożarna czy karetka nie będzie miała jak dojechać. Nie ma zupełnie możliwości, żeby kogoś wynieść na noszach, szczególnie jak ostatnio popadał trochę deszcz to płyty chodnikowe pospadały do wykopu. To wszystko podmywa woda i razem z barierkami wpada do środka. Co jakiś czas ktoś się pojawia, żeby to tylko poprawić, a za jakiś czas sytuacja się powtarza.
Swoje niezadowolenie wyraża również pan Janusz. - To jest rozkopane już ze 4 miesiące i zostawione. Prawdopodobnie wyszło, że instalacja jest źle zrobiona w samym projekcie. Trzeba to było najpierw sprawdzić, a potem się zabierać za odkopywanie. Podobno to ruszy dopiero w kwietniu, ponieważ mają być zmieniane plany. Przez pół roku będzie to odkopanie, po co? Nie daj boże stanie się jakieś nieszczęście, bo podmywa coraz bardziej chodniki i ktoś tam wpadnie i zrobi sobie krzywdę. Moim zdaniem jest to źle zaplanowane, całkowity chaos. Trochę rozkopali i zostawili. Jesteśmy odcięci totalnie. Ludzie z wózkami z dziecmi po jednej stronie to w ogóle nie mogą przejść. Jeżeli nikt nie ma zamiaru zabrać się za robotę to niech zasypią piaskiem, zrobią chodnik i to wszystko. Na dzień dzisiejszy straż pożarna czy karetka nie ma jak tutaj wjechać. Problem będzie jak komuś coś się stanie. Jak to ma być nie ruszane przez kolejne 4 miesiące to zasypmy to w tej chwili.
Lokatorka bloku przy ul. Browarnej, pani Krystyna, obawia się także o inne prace przy budynkach. - Nic kompletnie się nie dzieje. Mieli nam zacząć ocieplać blok, a teraz to jak oni się tu dostaną? Nie ma żadnej opcji, żeby się tu dostać, a ocieplanie już dawno zostałoby rozpoczęte. W razie nagłego wypadku karetka nie ma jak się dostać do mieszkańców. Była już taka sytuacja. Małe dziecko zachorowało i rodzice nie mieli jak z nim pojechać do lekarza. Wreszcie wykopali słupek, żeby po prostu przejechać z tym dzieckiem. W razie jakiegoś pożaru to nawet nie chcę myśleć co by tu się działo. Ciężarówka strażacka z żadnej strony tu się nie zmieści. Co miesiąc poprawiają tylko te barierki i chodnik, który wpada do dołu. Niedługo zostaniemy bez chodnika i nawet nie będzie można wyjść z domu.
- Nie ma dojazdu zupełnie - Tłumaczy pani Halina. - Teraz nie ma mrozów to w porządku. Jak one jeszcze były to się baliśmy czy te rury po prostu nie zamarzną, a są one odkryte już przez tyle czasu, w tym całą zime. W takim wypadku to mielibyśmy latać z wiaderkiem za jakieś garaże? Z naszej strony chodniki są troszkę szersze, ale po drugiej one się zapadają. Tam przecież mieszkają matki z małymi dziećmi i osoby starsze. Jak oni mają się wydostać z domu? Była podawana informacja, że miało to być zakończone do świąt Bożego Narodzenia. Wychodzi na to, że nie o minione święta chodziło. Miasto dało ciała, bo z tego wynika, że nikt się tym nie interesuje. Zero mobilizacji i gonienia tej Eurovii. Zdarzyło się tak, że został zerwany kabel od telewizji, bo któryś z pracowników zahaczył. Też trzeba było czekać, wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni na naprawę, które dopiero później nam oddano. Na południu jest Zakopane, a my powinniśmy się nazwać „Odkopane“.
W związku z obawami mieszkańców o brak jakiegokolwiek miejsca na interwencje służb ratowniczych, skontaktowaliśmy się z koordynatorem ratownictwa medycznego Michałem Missanem i zapytaliśmy, jak karetki będą sobie radzić z warunkami na ul. Browarnej w razie wezwania - Nie mamy wyjścia, musimy dotrzeć na piechotę. Samochód zostawić najbliżej jak tylko się da i z całym sprzętem dotrzeć do pacjenta i go przetransportować. Jest to dla nas duże utrudnienie, natomiast musimy sobie radzić z tymi realiami. Chwała bogu, że żaden zespół nie zgłosił jakichś szczególnych problemów. Może jeszcze na te adresy nie trafiło. Jeżeli dostałbym taki sygnał to z całą pewnością zgłosiłbym to do urzędu miasta.
