46 osób, spośród ponad 120 tysięcy mieszkających w Elblągu, zainteresowało się informacją o planowanym na niedzielę, 16 września, pikniku organizowanym z okazji XI Ogólnopolskich Dni Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie. Część z nich pojawiła się w Bażantarni, gdzie przy wiacie Margitka odbywały się tańce, zawody i śpiewy.
Przejście przez symboliczne Otwarte Drzwi
Uroczyste otwarcie obchodów, przedstawienie ośrodków pracujących na co dzień z osobami potrzebującymi pomocy fizycznej i psychicznej, zakończyło tradycyjne, symboliczne przejście przez otwarte drzwi. Uczestnicy pikniku tłumnie je przekraczali i każdy, bez wyjątku, po drugiej stronie uśmiechał się promiennie.
Uśmiech towarzyszył wszystkim przez cały czas pikniku. A to za sprawą wielu atrakcji, które czekały na uczestników. Od wokalistów i zespołów muzycznych, przez zawody sportowe, po tańce. Wiele uciechy sprawiło też sprawdzanie swojej kondycji na bieżni i steperze, własnoręczne malowanie ceramicznych aniołków, a nawet badania poziomu cukru, ciśnienia i wagi.
Ta wszechobecna radość była jednak zasługą uczestników z poszczególnych ośrodków terapeutycznych, którzy jak nikt, potrafią bawić się spontanicznie i cieszyć ze wspólnie spędzanego czasu.
Kłamstwa mózgu
Około 400 tysięcy Polaków choruje na schizofrenię, a ponad milion na depresję. Z roku na rok skala problemu jest coraz większa. Przyczyny zapadania na nie wciąż nie są jednoznacznie określone. Wiadomo jednak, że mogą przydarzyć się każdemu.
Czasami wystarczy trudny moment w życiu. Kompleksy wieku dojrzewania, śmierć bliskiej osoby, relacje z rówieśnikami, to częsta przyczyna zapadania na choroby psychiczne wśród dzieci i młodzieży. Coraz więcej osób, w tym nastolatków, cierpi na depresję. Każdego roku coraz więcej młodzieży szkolnej popełnia samobójstwo.
Zaczyna się niewinnie. Od zagubienia, niedostosowania i zaburzenia kontaktu z ludźmi. Potem następuje utrata poczucia własnej wartości, pojawiają epizody depresji, aż niepostrzeżenie choroba zamienia się w regularną depresję.
Śmierć bliskiej osoby, rozwód, problemy finansowe czy utrata pracy, to traumatyczne przeżycia. Dopóki ich nie doświadczymy, nie będziemy wiedzieli jak my, jak nasz organizm, na nie zareaguje. Wiemy jednak na pewno, że wtedy nie chcielibyśmy być sami, wyrzuceni poza nawias zdrowego społeczeństwa.
Nie mam pracy, jestem chory – trędowaci XXI wieku
Żyjemy w trudnych czasach. Kryzys, który jest, chociaż podobno nie ma go w naszym kraju, doprowadził do sytuacji, w której walka o przetrwanie obnaża ludzkie charaktery, a dla ludzi wrażliwych bywa wręcz zabójcza. Utrata pracy, niepowodzenia życiowe, choroba, śmierć w rodzinie, to tematy, których nie można poruszać, jeśli nie chce się znaleźć na marginesie. Ludzie coraz rzadziej chcą słuchać o problemach innych, jakby bali się „zarazić” ich nieszczęściem. A przecież czasami właśnie wysłuchanie osoby pokrzywdzonej przez los wystarczy jej, by nie czuła się sama, niepotrzebna, bezwartościowa, by nie zachorowała psychicznie.
Mam depresję
Przypadek sprawił, że będąc na pikniku, zorganizowanym w Bażantarni w ramach XI Dni Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie, spotkaliśmy sympatyczną starszą panią. Nikt by nie zgadł, że ta uśmiechnięta kobieta ma za sobą ciężkie przeżycia, które doprowadziły ją do depresji i próby samobójczej. 67-letnia Marianna powierzyła nam historię swego życia, która pokazała, jak ważny jest kontakt z drugim człowiekiem, jego wsparcie, jego bycie przy nas nie tylko w dobrych chwilach.
Dlaczego przyszła Pani na ten piknik?
Dlaczego przyszłam? Dlatego, że należę do tych osób. Mam powracającą depresję.
Takie spotkania, jak to dzisiejsze, pomagają?
Bardzo. Bardzo. Od lutego chodzę do Domu Środowiskowego na Winną. Tam mamy cudowne panie, cudowne współtowarzyszki niedoli. Jest tam miła, rodzinna atmosfera. Człowiek tam się wycisza. Mamy wiele zajęć. Jest muzyka, plastyka, krawiectwo, robienie na drutach, zajęcia komputerowe, gimnastyka. Te 7- 8 godzin spędzonych wspólnie, to jest dla nas bardzo dużo. Tam mamy opiekę, tam mamy …(wzruszenie odebrało głos, a oczy pani Marianny zaszkliły się pokazując, jak wiele cierpienia skrywa jej uroczy uśmiech i spokój, którym wydawała się emanować) …pomocną dłoń, to, że się nami interesują, bo nie wszyscy mają rodziny, które wspomagają. Tam się znajduje wszystko to, czego brak w domu.
Najważniejsza jest obecność drugiego człowieka i zrozumienie?
Tak, bardzo. Ale ciepłego, szczerego człowieka. Teraz więcej jest nieszczerych niż szczerych, a jak pomoc, to na zasadzie coś za coś. Takie mamy czasy.
Te trudne czasy obnażają nas, pokazując jakimi ludźmi naprawdę jesteśmy. Zdrowi często nie doceniamy ani posiadanego zdrowia, ani drobiazgów, które składają się na życie, nie potrafią się nimi cieszyć. A wystarczyło przyjść do Bażantarni na piknik, by stwierdzić, że tak niewiele i tak wiele jednocześnie do szczęścia i zdrowia nam potrzeba. Dobrego towarzystwa, odrobiny zabawy i świeżego powietrza.
W tym kraju schizofrenia to przypadłość narodowa, 3 mln bezrobotnych, 2 mln na saksach kiedy 20 lat takowych nie było wcale
20 lat też byli chorzy ludzie, tylko komuniści "pięknie" to ukrywali. Szpitale psychiatryczne istnieją od wielu lat.
jak widać na zdjęciach więcej jest osób niż 46 jak pisze pani redaktor , byłem i widziałem ,może chodziło o 460 osób bo to cyfra bliższa prawdzie .