Co na ten temat ma do powiedzenia miasto? Radny Wojciech Rudnicki (SLD) tłumaczy, że wystąpiły pewne problemy z projektem budowy i stąd przedłużający się czas pracy - Temat będzie podejmowany na najbliższej sesji bo teraz to jest dramat. Przyczyny podawane w grudniu dotyczyły dodatkowych trudności z przewodami czy z niezidentyfikowanymi rurami. Natomiast mamy już koniec lutego, a tam dalej nic się nie dzieje. Mieliśmy obiecane, że jak będzie pogoda to w styczniu bądź lutym prace zostaną zakończone. Mieszkańcy na tym strasznie cierpią. Razem z mediami próbowaliśmy posunąć sprawę do przodu, ale zawsze są jakieś przeszkody. Eurovia nie ponosi winy w tym wypadku, ponieważ problem pojawił się u instytucji, które dokonywały zmian w projektach.
Arkadiusz Daniluk, kierownik kontraktu, potwierdza te informacje – Projekty zawsze przekazuje zamawiający. Dopiero w piątek (14 lutego) dostaliśmy rozwiązania projektowe. To przez te problemy prace były wstrzymane od grudnia. Zamawiający otrzymał dziś kosztorys, więc po jego zatwierdzeniu przystąpimy do wznowienia prac. Co do tych zapadających się chodników i barierek to przed każdym rozpoczęciem robót i na ich koniec sprawdzany jest stan takich wszelkich ogrodzeń i ewentualnie są one poprawiane. W razie jakiegoś nieszczęścia poniesiemy odpowiedzialność jako wykonawca, bo tak głosi prawo budowlane.
Budowa ciągnąca się miesiącami nie zostaje wznawiana. Od rozmowy z Arkadiuszem Danilukiem minął tydzień, a prace na ul. Browarnej nadal nie są kontynowane. Mieszkańcy po miesiącach udręki będą musieli w dalszym ciągu znosić niedogodności i każdego dnia podejmować wyzwanie najzwyklejszego przejścia przez próg własnego domu. Możliwe, że mieszkańcy doczekają się oczekiwanych efektów, jednak na dzień dzisiejszy sytuacja w jakiej zostali postawieni pozostawia wiele do życzenia, ale muszą sobie z tym radzić. Po raz kolejny pozostaje im uwierzenie w następne obietnice i czekanie na skończenie budowy.
Napewno POpaprańcy napiszą ze to wina Wilka.Nowaczyk rozkopał Elbląg i to jest prawda .i co wy na to POpaprańcy .
Jeżeli chodzi o prace na Browarnej strasznie wolno ALE WYKOPYWANIE ŻELIWNYCH RUR I ŁUPANIE NA MNIEJSZE KAWAŁKI A POTEM NA ZŁOM TO SZYBKO TO IM IDZIE !!! TU PRACE SIĘ NIE ZATRZYMUJĄ !!!
Rządzenie to świadome wzięcie odpowiedzialności . To tak na marginesie rozważań , czyja wina .........
J 23 ....aleś ty dziecinny chlopie. Ale masz POpaprane w swojej główce.
J23 Na pewno wina Wilka, Browarna, Mierzeja, ludzie którzy w bezczelny sposób potracili pracę, lista jest długa. To jego wina i PISklaków z nim władających!
jaka firma, taki postęp prac.
v1 ty to jesteś debeściak razem z :Jarkiem Jurkiem i Antkiem (OSZOŁOMY)
Pewnie w Browarnej, a szczególnie w uliczce na zdjęciach znaleźli jakąś starą cegłę i dlatego wstrzymali roboty. Prawda jest prozaicznie prosta. Rozkopują kolejne odcinki aby Wiczy szaniec wypłacił im kolejne zaliczki za rozpoczęte roboty. Tym sposobem firma łata dziury finansowe. A na końcu zostawia wszystko z braku kasy tak jak autostrady. Końca robót na Browarnej długo nie zobaczymy.
No cóż miało być tak pięknie a tu nic z tego obiecanki, cacanki i głupim wyborcom figa z makiem, Urząd ma się dobrze a co tam ludzie, Oni sa potrzebni tylko do głosowania
A ja proponuję żeby kolejne spotkania wilka odbywały się : na rozpieprzona Browarna koło zajezdni tramwajowej , na rozpieprzonej Robotniczej , na trawniku pod debilnym skrzyżowaniem koło kościoła Bożego Ciała , z młodzieżą na Pocztowej przed II LO i tam jeszcze zaprosić hajdukowskiego jako ojca i opiekuna inwestycji propagandowych po wygranych wyborach. W celu zapewnienia bezpieczeństwa pana wilka zaprosić straż miejską lub Policję. Już kiedyś dawny prezes pewnej spółdzielni mieszkaniowej w obawie przed linczem mieszkańców na spotkanie przybył w asyście kolegów z Policji . Ale jest wytłumaczenie dla tych nierobów. Jaki prezydent , zastępca i rajcy miejscy , to takie poszanowanie inwestorów do wyrwanych z gardeł narodu podatków. Oczekuję od wyborców publicznego podziękowania dla władz.